Kazik Staszewski z zespołem Kult po raz kolejny zachwycił fanów. Podczas prawie trzygodzinnego koncertu w Melrose Ballroom na Queensie pojawiły się zarówno stare, jak i nowe przeboje, które wraz z wokalistą śpiewała prawie cała widownia.
Wojtek Maślanka
W czwartek, 21 września, a więc dokładnie po 11 latach, Kult znowu zagrał w Nowym Jorku i, podobnie jak wówczas – 21 września 2012 roku w Polskim Domu Narodowym „Warsaw” na Greenpoincie – został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność, którą stanowili fani z całej nowojorskiej metropolii oraz pobliskich stanów.
W wypełnionej sali koncertowej Melrose Ballroom na Queensie można było spotkać nie tylko mieszkańców Wielkiego Jabłka czy New Jersey, ale także Pensylwanii i Connecticut. To pokazuje, jak bardzo cenionym i lubianym zespołem jest Kult, który na scenie działa już ponad 40 lat. Jego koncerty to niesamowita dawka energii dla publiczności, która nie tylko śpiewa z Kazikiem prawie każdą piosenkę, a już na pewno każdy refren, ale również przy tych bardzo dynamicznych przebojach tańczy pogo, lewituje, robi młynki, a nawet tworzy kocioł. Tak też było podczas czwartkowego występu w Melrose Ballroom, gdzie podczas prawie trzygodzinnego występu zespół zaprezentował 34 utwory (włącznie z czterema zagranymi na bis).
Koncert rozpoczął się od jednego z największych przebojów Kultu „Generał Ferreira (Rząd oficjalny)”, co sprawiło, że publiczność od razu „oszalała” z radości. Wśród zaprezentowanych piosenek były zarówno najstarsze przeboje, jak chociażby pierwszy utwór Kultu „Krew Boga” czy też „Piosenka młodych wioślarzy”, „Wódka” i „Hej, czy nie wiecie”, jak i te z ostatniej, wydanej dwa lata temu płyty, notabene noszącej tytuł „Ostatnia płyta”, czego przykładem jest kawałek „Prawo się wali”. Oczywiście nie mogło zabraknąć kultowych przebojów, takich jak: „Czarne słońca”, „Parada wspomnień”, „Patrz!”, „Do Ani”, „Polska” czy też „Gdy nie ma dzieci”, ani też piosenek stworzonych przez Stanisława Staszewskiego – ojca lidera Kultu – i wylansowanych po latach przez ten zespół na płytach „Tata Kazika” i „Tata Kazika 2”, jak np. „Celina”, „Baranek”, „Kurwy wędrowniczki” i „Jeśli zechcesz odejść – odejdź”.
Pojawiły się także dwa inne covery, jeden z repertuaru Iggy Popa „Passenger”, który także znalazł się na płycie Kultu „Muj wydafca”, a drugi z repertuaru Tadeusza Woźniaka „Zegarmistrz światła”, zarejestrowany przez ten zespół na płycie „MTV Unplugged”. Oba – podobnie jak inne przeboje – zostały entuzjastycznie przyjęte i zaśpiewane wraz z Kazikiem przez fanów.
Dopełnieniem zaprezentowanego repertuaru były bardzo starannie dobrane materiały wideo, prezentowane na dużym monitorze znajdującym się za sceną i występującymi na niej muzykami. Dzięki nim tematyka poruszana w piosenkach Kultu była jeszcze bardziej wymowna, a młodszej części widowni pozwalała lepiej zrozumieć antysystemową postawę Kazika i opisywaną przez niego rzeczywistość, w której przyszło mu żyć.
Koncert zakończył bardzo wymowny utwór „Sowieci”, zaśpiewany już podczas bisu. Wówczas w tle na monitorze pojawiła się ukraińska flaga, dzięki czemu nikt nie miał wątpliwości, jakie przesłanie niosła piosenka, opowiadająca o tym, że niezależnie, jak określani są Rosjanie – czy jako bolszewicy, czerwoni, Sowieci czy też obywatele radzieccy – to ich postawa jest niezmienna: kradną, gwałcą i napadają. Dlatego też trzeba się mieć na baczności, być ostrożnym i wszystko przed nimi kryć, również siebie.
Po zakończeniu występu wiele osób twierdziło, że na taki koncert czekało od wielu lat, oraz że takiej atmosfery, jaką tworzy Kazik i Kult, nie jest w stanie wykreować żaden inny wykonawca. To sprawia, że zespół ten od ponad czterech dekad jest nie tylko popularny i ceniony, ale także ma bardzo wielu wiernych fanów.