New York
63°
Sunny
7:13 am6:58 pm EDT
5mph
30%
29.86
TueWedThu
64°F
54°F
52°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Warto przeczytać
Opinie i Analizy

MANHATTAN Z NOWYMI OPŁATAMI

25.01.2025

Nowy Jork zawsze należał do drogich miast zarówno do mieszkania, jak i do odwiedzania. Teraz stał się jeszcze droższy. 5 stycznia br. wprowadzono opłaty za wjazd na Manhattan poniżej 60-tej Ulicy. Cena za ten luksus zależy od rodzaju pojazdu, pory dnia i formy płatności. To pierwszy taki krok w Ameryce, który może zachęcić inne miasta do wprowadzenia podobnych nakazów

Program planowano przez lata i ciągle wracał na wokandę władz miejskich. Ścierały się dwa obozy: zwolenników i przeciwników pomysłu zdzierania pieniędzy od mieszkańców i gości grodu. Ten miał wejść w życie latem 2024 roku, ale w ostatniej chwili odwołała go gubernator Kathleen Hochul. Był to wyraźny ruch polityczny, zmierzający do pozyskania przychylności obywateli w listopadowych wyborach prezydenckich, którzy winni głosować na kandydata demokratycznego, a nie na republikanina Donalda Trumpa, który od początku nie popierał wprowadzenia opłat za przekraczanie omawianej strefy.

Teraz, gdy nic nie pomoże i nie zaszkodzi jednemu ani drugiemu z kandydatów, gubernator zdecydowała się wprowadzić plan w życie. Chciała, żeby działał już zanim Trump obejmie urzędowanie, gdyż odgrażał się on, że go „ukróci w pierwszym tygodniu w biurze”. Prezydentowi wydaje się, że wszystko zależy od niego, jednak w rzeczywistości niewiele w tej kwestii może zrobić. Gdyby zdecydował się podjąć jakiekolwiek kroki w tym kierunku, musi nastawić się na długą batalię prawną, która pochłonęłaby sporo czasu, na co gospodarz Białego Domu nie może go poświęcać, więc przypuszczam, że porzuci sprawę.

Nie będę się rozpisywał o korzyściach, jakie władze miejskie widzą we wprowadzaniu opłaty za wjazd na jedną trzecią Manhattanu, bo temat ten wałkowany był przez lata. Wiadomo, że chodzi o pieniądze, a nie, jak argumentują, o zmniejszenie liczby samochodów i poprawę jakości powietrza.

Metropolitan Transportation Authority (MTA), który zarządza m.in. miejską komunikacją, zmaga się z niewystarczającym budżetem i nawet ciągłe podwyżki za przejazd metrem i autobusami nie są w stanie go podreperować, więc, co mu pozostało, to: szukanie pieniędzy w kieszeniach pasażerów

Najłatwiejszym sposobem na osiągnięcie tego celu jest wprowadzenie opłat za wjazd do  określonej strefy. Po pierwszych dziesięciu dniach ich obowiązywania miejska administracja pieje z zachwytu. Chwali się, że liczba samochodów przekraczających granicę płatnej zony zmniejszyła się o około osiem procent, a największy spadek odnotowano wśród aut osobowych. Natomiast o siedem procent podskoczyła liczba taksówek, które dzięki większej przepustowości uzyskują większe dochody. Nic nie mówi się jednak, jak sytuację odczuwają zainteresowani  i jak ona wpływa na mieszkańców dzielnic sąsiadujących ze strefą, do której wjazd obwarowany jest opłatą.

Jak można się domyślić, kierowcy dojeżdżają swoimi pojazdami blisko granicy i tam szukają parkingu, żeby dalej podróżować metrem lub autobusem. Oznacza to większe utrapienie dla mieszkańców danej dzielnicy i dla przyjezdnych odleglejszych części miasta i spoza niego.

Spytałem parę osób, jak się zapatrują na nową sytuację. Wszyscy, z wyjątkiem jednej, nie są zadowoleni z wprowadzonych opłat, bo uderzają one ich po kieszeni, a to zwykle ludzi najbardziej boli. MTA liczy na to, że nowojorczycy oswoją się z nimi i przełkną tę niesmaczną pigułkę. Głowę daję, że trochę to potrwa.

Jeżeli nowej opłaty nie akceptują kierowcy przekraczający magiczną granicę i pozostający w niej dłużej, co mają powiedzieć ci, którzy wjeżdżają w nią dosłownie na kilka sekund, na jedną przecznicę? Taki dziwoląg zlokalizowany jest  przy 2. Alei tuż przed wjazdem na Queensborough Bridge. Czy nikt z przez lata planujących instalację nie pomyślał, że to w chamski sposób kradzież pieniędzy z kieszeni nowojorczyków? Tego oni na pewno nie przełkną.

Autor: Wiesław Cypryś

Autor zdjęcia: CC

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner