Kampania wyborca, zwycięstwo Donalda Trumpa i następujące po nim nominacje prezydenta-elekta zepchnęły na boczne tory inne ważne wydarzenia dziejące się w naszym mieście. Przycichła kwestia imigrantów, bezdomnych i przestępczości, w tym przestępczości w nowojorskim metrze.
Porzucenie tych tematów przez prasę i opinię publiczną pewnie byłoby kontynuowane, gdyby nie proces byłego żołnierza Piechoty Morskiej Daniela Peeny’ego, oskarżonego o zamordowanie 30-letniego Jordana Neely’ego w pociągu linii F w 2023 roku. Sprawa ta przyciągała nowojorczyków nie tylko z powodu tragicznego końca, ale także z powodu niebezpieczeństw czyhających na pasażerów w podziemiach największego w kraju systemu komunikacji publicznej. Neely, określany przez prokuratora wzorowym obywatelem, wszedł do wagonu, wykrzykując niezrozumiałe słowa, groził siedzącej w pobliżu kobiecie, że ją zabije, nie dba, że on zginie, na co zareagował Penny, który zaszedł go od tyłu i założył mu uchwyt duszący. Jak utrzymywał prokurator, doprowadził on do śmierci Neely’ego.
Czy były żołnierz Piechoty Morskiej użył zbyt dużo siły, nieodpowiedniej do zagrożenia, czy zareagował tak, jak należało w zaistniałej sytuacji? Te dwie krańcowo różne wizje kreowane przez oskarżyciela i obronę mieli rozstrzygnąć ławnicy. Pierwotnie nie byli w stanie wydać jednogłośnego werdyktu, morderstwa, więc sędzia zamienił go na nieumyślne spowodowanie śmierci. Tu już jurorzy – siedem kobiet i pięciu mężczyzn – nie mieli wątpliwości, uniewinniając 26-letniego weterana armii.
Czym się kierowali? Nie ma żadnych przecieków ich decyzji, można tylko przypuszczać, co wzięli pod uwagę. Osobiście sądzę, że na śmierć bezdomnego nałożyło się kilka czynników: schizofrenia, używanie narkotyków, genetyka i uchwyt duszący Penney’ego. Czy, gdyby go popuścił wcześniej, uratowałoby to życie agresorowi? Uniewinniony i kilku świadków obrony, współpasażerów feralnego kursu kolejki podziemnej, byli przekonani, że gdyby nie jego akt odwagi, znaleźliby się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Nikt nie przywróci życia 30-letniemu Neely’emu i to jest największą tragedią w tej sprawie. Penny, składając raport na policji, twierdził, że nie chciał go uśmiercić, a tylko uniemożliwić mu atak na współpasażerów. Należy przypuszczać, że sędziowie przysięgli, którzy sami używają metra na co dzień, „weszli w skórę” oskarżonego oraz jego współpasażerów i to przeważyło o ich werdykcie.
Proces wywołał narodową debatę i podzielił nowojorczyków w kwestii bezdomnych i bezpieczeństwa w środkach masowej komunikacji. W przywoływanym tu przypadku życie stracił bezdomny, ale często zdarza się, że ofiarą jest przypadkowy podróżny, który na swoje nieszczęście natknął się na pozbawionego miejsca zamieszkania, z zaburzeniami psychicznymi i pod wpływem środków odurzających człowieka, który bez powodu spycha go pod nadjeżdżający pociąg.
Ilu jeszcze ludzi zostanie rannych, czy zginie, zanim miejska administracja i władze stanowe coś zrobią z przestępczością i chorymi psychicznie?
W marcu 2024 roku po kolejnej bezsensownej śmierci pasażera pod pociągiem metra, NYPD zapowiedział, że asygnuje dodatkowo kilkuset policjantów w celu zwiększenia w nim bezpieczeństwa. Ale taki ruch nie rozwiąże istniejącego problemu. Jeszcze dwie kwestie muszą dojść do skutku: przestępczość musi być karana i poważnie chorzy umysłowo muszą być leczeni.
Policja wykonuje swoją działkę. Oficerowie doprowadzają osobników z zaburzeniami psychicznymi do cel komisariatów i do szpitali i na tym ich zadanie się kończy. Nie mija wiele czasu, często raptem kilka godzin, kiedy zatrzymani bez żadnych konsekwencji są zwalniani i trafiają tam ponownie z tych samych powodów.
Zamiast poddawać policję pod niekończący się cykl tych samych akcji, często z udziałem tych samych osobników, system opieki zdrowia psychicznego winien być odpowiedzialny za ich leczenie.
Dalej, koniecznie należy odkręcić chybioną reformę systemu kaucji, która sprzyja przestępcom i przymusowo leczyć tych, którzy wykazują wyraźne objawy upośledzenia umysłowego.
Niektórzy obrońcy praw psychicznie chorych potępiają leczenie, które nie jest dobrowolne. Jednak dla osób z najcięższymi chorobami, jak schizofrenia, jest ono konieczne, żeby mogli funkcjonować w społeczeństwie i nie zagrażać innym.
Jeżeli nic w tym kierunku nie zostanie zrobione, nowojorczycy przestaną się martwić, czy przestępstwa dokona osoba z chorobą psychiczną, co byłoby okolicznością łagodzącą. Będą żądali ukarania jej, jak każdego innego kryminalisty zdrowego na umyśle.
Autor: Wiesław Cypryś
Autor zdjęcia: CC