W 2020 roku stan Nowy Jork osiągnął peak populacji. Wówczas mieszkało tutaj ponad 20 milionów ludzi. Szczyt zwiastował jednak dramatyczne spadki. W tym samym roku wybuchła pandemia COVID-19, która wywołała falę migracji do innych stanów. Trend utrzymał się przez – jak często deklarują opuszczający stan – wysokie podatki oraz wysokie koszty życia. Najnowsze dane wskazują, że populacja Nowego Jorku nadal będzie spadać w najbliższych dekadach.
Według badania przeprowadzonego w ramach Studiów Demografii Stosowanej Uniwersytetu Cornella – do 2050 roku stan Nowy Jork będzie się wyludniał. Populacja Empire State ma spaść w ciągu najbliższy 25 lat o 2 miliony. To ok. 13 proc. ludności stanu.
To skutek zmiany trendu, która nastąpiła przed czteroma laty. Wówczas populacja stanu Nowy Jork była najwyższa w historii, przekraczając 20 milionów ludzi. Potem zaczęła spadać. Od tamtej pory ludność Empire State skurczyła się o 1,2 proc., co odpowiada kilkuset tysiącom osób.
Dalszy spadek populacji może napędzać nie tylko ujemny wskaźnik migracji, na którym Nowy Jork traci, a zyskują inne stany – m.in. Floryda i Teksas – ale także nieubłagane skutki sytuacji demograficznej stanu. W Empire State rodzi się coraz mniej dzieci, a napływ imigrantów nie rekompensuje niskiego wskaźnika dzietności – nawet biorąc pod uwagę napływ do USA przeszło 200 tys. migrantów, z którymi nie wiadomo zresztą, co będzie dalej, gdyż nie jest pewne, że otrzymają azyl w USA.
Red. JŁ