Marcin Dąbrowski
W Viva Dance Studio w Lawrenceville, na przedmieściach stolicy stanu New Jersey – Trenton, w sobotę, 20 stycznia, odbył się 201. Salon Artystyczny, czyli Exit Salon. Był to pożegnalny salon artysty i działacza Ryszarda Drucha z Polonią. Wystąpił w koronie i szatach królewskich jako… król Ryszard I. Po ponad 32 latach przeżytych w Stanach Zjednoczonych wraca, w połowie lutego, już na stałe do Polski, a konkretnie do Opola.
Exit Salon był to wieczór pełen dobrych wspomnień, podziękowań, ale i humoru, gdyż pojawił się w nowej odsłonie, założony przed laty przez Ryśka, kabaret „Odlot”. Program przygotowany na ten wieczór zaprezentowali: Ryszard Druch, Janusz Smulski i Janusz Szlechta. A gośćmi specjalnymi byli: znakomity saksofonista Krzysztof Medyna, poeta-performer Zbigniew Rossa oraz amerykański żołnierz Robert Stodnick.
POŻEGNANIE W STYLU KABARETOWYM
Wiele osób przyszło pożegnać się z Druchem, dlatego trudno było znaleźć miejsce na sali, aby usiąść. Przy keyboardzie zasiadł świetny pianista i kompozytor Janusz Smulski. Gdy zabrzmiały fanfary, Janusz zapowiedział: „Panie i Panowie! Oto Jego Szerokość Ryszard I, król promocji polskiej kultury i satyry na wschodnim wybrzeżu USA i na ziemiach polskich w Europie!”.
I wkroczył na salę król w koronie, i w szatach królewskich. Powitał gości, po czym rzekł: „Jest to nasz pożegnalny salon, mój i mojej żony Barbary, ze Stanami Zjednoczonymi. To jest nasz 201. Salon Artystyczny. Jeśli przyjmiemy, że w każdym salonie uczestniczyło tylko 20 widzów, to znaczy, że salony odwiedziło… dużo osób. Gdybyśmy uwzględnili, że podczas każdego salonu rozlaliśmy cztery butelki wina i dwa szampany, to by się okazało, że widzowie wypili… dużo. W pewnym momencie, czyniąc te rachunki, uświadomiłem sobie, że te liczby biją na moim osobistym liczniku. Dzisiaj to dla mnie ważna data – bo 20 stycznia, 72 lata temu, urodziłem się. W związku z tym dziękuję, że przyszliście na moje urodziny”.
W tym momencie Janusz Smulski zaczął grać, a wszyscy wstali i zaśpiewali Ryśkowi „Sto lat”. Wyraźnie wzruszony Król Ryszard I kontynuował swoją przemowę: „Moja żona Barbara zapytała mnie kilka dni temu, co chciałbym dostać w prezencie urodzinowym. Po chwili refleksji powiedziałem: – Chciałbym dostać skromny prezent, ale byłoby świetnie, gdyby mi przypominał początek mojej emigracji w Stanach Zjednoczonych”. I żona wręczyła mi w dniu urodzin koszulkę z napisem ‘TRENTON, NJ – Roofing & Siding’. Dziękuję, Barbaro, za ten wzruszający moje serce prezent. Chciałem przypomnieć, że pracę w Stanach Zjednoczonych zacząłem na wysokim poziomie, to znaczy na dachu. Jako że nie miałem specjalnych kwalifikacji, więc nikt na ziemi Waszyngtona nie zlecił mi specjalistycznych prac. Podobno bardzo szybko i skutecznie zbierałem śmieci budowlane. A potem przyszedł czas na Salony Artystyczne. Trzeba było je dobrze przygotować, wymagało to dużo pracy, więc robiłem to zawsze z małżonką. Jestem jej wdzięczny za tyle poświęceń. Życzę wszystkim dobrej zabawy”.
W tym momencie oddał głos Januszowi Smulskiemu, a ten wyrecytował wiersz pt.”Adam Mickiewicz – Inwestycja”, który sam napisał.
Kobieto, lichwo moja, Ty jesteś jak Wall Street
Na ile Cię wycenić ten tylko się dowie, kto Cię spłacił
Dziś wartość Twoją śledzę przez okrągłą dobę,
Nie wiem czy mam zarobić czy stracić na Tobie.
Manno pszenna, co nas ochraniasz od biedy ciemności,
Giełdy mnóstwem obdarzasz i nieruchomości
Gdy wierzycieli olałem i ich hipotekę,
Spłukany wróciłem pod rządu opiekę
Lecz wnet stanąłem na nogi u maklerskich progów
Bo z Twoim apetytem trudno wyjść z nałogu.
I powróciłem znowu na to giełdy łono,
Do Twoich ciągłych zadań za parę zielonych
Abyś miała w szufladce majtki rozmaite
Te bardziej przejrzyste i te bardziej lite,
Tysiące legginsów na yogę, pilates
Czy to mi zapewni, że mi nie zapłaczesz?
I gdy tak stałem pośrodku rozległego malla
Słyszę ja z przebieralni: ‘ile cię można wołać?’
Wiec znów zaszalałem by coś mogła posiąść
I teraz wiem, że biednym lepiej w kraju osiąść…
Król Ryszard I przypomniał, że w okresie ponad 30 lat spędzonych na ziemi Waszyngtona przyszło mu spełniać się w różnych zawodach. Pracował jako śmieciarz budowlany, malarz pokojowy, kierowca – dowoził ludzi na lotniska i do urzędów, a przez 15 lat woził paczki.
„Wożąc paczki dla firmy Polamer spotkałem młodego człowieka, pracownika tej firmy. Wtedy uświadomiłem sobie, że już się starzeję i tracę kontakt z młodą generacją – wspominał Ryszard Druch. – Przywiozłem paczki, a w biurze siedział właśnie ten młody człowiek. Do menedżera mówię: ‘Panie Adamie, kolejna dostawa z Trenton’. A menedżer mówi do młodego: ‘Ty nie wiesz nic o panu Ryszardzie?’. Młody pyta: ‘A o co chodzi?’. Menadżer: ‘Nie czytasz Nowego Dziennika? Był tam artykuł, w którym napisano, że pan Ryszard w minionym tygodniu został odznaczony w Konsulacie Generalnym RP na Manhattanie, przez prezydenta RP, Krzyżem Kawalerskim’. Młody człowiek, który myślał, że zajmuję się tylko rozwożeniem paczek i nie mam nic wspólnego z promocją polskiej kultury, zrobił minę typową dla tej generacji i powiedział do mnie: ‘Panie Ryśku, skoro pan dostał Krzyż Kawalerski, to ile paczek pan do nas przywiózł?’”.
Ryszard Druch przypomniał, że któregoś dnia Polskie Linie Lotnicze LOT zrezygnowały ze swojego stanowiska na lotnisku w Newarku. Wtedy trzeba było jeździć do Nowego Jorku na lotnisko JFK i stamtąd lecieć do Polski bądź odebrać tych, którzy z Polski przylecieli. Janusz Smulski skomponował piosenkę, która opowiada o specyficznej podróży na to lotnisko. No i zaśpiewał „Po teściową na JFK”. Kiedy zakończył, przed mikrofonem stanął Zbigniew Rossa i przeczytał sześć wierszy ze swoich tomików. Są to wiersze bardzo krótkie i jednocześnie pełne sensu, wręcz zmuszające do refleksji. Oto jeden z nich
patyk
jak łatwo mnie złamać
myślałem
weźmiesz tylko między palce
i koniec
tymczasem
zgiąłem się tylko
i trwam
Janusz Smulski zaśpiewał też kilka innych piosenek, które są jego kompozycjami: „Tramwaj”, „920”, „Bossa dla bossa” i „Blues”. Tę ostatnią zagrał razem z Krzysztofem Medyną. Zaśpiewał też refleksyjną i bardzo na czasie piosenkę „O galerii już zamkniętej”.
Wśród występujących artystów nie było, niestety, Andrzeja Wali – wielkiej klasy działacza polonijnego i poety, oraz świetnego gitarzysty Leszka Kuciarskiego, gdyż przedwcześnie odeszli do nieba. Wspomniał o nich Ryszard Druch. Nie było też Tadeusza Turkowskiego, aktora legendarnego teatru Hybrydy w Warszawie, który kilka lat temu odszedł. Janusz Szlechta stwierdził, że zawsze był obecny podczas występów kabaretu „Odlot” i na pewno dzisiaj życzyłby Ryśkowi szczęśliwego powrotu do ojczyzny. Wyrecytował też ulubiony wiersz Tadeusza Turkowskiego – „Piosenka z Leśmiana”, którego autorem jest Jonasz Kofta.
Król Ryszard I zaprosił potem na scenę byłego amerykańskiego żołnierza Roberta Stodnicka, bohatera jego książki „Ja kocham Polska!”, którą napisał i wydał w 2023 roku. Robert przeczytał po polsku wiersz „Kaczka Dziwaczka”. Opowiedział też nieco o tym, jak dzięki wsparciu Ryśka udało mu się odszukać i spotkać z rodziną w Polsce.
DRUCH PODZIĘKOWAŁ STUDENTOM I WYBRAŁ SWOJEGO NASTĘPCĘ
A potem miał miejsce kolejny wzruszający moment: Ryszard Druch, w koronie, wręczył swoim studentkom i studentom, którzy do końca przychodzili na zajęcia artystyczne do jego galerii, podziękowania i nagrody. Otrzymali je: Lucyna Barszcz, Jola Wolska, Ola Trzasko, Julia Guździol, Ola Nieznalska, Julia Mrozik, Ian Abramowitz i jego mama Anna, Małgorzata Rosik i Piotr Tymoczko. Były też uściski, dobre życzenia, no i wszyscy ocierali łzy wzruszenia.
Już na koniec Król Ryszard I poprosił na scenę Janusza Skowrona, znakomitego artystę malarza i promotora polskiej sztuki i kultury w Nowym Jorku. Ogłosił abdykację i stwierdził, że teraz przekaże koronę swojemu następcy. Janusz Skowron uznał jednak, że Ryszard wciąż będzie promował polską kulturę, także w Opolu, więc koronę powinien zachować. W tej sytuacji Ryszard przekazał Januszowi Medal Promotora Kultury Polskiej i poprosił go, aby wciąż tworzył wspaniałe obrazy i karmił rodaków w USA piękną sztuką. W dowód wdzięczności Janusz wręczył Ryszardowi niewielki obraz przedstawiający rybkę, który namalował wspólnie z synem Arturem.
Po abdykacji króla uczestnicy tego specjalnego salonu zostali zaproszeni na lampkę szampana. Można też było poczęstować się pysznymi ciastkami i tortem. Była też okazja do zrobienia sobie wspólnych zdjęć.
Po tej słodkiej przerwie drugą część spotkania wypełnił swoją muzyką Krzysztof Medyna.
•
Ryszard Druch jest wyjątkową postacią, człowiekiem wielu talentów, bardzo dobrze znanym wśród Polonii. To nauczyciel, artysta plastyk, karykaturzysta, dziennikarz, działacz społeczny, animator polskiego życia kulturalnego w Trenton. Stworzył Druch Studio Gallery, w której 20 lat uczył dzieci i dorosłych rysunku, malarstwa i kontaktu ze sztuką. 30 czerwca 2020 r. Ewa Śledziewska zamknęła Klub Polonijny „Mała Polska”. Teraz znika z mapy Trenton Druch Studio Gallery. Oznacza to, że już nie ma w stolicy stanu New Jersey miejsca, w którym rodacy mogliby się spotykać i kultywować polską kulturę.
Wiele osób, po zakończonym salonie, stwierdziło ze smutkiem, że będzie im brakować Ryśka, bo nikt już nie zadba tak o coś dla serca i duszy, jak to właśnie on czynił. W Trenton pozostanie po nim pustka…
ZDJĘCIA: MARCIN DĄBROWSKI