New York
59°
Sunny
7:13 am6:58 pm EDT
8mph
34%
29.82
TueWedThu
64°F
54°F
50°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Wywiady

Prezes PCPM: Wstrzymanie pomocy humanitarnej przez Trumpa oznacza destabilizację

07.02.2025

Decyzja prezydenta USA Donalda Trumpa o wstrzymaniu pomocy nie tylko pogorszy sytuację humanitarną, ale też doprowadzi do politycznej destabilizacji w najuboższych regionach świata – powiedział PAP Wojciech Wilk, prezes i założyciel Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM).

Polska Agencja Prasowa: PCPM odczuło skutki decyzji Donalda Trumpa?

Wojciech Wilk: To nie o PCPM ani inne organizacje humanitarne tutaj chodzi. Nasze działania w Ukrainie, Libanie i Sudanie Południowym nie są finansowane przez USAID (Agencję ds. Rozwoju Międzynarodowego, której zamknięcie zapowiedział Donald Trump – PAP). Decyzja o wstrzymaniu finansowania pomocy humanitarnej i zamieszanie wokół Agencji na razie bezpośrednio nas nie dotknęły. Obawiam się jednak, że w krajach, gdzie działamy, może dojść do pogorszenia sytuacji humanitarnej, a to może prowadzić do politycznej destabilizacji.

PAP: Na przykład?

W.W.: PCPM niesie pomoc w Sudanie Południowym oraz (pomaga) uchodźcom z Sudanu Północnego (tj. Sudanu – PAP), pogrążonego w katastrofalnej wojnie domowej. Ci ostatni znaleźli schronienie w Sudanie Południowym, lecz muszą zmagać się z ekstremalnymi warunkami – upałem, głodem i brakiem wody.

PAP: Pomaganie Sudanowi ciągnie się latami.

W.W.: Paczki zawierające zboże na mąkę, fasolę, cukier, olej i inne podstawowe produkty żywnościowe po raz pierwszy dotarły do Sudanu Południowego w 1986 roku.

PAP: Jest rok 2025, a pomoc nadal jest tam dostarczana.

W.W.: Tak – i to w ogromnym stopniu właśnie dzięki funduszom USAID. W Sudanie Południowym wojna zakończyła się przed 2005 rokiem, a od 2011 roku kraj ten jest niepodległy (wskutek odłączenia się od Sudanu – PAP). Jednak jego władze nie są zdolne – a zapewne także niezainteresowane – zapewnieniem mieszkańcom odpowiedniej jakości opieki medycznej w szpitalach, które wciąż są wspierane przez organizacje humanitarne. Nie podejmują również działań na rzecz stworzenia podstaw jakiegokolwiek rozwoju gospodarczego, który pozwoliłby zakończyć konieczność dostarczania głodującej ludności pomocy żywnościowej.

PAP: Światowe agencje donoszą, że skutki decyzji Trumpa już są widoczne.

W.W.: Tak. Cały system pomocy jest w szoku. W Libanie wstrzymane zostaną programy żywnościowe dla uchodźców z Syrii, a ośrodki zdrowia przestaną funkcjonować. W Sudanie Południowym zagrożona będzie pomoc dla chorych na HIV/AIDS. To nie tylko pogorszy sytuację humanitarną, ale również wpłynie na polityczną stabilność w tych regionach.

PAP: Sądził Pan, że Trump rzeczywiście zrealizuje zapowiedzi zamrożenia finansowania pomocy humanitarnej przez USA?

W.W.: Początkowo nie budziło to we mnie większego niepokoju. Problemem międzynarodowego systemu pomocy humanitarnej jest to, że działanie, które z założenia ma być krótkotrwałe i przejściowe – do czasu zakończenia kryzysu, w niektórych krajach trwa całe dekady.

PAP: Dlaczego tak się dzieje?

W.W.: Większość światowych kryzysów wynika z wojen domowych w tzw. państwach upadłych, gdzie rządy nie kontrolują całego terytorium, a walki z separatystami lub innymi grupami zbrojnymi trwają latami. Gdy organizacje humanitarne przez długi czas prowadzą szkoły, szpitale, dostarczają pomoc i budują studnie, w wielu krajach elity władzy stają się coraz mniej skłonne do przejęcia odpowiedzialności za zapewnienie obywatelom godnych warunków życia.

PAP: Zachód popełniał błędy, pompując pieniądze w pomoc humanitarną?

W.W.: Wspólnota międzynarodowa i ONZ już dawno powinny były opracować plany stopniowego przekazania większej odpowiedzialności za los ludności cywilnej rządom takich państw jak Somalia, Jemen, Sudan Południowy, Libia, Nigeria czy Afganistan. Jednak długotrwałe wstrzymanie lub całkowite zakończenie amerykańskiego finansowania bez odpowiedniego planu może mieć absolutnie katastrofalne skutki – nie tylko w Ukrainie, ale także w Etiopii, Demokratycznej Republice Konga i Sudanie Południowym, gdzie działa PCPM. Złowieszcza prognoza Billa Gatesa o milionach ofiar może niestety się sprawdzić.

PAP: Co trzeba zrobić?

W.W.: Jedyne rozwiązanie, które być może zaspokoiłoby ambicje nowej administracji w Waszyngtonie, a jednocześnie oszczędziłoby ogromną liczbę ofiar, to uzgodnienie i stopniowe wprowadzanie programów odejścia od finansowanych przez USA inicjatyw pomocy humanitarnej i opieki społecznej. Tego rodzaju proces, rozłożony na lata, mógłby zapewnić płynne przejście, pozwalając na lokalne przejęcie odpowiedzialności za te działania.

PAP: To realne?

W.W.: Pomimo bardzo trudnej sytuacji trudno mi uwierzyć, że rząd USA zdecyduje się na całkowite wstrzymanie pomocy zagranicznej o wartości dziesiątek miliardów dolarów rocznie. 31 proc. tej kwoty trafia do amerykańskich organizacji pozarządowych i firm, a koszty obsługi tych funduszy to kolejne 10 proc. Wszystko wskazuje na to, że USAID, które dotychczas było agendą rządu USA o dość dużym stopniu autonomii i niezależności, zapewne zostanie wchłonięte w struktury Departamentu Stanu, co może znacząco wpłynąć na skuteczność i elastyczność pomocy humanitarnej.

PAP: Jest coś, co może zatrzymać te decyzje?

W.W.: Na przykład amerykańscy rolnicy. Pojawiły się już pierwsze doniesienia, które wskazują, że decyzja o zamrożeniu finansowania pomocy humanitarnej spowodowała wstrzymanie zakupów np. amerykańskiej kukurydzy i soi, przeznaczanych na transport do krajów najuboższych. Lobby rolnicze może zacząć wywierać presję na Biały Dom, domagając się przywrócenia tych zakupów, zwłaszcza jeśli wpłynie to na ich eksport oraz sytuację gospodarczą w rolnictwie.

PAP: Kto mógłby przejąć rolę USA w finansowaniu pomocy humanitarnej?

W.W.: System pomocy w 90 proc. finansują USA, UE, Kanada, Wielka Brytania i Japonia. Kraje BRICS, (w tym) Chiny czy Rosja, nie uczestniczą w tym na stałe, a kraje Zatoki Perskiej czasami przekazują znaczące sumy, ale nieregularnie. Trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek inny będzie w stanie wypełnić lukę rzędu 40-70 miliardów USD rocznie, biorąc pod uwagę obecne zaangażowanie tych państw oraz skalę globalnych kryzysów humanitarnych.

PAP: USA straci też wpływy w ONZ?

W.W.: Nominowani przez Stany Zjednoczone dyplomaci kierowali do tej pory takimi agendami ONZ jak Światowy Program Żywnościowy (WFP), UNICEF oraz Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM). Zatrzymanie finansowania USA dla tych i innych organizacji ograniczyłoby wpływy USA w ONZ oraz jej agendach. W takiej sytuacji Unia Europejska, w tym Polska, stanęłaby przed dylematem: czy pozwolić na załamanie się sytuacji humanitarnej w wielu krajach świata, czy też – we współpracy z innymi państwami – spróbować załatać tę lukę? Oby to nie stało się jednym z wyzwań polskiej prezydencji w Radzie UE.

****

Dr Wojciech Wilk – ekspert ONZ w zakresie zarządzania kryzysowego i koordynacji pomocy humanitarnej, prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Uczestniczył w międzynarodowych działaniach w odpowiedzi na 25 kryzysów humanitarnych, m.in. w Sudanie, Syrii, Jemenie, Kosowie i Nepalu. Fundacja PCPM realizuje pomoc w Europie, Azji, Afryce i Ameryce Południowej, po wybuchu wojny w Ukrainie uruchomiła centrum medyczne i tranzytowe dla uchodźców.

Rozmawiał Błażej Strzelczyk (PAP)

bst/ akl/

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner