Prezydent Andrzej Duda podkreślił, że wybory 4 czerwca 1989 r. okazały się plebiscytem, w którym Polacy powiedzieli „nie” Polsce komunistycznej i władzy dyktowanej z Moskwy. „Zrobiono to, co dało się w tamtym momencie, żebyśmy mieli bezkrwawą rewolucję” – dodał.
Prezydent przyznał w wywiadzie dla Telewizji Republika, że nie zgadza się z twierdzeniami, że „Okrągły Stół sam w sobie był zdradą, a czerwcowe wybory w 1989 r. były niepotrzebne, zdradzone, źle przeprowadzone”.
„Zrobiono to, co dało się w tamtym momencie, żebyśmy mieli bezkrwawą rewolucję. To był bardzo ważny moment, bo on się stał przykładem dla ogromnej części Europy” – powiedział Duda.
Podkreślił, że wybory 4 czerwca 1989 r. okazały się plebiscytem, w którym Polacy powiedzieli „nie” Polsce komunistycznej i władzy dyktowanej z Moskwy. „To był wielki sprzeciw, którzy wtedy należało wykorzystać. Wtedy należało powiedzieć stop, ludzie wypowiedzieli się jednoznacznie” – dodał prezydent.
Duda zaznaczył, że zmianę, jaką niósł trzy lata później rząd Jana Olszewskiego należało kontynuować. Wtedy – ocenił – być może przemiany, które były przeprowadzone byłyby spokojniejsze i mniej ludzi by ucierpiało. „Może Polska szybciej by się stała państwem zamożnym, może szybciej stawałaby się państwem uczciwie i rzetelnie rządzonym, w którym konfidenci są nazwani konfidentami – myślę o tych, którzy współpracowali z komunistyczną służbą bezpieczeństwa i wyeliminowani z życia publicznego” – powiedział.
Prezydent stwierdził też, że dziś w Polsce mamy polityków, którzy zajmują ważne miejsca na scenie politycznej, a kilkakrotnie się „przemalowywali” – raz byli ludźmi bardzo wierzącymi, raz walczyli z Kościołem, raz byli liberałami, raz byli postkomunistami, niektórzy przystępowali do Samoobrony.
Duda podkreślił jednocześnie, że porównując się do państw, które wyszły zza żelaznej kurtyny po 1989 r. to dziś Polska jest w bardzo dobrej sytuacji rozwojowej i gospodarczej.
4 czerwca 1989 r. odbyły się wybory do Sejmu i Senatu, których zasady ustalono podczas obrad Okrągłego Stołu. Przytłaczające zwycięstwo kandydatów „Solidarności” otworzyło nową epokę w najnowszych dziejach Polski oraz wpłynęło na proces upadku komunizmu w Europie Środkowej.
Frekwencja w pierwszej turze wyborów (4 czerwca) była wysoka – ok. 62 proc. Wynik był sukcesem Solidarności – 60 proc. wyborców oddało swój głos na kandydatów wystawionych przez Komitet Obywatelski „Solidarność”. Na 161 przewidzianych wtedy dla opozycji mandatów poselskich, „S” zdobyła w pierwszej turze 160, a także 92 mandaty na 100 miejsc w Senacie. W drugiej turze Komitet Obywatelski „Solidarność” zdobył ostatni wolny mandat sejmowy; w wyborach do Senatu „S” zdobyła w sumie 99 mandatów na 100.(PAP)(PAP)
reb/ par/