New York
63°
Cloudy
6:28 am7:19 pm EDT
3mph
70%
29.82
SunMonTue
73°F
79°F
82°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Wywiady

Rafał Wołosz w świecie kierowców wyścigowych

24.07.2024
FOTO: DARIUSZ WOŁOSZ Rafał po wygranej w Nola, Luizjana (19 kwietnia 2024 r.)

„Moim marzeniem jest zdobycie potrójnej korony w wyścigach samochodowych. To oznacza, że muszę wygrać wyścig F1 Grand Prix w Monako, 24-godzinny wyścig Le Mans we Francji i Indycar 500 w mieście Speedway, w stanie Indianapolis w USA, rozgrywany na dystansie 500 mil” – mówi 17-letni Rafał Bartłomiej Wołosz.

Masz zaledwie 17 lat, a już jesteś kierowcą wyścigowym w Formule 4! Kiedy po raz pierwszy pojawiłeś się na torze? Jak zaczęła się Twoja przygoda z wyścigami?


Takich chwil w życiu się nie zapomina. Był weekend, siedzieliśmy w domu. W pewnym momencie tata powiedział, że zabierze mnie w takie miejsce, gdzie nigdy jeszcze nie byłem i na pewno to miejsce mi się spodoba. No i pojechaliśmy do Pole Position w Jersey City, czyli na tor wyścigowy pod dachem, gdzie można było jeździć gokartami elektrycznymi. Tata zapłacił za wstęp i zadbał o to, abym mógł wsiąść do gokarta. Wziąłem udział w trzech niedużych wyścigach. Bardzo mi się to spodobało. Mam to utrwalone na wideo. Kiedy wróciliśmy do domu, zapytałem tatę, czy moglibyśmy tam jeszcze kiedyś pojechać. Miałem wtedy 7 lat. Tata szybko wykupił membership, czyli członkostwo na cały rok dla mnie i dla siebie, i zabierał mnie na Pole Position, kiedy tylko miałem ochotę. I tak się zaczęła moja wyścigowa przygoda. Bardzo mi się spodobało prowadzenie małego gokarta, ale też prędkość, z jaką mogłem jechać. I wciąż to lubię. Oczywiście wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, nie marzyłem nawet o tym, że kiedyś będę się ścigał w Formule 4.

Twój tata, Dariusz Wołosz, powiedział mi, że w pewnym momencie, po okresie zachwytów jazdą gokartami, powiedziałeś mu, że masz dość chodzenia na ten tor wyścigowy w Jersey City. No i skończyła się Twoja jazda…


Faktycznie był to mój ulubiony tor. Ale zawsze było tam bardzo dużo ludzi i musiałem długo czekać, aby usiąść za kierownicą. To mnie zniechęciło. Powiedziałem w końcu tacie, że mam tego dość. No i skończyłem z jazdą.

FOTO: JANUSZ M. SZLECHTA
Rafał Wołosz z mamą Beatą i ojcem Dariuszem przed ich domem w Rutherford, NJ

Po latach przerwy jednak znowu usiadłeś za kierownicę i pędzisz po różnych torach.


Kiedy oglądałem w telewizji i internecie relacje z wyścigów Formuły 1, wróciły wspomnienia i tęsknota za tą szczególną jazdą. Trzy lata temu powiedziałem tacie: „wracam na tor”. Tata był zdziwiony, ale… nie protestował. Zrobiłem to w tajemnicy przed mamą. W 2023 roku wskoczyłem na spalinowe gokarty, a w tym roku jestem w Formule 4. To już są prawdziwe wyścigi samochodowe, za którymi tęskniłem. Muszę się pochwalić, że lubię siedzieć za kierownicą, przyciskać gaz do oporu i ścigać się. Udało mi się już odnieść sporo sukcesów. Duża w tym zasługa taty, który jest moim duchowym i formalnym menedżerem oraz mojej grupy wyścigowej RW (nazwa pochodzi od moich inicjałów). Bardzo też wspiera mnie mama. Bez nich nie byłbym w tym miejscu, w którym teraz jestem.

Opowiedz, jak wyglądała Twoja droga jako kierowcy.


Zaczynałem jeździć na małych gokartach. Miałem kilkuletnią przerwę, ale potem zaczęła się ostra jazda gokartami na torach… Gokarty różnią się między sobą budową, rozmiarami oraz silnikami. Próbowałem jeździć na klasycznym gokarcie 206, w którym są dwa pedały – jednym się dodaje gazu, a drugim hamuje, nie ma zmiany biegów. Bardzo mi się to spodobało i postanowiłem, że w nieodległej przyszłości będę ścigać się samochodami. Wcześnie nauczyłem się jeździć na shifterach, czyli gokartach ze skrzynią biegów, gdzie biegi trzeba zmieniać ręcznie. To już jest wyższa szkoła jazdy. Udało nam się zdobyć gokarta z roku 1999, czyli trochę starszego. Mieliśmy z nim problemy, bo nie nadążał za nowymi, ale podczas jednego z wyścigów, na torze niedaleko Nowego Jorku, udało mi się zdobyć na nim trzecie miejsce. Mama wybierała się na ten wyścig, ale z różnych powodów nie dotarła. Powiedziałem jej potem: „Mamo, dobrze, że cię nie było, bo miałem jeden hamulec, który przestał działać”. Na filmie mogła zobaczyć, jak nie skręcam na torze, tylko wjeżdżam do lasu. Dzięki Bogu nic się nie stało. Są to męskie zabawy i czasami mama może bardzo mocno to przeżywać. Tata twierdzi, a ja z tym się zgadzam, że jestem urodzony do wyścigów.

Nie ulega wątpliwości, że jest to sport trudny i wymagający dużo odwagi. Zdarzają się, niestety, wypadki na torach. Czy uczestniczyłeś w jakimś wypadku?


Na szczęście – nie! Niedawno, bo w maju, mój kolega miał wypadek podczas wyścigu Road America w Elkhart Lake, w stanie Wisconsin. Jeden z zawodników uderzył samochodem w jego tylne koło. Samochód wyskoczył do góry i dwa razy się obrócił. Został doszczętnie zniszczony, ale kolega wyszedł z tego wypadku bez żadnych szkód. Pojechał chwilę potem w następnym wyścigu, a samochód pożyczył ode mnie. Nikt nie chce być sprawcą wypadku, bo to jest zagrożeniem dla życia i oznacza dyskwalifikację w wyścigu, no, ale niestety to się zdarza. Dla kierowcy to jest najgorszy moment.

Teraz jeździsz w Formule 4. Jak długa jest droga z jednej do drugiej formuły?


Formuła 4 to jest pierwszy stopień. I to już są prawdziwe wyścigi samochodowe. Przede mną jest Formuła 3, potem Formuła 2, a na koniec Formuła 1 – w której chciałbym w przyszłości jeździć. Zdarza się, że kierowca co roku przeskakuje z jednej do drugiej formuły, ale na ogół jest tak, że jeździ kilka lat w jednej. Nie wszyscy dochodzą do Formuły 2 czy Formuły 1. Przeszkadzają w tym kontuzje, ale też problemy finansowe, bo to jest bardzo drogi sport.

Kiedy jesteś w samochodzie, czujesz jakieś obciążenie, lęk, że coś Ci się dzisiaj nie uda? Z czego jesteś najbardziej zadowolony? Co Ci się do tej pory najlepiej udało?


Cieszę się z tego, co robię i chcę to robić jak najlepiej. Na pewno każdy ma chwilę zwątpienia, że nie wszystko może się udać. Ale ja, kiedy wsiadam do samochodu, zawsze czuję się, jakbym był jego częścią i chcę jechać tak, aby osiągnąć jak najlepszy wynik. Poważną barierą są często problemy emocjonalne, z którymi nie jest łatwo sobie poradzić. Wielu kierowców mówi, że kiedy zaczynasz czuć lęk siedząc w samochodzie to oznacza koniec kariery. Ja uwielbiam jeździć, i to jak najszybciej, żeby uzyskać jak najlepszy czas i pozycję.

Jeździsz coraz lepiej, osiągasz coraz lepsze wyniki. Rodzice są z Ciebie dumni. Które z dotychczasowych sukcesów dały Ci najwięcej radości?


Myślę, że mój największy dotychczasowy sukces to łagodne przejście z gokartów do Formuły 4. Udało mi się to zrobić w lutym 2024 roku na torze w Kershaw w Karolinie Południowej. Bardzo dobrze pojechałem podczas testów. Na każdym okrążeniu poprawiałem czas przejazdu. Nawiązywałem też walkę z innymi samochodami, które były szybsze od mojego bolidu.
Drugim moim sukcesem był udział w wyścigu w Nola Motorsports Park w Nowym Orlean, w stanie Luizjana. Musiałem wziąć w nim udział, aby zdobyć licencję Sports Car Club of America (SCCA). W kwietniu tego roku ścigałem się z kierowcami, którzy jechali samochodami o wiele szybszymi od mojego, ale mimo wszystko udało mi się powalczyć z nimi na torze. Silnik mojego samochodu ma tylko dwa litry pojemności, więc nie miałem żadnych szans, aby nawiązać walkę z dużymi maszynami o pojemności prawie sześciu litrów. Początkowo w ogóle nie myślałem, że będę jechał blisko nich, ale mi się udało. To można by porównać do sytuacji, kiedy facet na rowerze dogania faceta jadącego na motorze. Pamiętam to i będę się starał dalej tak jeździć. To, że nawiązywałem walkę, to jest ewenement. Uczestnicy, obserwatorzy i komentatorzy wyścigu nie mogli w to uwierzyć. Można to zobaczyć na mojej stronie internetowej. Zdobyłem w tych wyścigach jeden srebrny i dwa brązowe medale oraz licencję. Teraz jestem już licencjonowanym kierowcą wyścigowym w USA.
Muszę dodać, że w tym wyścigu wziął udział słynny kierowca Jacek Mucha, bardzo znany w Stanach Zjednoczonych nasz rodak. Uczestniczy w wyścigach od 30 lat. Mieszka na Florydzie.

Jak wygląda sam wyścig, ile musisz przejechać okrążeń?


W sezonie oficjalnie mamy 5 wyścigów, ale podczas każdego weekendu tak naprawdę uczestniczymy w wyścigach. Odbywamy też treningi, bo przecież musimy poznać tor przed zawodami. Wyścig zaczyna się od długiego spaceru po torze, aby zobaczyć, jak ten tor wygląda, i poznać jego linię, gdzie są zakręty. Na torach są odpady opon z innych samochodów i muszę uważać, jak jadę, aby nie przykleiły się do moich opon, bo efekt mógłby być taki, że wylecę z toru. Tor ma z reguły około 2,5 mili długości. Kiedy już jadę, to jedno okrążenie pokonuję mniej więcej w ciągu jednej minuty i 20-23 sekund. Rozpędzam się na prostej i nagle muszę ostro wyhamować, żeby zmieścić się na zakręcie, który ma 180 stopni. Po wyjściu z takiego zakrętu znowu muszę przyspieszyć, aby uzyskać jak najlepszy czas.
Jest to naprawdę niesamowity sport. Jako młody człowiek wgryzam się w niego, no i dostrzegam trudności oraz wyzwania. Każdy tor już jest wyzwaniem dla kierowcy. Mam ulubione tory, ale są też i takie, których kierowcy nie lubią, ja też, bo są po prostu niebezpieczne, jest tam dużo kolizji. Na przykład tor w Monza we Włoszech jest uznawany za najniebezpieczniejszy tor Formuły 1. Na tym torze miało miejsce wiele groźnych wypadków. Ja oczywiście czuję, że na jednym torze jedzie mi się lepiej, a na drugim trochę gorzej. Jak ćwiczę na symulatorze, to jest to jazda na konkretnym torze. Na przykład ostatnio ćwiczyłem na torze w Lexington, w stanie Ohio, gdzie po raz pierwszy ścigałem się w tym roku 20-23 czerwca.

Jeździsz w teamie, czyli zespole, który pracuje na sukcesy kierowców na torze. Przybliż nam nieco ten team…


W tej chwili w moim teamie mam dwóch kolegów kierowców, a jeszcze jeden od czasu do czasu dojeżdża z Paragwaju. Team składa się z zawodników, którzy się ścigają, mechaników, menedżerów i sponsorów. W jego skład wchodzą też coache, którzy odpowiadają za treningi i sprawy mentalne. Są to zazwyczaj byli kierowcy, z dużym doświadczeniem.
Głównym moim sponsorem i kolegów jest team Scuderia Buell, który pokrywa 50 procent kosztów sezonu wyścigowego. Wciąż jednak szukamy dodatkowych sponsorów, bo bez nich dalsza jazda nie będzie możliwa. Pierwsze kroki w tym sporcie są najtrudniejsze, dlatego bardzo wielu młodych ludzi odpada. Jest dużo Schumacherów, ale nie mają pieniędzy. Bariera finansowa jest bardzo trudna do przejścia. Opinia jest taka, że kierowca wsiada do samochodu i… jedzie. O wiele bardziej popularne są walki bokserskie i kickboxing niż sport samochodowy. Jest wiele czynników, które wpływają na sukces kierowcy w wyścigach. Pierwszy i najważniejszy to samochód: jak jest przygotowany i na jakich oponach wyjedzie na tor. Ponadto bardzo ważne jest samopoczucie kierowcy w dniu wyścigu oraz pogoda.
W tym sporcie trzeba zaczynać wcześnie, w młodym wieku. Niestety, szkoły nie idą na żadne ustępstwa. Trzeba więc wszystko dobrze przemyśleć i zorganizować, aby można było kontynuować naukę, a jednocześnie trenować i brać udział w wyścigach. Moi rodzice bardzo mi w tym pomagają.
Jak w każdym sporcie, zawodnicy muszą trenować, aby osiągać jak najlepsze wyniki. W wyścigach jest trochę trudniej, ponieważ nie możesz zawsze być na torze, w prawdziwym samochodzie. Dlatego mamy specjalne programy w komputerach, które się nazywają symulatory. Kierownicę z pedałami i z biegami podłączamy do komputera, aby trenować. Kierownica w Formule 4 jest trochę wydłużona, ma dużo przycisków, jak joistick w grze komputerowej. Potem siadam w fotelu za kierownicą i… jadę. Światełka mi pokazują, kiedy mam zmieniać bieg. Z lewej strony są przyciski do redukcji, a z prawej do przyspieszenia jazdy. Przy redukcji czy przy przyspieszaniu są różne guziki. Jak pada deszcz to samochód też inaczej pracuje. Widzę też na ekranie temperaturę wody i oleju i muszę dbać o to, aby samochód się nie przegrzał. Kierowca o dużej posturze nie zmieści się do samochodu, ale siłę i wytrzymałość trzeba mieć. Dlatego muszę też dbać o kondycję fizyczną. Bardzo ważne są ćwiczenia na szyję, bo są duże przeciążenia w samochodzie podczas jazdy. Musimy też mieć silne ramiona, aby poradzić sobie z kierownicą. Ćwiczę na siłowni, ale też czasami w domu.

Jakie są Twoje plany, co chciałbyś robić w najbliższej przyszłości?


Mój następny cel to awans do Formuły 3. Mam nadzieję, że uda mi się to już w przyszłym roku. Aby móc się tam ścigać, muszę mieć licencję Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA). To jest federacja, która zajmuje się organizacją wyścigów międzynarodowych. Są różne stopnie tych licencji. Wyższe stopnie otrzymuje się wówczas, kiedy na wyścigach osiąga się lepsze wyniki. Kierowcy Formuły 1 też mają tę licencję.

A Twój dalekosiężny cel to…


Uczestniczyć w wyścigach Formuły 1. Jeśli wszystko dobrze się ułoży, to będzie to realne za cztery lata. W przyszłym roku kończę high school i chcę podjąć studia. Otrzymuję oferty z różnych uniwersytetów. Wybrałem już kierunek międzynarodowy biznes w Seton Hall University w South Orange, w stanie New Jersey. Mam nadzieję, że wyścigi będą dobrze współgrać z tymi studiami, bo też są międzynarodowe. Kto wie, może kiedyś uda mi się stworzyć własną grupę wyścigową.
Moim marzeniem jest zdobycie potrójnej korony w wyścigach samochodowych. To oznacza, że muszę wygrać wyścig F1 Grand Prix w Monaco, 24-godzinny wyścig Le Mans we Francji i Indycar 500 w mieście Speedway w stanie Indianapolis w USA, rozgrywany w ostatnią niedzielę maja na dystansie 500 mil, czyli 200 okrążeń. Nie muszę tych wyścigów wygrać w jednym roku, aby zdobyć koronę. No, ale nie ma co za długo czekać.

FOTO: FOTO: DARIUSZ WOŁOSZ
Rafał w bolidzie przed wyjazdem na tor wyścigowy Nola Motor Sport w Nowym Orleanie, LA

Wraz z ojcem stworzyłeś stronę internetową, na której można znaleźć wiele informacji o tym trudnym sporcie, ale także o Twoich sukcesach i planach. Zapewne dzięki tej stronie zyskujecie też sympatyków.


Oczywiście. Adres naszej strony: https://www.rafalwoloszracing.com/pl. Za pośrednictwem tej strony zaczęliśmy też szukać sponsorów, bo jazda w tej formule to jednak są olbrzymie koszty. Bez marketingu i sponsorów udział w wyścigach jest nierealny. Pierwszy odezwał się menedżer z RPM (Race Play More) w Jersey City, a więc miejsca, gdzie zaczynałem swoją jazdę na gokarcie jako 7-latek. Powiedział, że będzie mnie sponsorować, ale do dzisiaj nie otrzymałem żadnego wsparcia. W lutym otrzymałem propozycję od Phila Picarda na jazdę próbną na torze w Kershaw w South Carolina. Jazdy próbne też nie są za darmo. Trzeba zapłacić za samochód, za opony, paliwo i wiele innych elementów. To było kluczowe wydarzenie w dotychczasowej mojej karierze. Po bardzo udanej jeździe Phil Picard, właściciel grupy wyścigowej Momentum MotorSports, powiedział, że jestem bardzo bezpiecznym kierowcą. W tych wyścigach nie ma miejsca na szaleństwo, czy jakieś fanaberie. Wszyscy jeżdżą w miarę bezpiecznie, bo takie są też wymagania SCCA (Sports Car Club of America) – organizacji, która dba o odpowiednie przygotowanie zawodników do udziału w wyścigach i udziela im licencji. Mam licencję tej organizacji. Właściciel grupy Momentum powiedział mi: „Daję ci samochód na cały sezon, bo mam zaufanie do ciebie. Będziesz miał mechanika i zespół, który będzie ci pomagał”. Udział w wyścigu w South Carolina to był mój olbrzymi sukces.

Kiedy odbędą się najbliższe wyścigi, w których będzie można Ciebie oglądać?


Zapraszam wszystkich na wyścigi w New Jersey Motorsports Park w Millville, niedaleko Atlantic City, które odbędą się w dniach 25-28 lipca. Będzie okazja, aby porozmawiać z kierowcami i zobaczyć, jak są przygotowywane ich samochody do wyścigu. Na pewno będzie to fajne przeżycie, które sprawi, że fani inaczej będą postrzegać sam wyścig. W pierwszym dniu przeprowadzone zostaną treningi. W drugim dniu odbędą się kwalifikacje. Rozegrany też zostanie pierwszy wyścig. W niedzielę odbędą się dwa główne wyścigi. No i ja w nich pojadę.

W wyścigach już kilkakrotnie uczestniczyłeś z polską flagą. Czy tym razem też pojedziesz z biało-czerwoną?


Urodziłem się w USA, ale w mojej drużynie Scuderia jeżdżę z polską flagą, bo czuję się Polakiem i moi koledzy traktują mnie jako Polaka. Mam rodziców Polaków. Kocham Polskę, wiele razy tam byłem. Tata jest z Warszawy, a mama z Wrocławia – i te dwa miasta są moje ulubione. Byłem nad morzem i bardzo mi się podobała Jurata. Zachwyciło mnie Zakopane. W ogóle Polska mi się bardzo podoba i chcę ją reprezentować najlepiej, jak potrafię.

Rozmawiał Janusz M. Szlechta

FOTO: JANUSZ M. SZLECHTA

  1. Rafał Wołosz z mamą Beatą i ojcem Dariuszem przed ich domem w Rutherford, NJ

FOTO: FOTO: DARIUSZ WOŁOSZ

Rafał w bolidzie przed wyjazdem na tor wyścigowy Nola Motor Sport w Nowym Orleanie, LA

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner