W Nowym Jorku odbył się w środę jedyny w swoim rodzaju szczyt, poświęcony problemowi szczurów w mieście. Okazuje się, że pozytywną rolę w wojnie Wielkiego Jabłka ze szczurzą plagą odegrało Chicago.
Podczas „szczurzego szczytu” w Nowym Jorku burmistrz Eric Adams podkreślił, iż jest to jeden z największych problemów, z jakim boryka się miasto. Wzorem dla nowojorskiej krucjaty przeciwko szczurem ma być Chicago.
Dzięki charakterystycznym dla Wietrznego Miasta alejkom, szczury udaje się trzymać z dala od śmieci, ale to nie wszystko, bo Chicago podejmuje znacznie większe wysiłki w walce z gryzoniami.
Chicago oferuje mieszkańcom także bezpłatne usługi związane z deratyzacją, a jego Departament Ulic i Sanitacji regularnie instaluje w alejkach i prywatnych ogródkach przynęty i pułapki na szczury – we współpracy i za zgodą mieszkańców.
Burmistrz Adams podkreślił podczas szczytu, że jedną z przyczyn wymykającej się spod kontroli populacji szczurów w NYC jest „szwedzki stół” na ulicach miasta. Odniósł się w ten sposób do śmieci, pozostawianych do odbioru na chodnikach. W Chicago odpady są umieszczane w kontenerach, głównie we wspomnianych alejkach.
Nowy Jork zamierza iść śladem Wietrznego Miasta, wymagając od mieszkańców wykorzystywania pojemników na śmieci, zamiast pozostawiania do odbioru samych worków.
Red. JŁ