New York
43°
Sunny
7:01 am5:17 pm EST
5mph
68%
30.05
TueWedThu
45°F
37°F
41°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Warto przeczytać
Turystyka

Trudna sztuka latania

14.08.2023
FOTO: DREAMSTIME Samoloty często są tak intensywnie eksploatowane, że dotrzymanie rozkładów kursów jest po prostu niemożliwe

Linie lotnicze, nawet te flagowe, aby utrzymać się na rynku, oszczędzają na pasażerach, gdzie tylko można.

Tomasz Deptuła

O tym, że lata się coraz trudniej, wie niemal każdy, kto ostatnio musiał dotrzeć gdzieś samolotem. Chyba że stać go było na bilet w pierwszej klasie lub w klasie biznes. Przepełnione lotniska, nieuprzejma obsługa, spóźniające się samoloty i współpasażerowie, którzy często potrafią zatruć cały lot. Dosłownie i w przenośni.

Jest także bardziej nerwowo. W ubiegłym roku incydenty lotnicze odnotowywano raz na 568 lotów, podczas gdy w 2021 roku tylko raz na 835 lotów. Odnotowano także o 61 procent więcej wypadków z użyciem siły na pokładzie samolotów. Choć prawdopodobieństwo, że osobiście doświadczymy takiej awantury, jest wciąż nikłe (raz na 17 tys. lotów), to dzięki smartfonom i mediom społecznościowym możemy je oglądać na własnych ekranach.

Dziś dzięki internetowi możemy dowiedzieć się o każdym incydencie związanym z wyprowadzeniem niesfornego pasażera z pokładu, kłótnią między podróżnymi czy nieuprzejmą obsługą na pokładzie. Nawet o tym, że sfrustrowany pilot lotu Lufthansa nr 306 wykreślił samolotem na ekranach radaru figurę w kształcie męskiego penisa na długości ponad 20 kilometrów, bo musiał lecieć na zapasowe lotnisko. Przewoźnik wytłumaczył jego zachowanie koniecznością „utrzymania wysokości i ponownym wykonaniu podejścia do lądownia, ale bez powodzenia”. Jak to wyglądało naprawdę, widzieli wszyscy użytkownicy powszechnie dostępnego serwisu Flight Radar 24.

NIE ŚLIŃ SIĘ NA INNYCH

Umieszczone w internecie nagranie instrukcji pilota American Airlines przed jednym z rejsów stało się hitem. Nagrała je nowojorska pisarka, reżyserka i satyryczka Anna Leah Maltezos, którą pilot po prostu szczerze rozbawił. A gospodarz rejsu zaczął po prostu uczyć pasażerów… dobrych manier. „Nie bądźcie egoistami, bądźcie dla siebie mili” – przypomniał. Prosił o podporządkowanie się poleceniom personelu pokładowego, używanie słuchawek i niepuszczanie głośnej muzyki, a także o tym, że osoby siedzące w środku rzędów mają prawo do używania obu podłokietników, bo i tak są gnieceni z obu stron. „To mój prezent dla siedzących w środku” – powiedział pilot. I dalej radził: „Nie opieraj się na innych ludziach, nie zasypiaj na innych ludziach, nie mdlej na innych ludziach ani nie śliń się na nich, chyba że rozmawiałeś o tym i mają kurtkę odporną na warunki pogodowe” – słyszymy na nagraniu, które obejrzało już kilka milionów osób.

Reakcje internautów były w większości pozytywne, choć pilot mówił w zasadzie o tym, co wszyscy wsiadając do samolotów wiedzieć powinni. I to okazało się przebojem, ponieważ niemal każdy z odbiorców lecąc samolotem doświadczył na własnej skórze zachowań, które uprzykrzyły mu podróż. Sąsiada wbijającego łokieć w bok, pasażera z przodu pochylającego fotel w sposób uniemożliwiający zjedzenie posiłku, czy z tyłu, kopiącego w nasze siedzenie… itd., itp.

Inna blogerka, tym razem polska (jej sieciowy pseudonim przemilczmy, jak ktoś chce, niech sam poszuka w internecie), wrzuciła do sieci nagranie, w którym z dumą donosi, że właśnie odmówiła zamiany miejsca w samolocie z matką, która chciała siedzieć podczas lotu obok swojego dziecka, a przydzielono im miejsca w odległych fotelach. Upadek obyczajów? Nie tak prędko. Linie lotnicze były tanie, a pasażerka specjalnie wykupiła sobie miejsce za dodatkową opłatą z dużym wyprzedzeniem. Rodzina, na własne ryzyko, skorzystała z losowego przydziału miejsc, sama prosząc się o kłopoty. A dziecko nie było niemowlęciem, tylko miało trzynaście lat.

POPANDEMICZNY SPADEK JAKOŚCI

Wrażenie pogorszenia usług związanych z transportem lotniczym wynika ze splotu wielu czynników.

Pierwszym z nich jest masowość transportu lotniczego. Dziś latają wszyscy, a okres popandemiczny dodatkowo przyczynił się do wzrostu frustracji i lęków związanych z lataniem. Linie lotnicze, nawet te flagowe, aby utrzymać się na rynku, oszczędzają na pasażerach, gdzie tylko można. Stąd nie tylko przysłowiowe już orzeszki podawane podczas wielogodzinnych rejsów między jednym wybrzeżem oceanu a drugim, ale też opłaty wprowadzane za wszystko – od wyboru miejsca do siedzenia, po wejście na pokład nawet z jedną małą sztuką bagażu.

Problemem stała się też jakość obsługi. Po pandemii do pracy nie wróciło wielu wykwalifikowanych pracowników personelu pokładowego i wiele linii lotniczych zatrudniło osoby bez doświadczenia, często bez zmysłu obserwacyjnego i minimum empatii potrzebnych w tym zawodzie. Bo bycie stewardessą czy stewardem, to nie tylko umiejętność przekazania instrukcji o zapięciu pasów i podania plastikowego kubeczka z wodą bez jej rozlania. To także zdolność obserwacji, rozładowywania napięcia i rozwiązywania konfliktów. Wymaga więc elementarnej znajomości psychologii i empatii. Deficyt tej ostatniej może doprowadzić do katastrofy.

W samolotach przybyło także osób z nadwagą, co ze statystycznego punktu widzenia żadnym zaskoczeniem być nie powinno – w końcu otyłość to choroba cywilizacyjna. Ale rozmiary współczesnych pasażerów powodują nie tylko większe obciążenie samolotów (naprawdę w przypadku kilkuset osób nawet po parę funtów nadwagi na osobę stanowi dla linii lotniczych dodatkowy wydatek na paliwo). Puszyści apelują o równe prawa i szersze miejsca, a pasażerowie umieszczeni obok osób nieco większych od normy są często skazani na wielogodzinne katusze zamkniętej przestrzeni.

DEFICYT CZASU I… LUDZI

Regulatorzy z Departamentu Transportu zwracają także uwagę na grafiki lotów. Samoloty często są tak intensywnie eksploatowane, że dotrzymanie rozkładów kursów jest po prostu niemożliwe. Jeszcze gorzej jest z personelem. Amerykańscy przewoźnicy potrzebują 17 tys. pilotów, 12,8 tys. wykwalifikowanych mechaników i 3 tys. kontrolerów lotów. Linie lotnicze są więc po prostu skazane na spóźnienia, i to niezależnie od prawa konsumenckiego, dającego w wielu krajach prawo do odszkodowania osobom, które zbyt wiele czasu spędziły w poczekalniach czy na płycie lotniska. W porównaniu z przedpandemicznym rokiem 2019 odsetek całkowicie odwołanych lotów wzrósł 374 proc.

Przylatujący do USA dokładają do tego, jeszcze jedno negatywne doświadczenie – amerykańskie porty lotnicze. Niektóre terminale na JFK czy w Newarku wyglądają tak, jakby nie remontowano ich od czasu budowy. Uciążliwe są także kontrole imigracyjne, które przechodzą dosłownie wszyscy. Stany Zjednoczone, które od lat wydają paszporty biometryczne, nie rozwiązały nawet problemu szybkiego sprawdzania tożsamości własnych obywateli. Tymczasem na europejskich lotniskach wjeżdżający do strefy Schengen obywatele UE przechodzą masowo przez bramki kontroli automatycznej, skanując jedynie swoje dokumenty podróży. W USA Express Entry to program wciąż jedynie dla nielicznych. Wjazd do Stanów z Europy przypomina więc często podróż do jednego z państw Trzeciego Świata niż odwiedziny największego mocarstwa globu. Dla zwykłych podróżnych sztuka latania zamienia się więc coraz częściej w szkołę przetrwania.

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner