Kanclerz nowojorskiego systemu szkolnego David Banks uważa, że jest „zbyt wcześnie” na radykalne ograniczenie dostępu uczniów do ich smartfonów. Choć wielokrotnie udowodniono, że urządzenia te mają skrajnie negatywny wpływ na dzieci, kanclerz obawia się, iż odebranie uczniom telefonów oznacza dla nich brak możliwości skontaktowania się z rodzicami „w nagłych wypadkach”.
Kanclerz David Banks i burmistrz Eric Adams są zgodni – jest zbyt wcześnie, aby wprowadzić w nowojorskich szkołach publicznych zakazu używania przez uczniów smartfonów podczas zajęć.
Banks argumentował stanowisko obawami rodziców, które maja dotyczyć bezpieczeństwa ich dzieci. Powołał się przy tym na przykład Louis D. Brandeis High School na Upper West Side, gdzie podniesiono niedawno alarm w związku z – jak się okazało – fałszywym doniesieniom o obecności aktywnego strzelca na terenie placówki. Wówczas rodzice nie zostali odpowiednio wcześnie poinformowani o zajściu przez administrację szkoły. W związku z tym wydarzeniem, dla części rodziców utrata stałego kontaktu z ich dziećmi za pośrednictwem telefonu jest nie do zaakceptowania.
Kanclerz stwierdził, że należy jeszcze przez jakiś badać sytuację i przyjrzeć się wszystkim rozwiązaniom.
Banks zapowiedział, że zrezygnuje ze stanowiska kanclerza z końcem tego roku.
Red. JŁ