1000 świec zapłonęło w Kijowie, przypominając światu, że we wtorek mija 1000 dni walki Ukrainy z bezpośrednią agresją wojskową Rosji. Hołd ofiarom rozpętanej przez Kreml wojny złożyli dyplomaci państw UE, w tym Polski.
„Ukraina pragnie w tym dniu pokazać światu, że jest jednością, że pamięta o wszystkich, którzy oddali życie w walce o naszą tożsamość. Pamięta o każdym mieście i wsi, która albo jest okupowana, albo została całkowicie starta z powierzchni ziemi. To wszystko jest historią jednego narodu i jednego państwa” – powiedział PAP historyk i publicysta Roman Kabaczij.
Świece zapłonęły przed pomnikiem Matki Ojczyzny, 102-metrowym monumentem, postawionym jeszcze w czasach sowieckich. Przedstawia on kobietę z mieczem i tarczą, która groźnie spogląda na wschód, tam gdzie jest Rosja. W ubiegłym roku sowiecki herb na tarczy zamieniono ukraińskim tryzubem.
Pomnik jest częścią Narodowego Muzeum II wojny światowej, które zorganizowało uroczystości. Obecny na nich minister kultury Mykoła Toczycki powiedział, że Ukraińcy już od 1000 dni pokazują „bohaterstwo, niezłomność i poświęcenie”.
„Walczymy o wolność. Aby Krym, Donieck, Ługańsk były razem z Karpatami i Kijowem. I żeby zwyciężyć, musimy być jednością” – zaapelował.
Szef ambasady RP w Kijowie Piotr Łukasiewicz ocenił, że po 1000 dni wojny na pełną skalę Rosja nie zrozumiała, jakiej zbrodni dokonała oraz nie doceniła siły Ukrainy. „Tysiąc dni wojny, a Rosja wciąż nie pojęła rozmiaru swojej zbrodni i siły nieustępliwości Ukrainy na drodze do UE i NATO” – napisał na platformie X. (https://tinyurl.com/bdzc5eev)
Łukasiewicz wraz z innymi dyplomatami państw unijnych złożyli we wtorek kwiaty pod ścianą pamięci ofiar rosyjskiej agresji przy Soborze Michajłowskim.
Widnieją na niej zdjęcia tych, którzy ginęli na wschodzie Ukrainy jeszcze od 2014 r., gdy Rosja za plecami tzw. separatystów wkroczyła do ukraińskiego Donbasu. 1000 dni temu Kreml otwarcie przysłał na Ukrainę regularną armię, która od tego czasu rujnuje okupowane terytoria.
Taka sama ruina czekałaby Europę, gdyby rosyjskiemu dyktatorowi Władimirowi Putinowi pozwolono dotrzeć do granic UE – powiedział Kabaczij.
„Ukraina nie jest w swojej walce sama, bo jest częścią Europy i nigdzie z Europy nie zniknie. Jeśli zaś Putin podejdzie pod granice Unii Europejskiej, to dalej będzie to samo, co dziś w Donbasie: zagłada. Zniszczenie europejskiej cywilizacji” – uprzedził.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mal/ mhr/