Niemal 43 mln mieszkańców ośmiu amerykańskich stanów północnego wschodu zagrożonych jest pożarami z powodu utrzymującej się suszy i objętych tzw. czerwonymi alertami.
Według mediów wilgotność powietrza na poziomie zaledwie 20 proc. w połączeniu z wiatrem wiejącym z szybkością do ok. 70 km/godz. mogą przyspieszyć rozprzestrzenianie się pożarów.
Stacja ABC podkreśla, że prognoza pogody w tym rejonie na najbliższe dni nie przewiduje niemierzalnych opadów deszczu. Pogorszy to suszę, która z umiarkowanej zmieni się w ekstremalną.
Niepokój władz miasta Nowy Jork budzi niski poziom wody w zbiornikach. Lokalna telewizja NY1 zwraca uwagę, że np. w Schoharie, ok. 161 km od Manhattanu, poziom był w tym tygodniu niższy niż jedna trzecia pojemności. Podobną sytuację notuje się w górach Catskill przy zbiorniku Ashokan.
Susza zbiegła się z tymczasowym zamknięciem w celu naprawy akweduktu w północnej części stanu. Jednocześnie akwedukt Delaware, który zwykle dostarcza ponad połowę wody do miasta, osuszono w ramach projektu służącego wyeliminowaniu przecieków kosztem 2 mld dolarów .
Burmistrz Eric Adams wydał w tym miesiącu ostrzeżenie przed suszą i wezwał mieszkańców miasta do oszczędzania wody poprzez branie krótszych pryszniców i reperowanie przeciekających kranów.
Z kolei w części sześciu stanów zachodnich, od Waszyngtonu do Utah, na terenie Gór Kaskadowych i północnych Gór Skalistych, obowiązują alerty zimowe. Możliwe są tam opady co najmniej 30 do 60 cm śniegu.
Na Południowych Równinach przewiduje się natomiast w niedzielę uformowanie burzy, która przyniesie poważne zagrożenie pogodowe w częściach Teksasu. Mogą towarzyszyć temu niszczycielskie wiatry, duży grad i odosobnione tornada.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ kar/