Sztab wyborczy kandydatki na prezydenta USA Kamali Harris wezwał grupy polonijne w całym kraju do wsparcia jej kampanii poprzez organizację własnych wydarzeń. Demokraci chcą zmobilizować polskich wyborców, przekonując, że powrót Donalda Trumpa do władzy to koniec niepodległej Ukrainy i rozpad NATO.
„Jeżeli wygra Trump, który spędził lata przymilając się do Putina, to sprzeda Ukrainę” – skomentował wezwanie sztabu Harris w rozmowie z agencją AP Filip Jotevski, odpowiedzialny za kontakt z diasporami i społecznościami etnicznymi w Partii Demokratycznej.
Przekaz kampanijny Demokratów do polskiej diaspory zarysował się 10 września w trakcie pierwszej debaty telewizyjnej, podczas której poruszono wątek wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Harris stwierdziła wówczas, że gdyby Trump był u władzy w momencie ataku Rosji na Ukrainę na pełną skalę, to „Putin siedziałby już w Kijowie i patrzył w kierunku Europy”. „Dlaczego nie powiesz 800 tysiącom Amerykanów polskiego pochodzenia tu, w Pensylwanii, jak szybko byś oddał (Polskę – PAP) za przysługę i za to, co twoim zdaniem jest przyjaźnią z dyktatorem, który zjadłby cię na obiad?” – zapytała swego rywala.
Według Timothy’ego L. Kuzmy, przewodniczącego Związku Sokołów Polskich w Ameryce, polonijnego stowarzyszenia z blisko 150-letnią historią, Polacy opowiedzą się za kandydatem, który będzie chciał budować silny sojusz transatlantycki. „Kandydaci i obie partie powinny zobowiązać się do pomocy Polsce, Ukrainie, NATO i ogólnemu bezpieczeństwu Europy Wschodniej” – powiedział działacz w rozmowie z Associated Press.
O polski głos walczą też Republikanie, którzy chcą zagospodarować polskich Amerykanów reprezentujących bardziej konserwatywne i tradycyjne poglądy. W niedzielę Donald Trump wraz z prezydentem Andrzejem Dudą złoży wizytę w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii, gdzie weźmie udział w uroczystości odsłonięcia pomnika Solidarności i walki Polaków o niepodległość. Sanktuarium, nazywane amerykańską Częstochową (mieści się tam kopia obrazu z Jasnej Góry), jest centrum spotkań okolicznej Polonii.
W opublikowanym w środę w Politico komentarzu „Iluzja głosu polskich Amerykanów” Charlie Mahtesian zwrócił uwagę, że mimo utrzymującej się tożsamości polonijnej i dumy ze swych korzeni, ten segment elektoratu jest obecnie bardzo niejednorodny. „Ani ja, ani prezydent nigdy nie wierzyliśmy, że jest coś takiego jak polski głos. Jest biały głos, czarny głos, żydowski głos i latynoski głos” – zacytował publicysta portalu Dicka Morrissa, politycznego stratega Billa Clintona, prezydenta USA w latach 1993-2001.
W badaniu American Community Survey z 2022 r. 8,2 mln osób – a więc ok. 2,5 proc. wszystkich obywateli USA – określiło siebie jako polskich Amerykanów. Mimo tego, że nie stanowią dużego odsetka całego elektoratu, to mieszkają w stanach strategicznych z punktu widzenia rozgrywek politycznych. Trzy z pięciu stanów o największym udziale polskich Amerykanów w ogóle populacji to bowiem Wisconsin, Michigan i Pensylwania, czyli tzw. swing states, w których żadna z partii nie utrzymuje znaczącej przewagi. (PAP)
mws/ ap/ ktl/