Do co najmniej 52 wzrósł bilans ofiar śmiertelnych po przejściu huraganu Helene w pięciu stanach USA: na Florydzie, w Georgii, Karolinie Północnej i Południowej oraz Wirginii. W sobotę ponad 3 mln domów i firm nadal pozostawało bez prądu. Utrzymuje się zagrożenie powodziami.
Poprzedni bilans mówił o 43 zabitych.
Według szacunków firmy Moody’s straty materialne wyrządzone przez Helene, która w piątek osłabła do burzy tropikalnej, wyniosą 15-26 mld dolarów.
Wśród ofiar śmiertelnych Helene było trzech strażaków, matka z miesięcznymi bliźniakami i 89-letnia kobieta, na której dom spadło drzewo.
Biały Dom zatwierdził prośby od gubernatorów Alabamy, Florydy, Georgii, Karoliny Północnej i Karoliny Południowej o ogłoszenie tam stanu wyjątkowego. Pozwala to na uzyskanie środków pomocowych od Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysowego (FEMA).
W zagrożonych regionach rozmieszczono około 1500 pracowników federalnych specjalizujących się w reagowaniu w przypadku katastrof. Na Florydzie plaże wzdłuż wybrzeża w pobliżu Tampy pozostawały zamknięte. Trwały operacje ratunkowe.
W Karolinie Północnej Helene towarzyszyły najsilniejsze wiatry na lądzie od początku pomiarów w XIX wieku, wiejące z prędkością ponad 225 km/godz.
W rozmowie z radiem publicznym NPR ekspert Brad Johnson z Davidson College zauważył, że z powodu silnych opadów niebezpieczeństwo mogą stwarzać połamane drzewa, kamienie itp., przenoszone przez wodą na odległość nawet ponad 1,5 km.
W ciągu ostatnich dwóch dni Atlantę w stanie Georgia nawiedziły największe opady w historii tego miasta. Władze stanowe podały w piątek, że spadło tam ponad 2800 mm deszczu.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ akl/