Wybory prezydenckie dowiodły, że w USA zmieniły się linie podziałów społecznych; dawne kryteria dotyczące rasy i zamożności zastąpiły podziały związane z edukacją. Republikanie stali się „kolorową koalicją” ludzi bez wyższego wykształcenia – komentują amerykańskie i brytyjskie media.
W 2023 roku republikański specjalista od sondaży i badań demograficznych Patrick Ruffini wydał książkę „Party of the People” (Partia ludu), w której postawił tezę, że w Ameryce doszło do „historycznej zmiany preferencji wyborców klasy pracującej, którzy pomogli Trumpowi wygrać w 2016 roku i nieomal dali mu zwycięstwo w 2020 roku”.
Magazyn „Atlantic”, który przypomina diagnozę Ruffiniego, cytuje kolejny fragment książki: „Joe Biden traci wśród głównych grup (zwolenników) Demokratów – kolorowych wyborców klasy pracującej – którzy byli niegdyś filarem +partii ludu+”.
Ruffini przypomniał, że dawniej główne linie podziałów klasowych przebiegały wzdłuż takich kryteriów jak przynależność do grupy etniczno-rasowej i status finansowy. Teraz linie te dzielą ludzi w zależności od poziomu wykształcenia i zaufania do instytucji państwa.
„Jeśli ten trend się utrzyma (…), będzie to oznaczało narodziny nowego systemu partyjnego, który zastąpi XX-wieczne podziały klasowe między partiami” – prognozował Ruffini.
Te kulturowe roszady nie ustają – komentuje „Guardian”. Od wyborów w 2000 roku podziały związane z wykształceniem stają się coraz bardziej widoczne. Demokraci stali się partią osób po studiach, polityki tożsamościowej i multikulturalizmu. Tymczasem w ciągu ostatnich 60 lat Republikanie „byli magnesem dla ewangelikalnych protestantów, ludzi chodzących do kościoła, białych południowców i Amerykanów bez wykształcenia” – pisze brytyjski dziennik.
Zmiany są głębokie – ocenia „Atlantic”. Siedem na 10 Amerykanów należy do grup, które przesunęły się na prawo w dwóch ostatnich cyklach wyborczych, podczas gdy statystycznie mniej niż trzech na 10 białych wyborców po studiach przesuwa się na lewo.
Po prawej stronie sceny politycznej powstała kolorowa koalicja, w której przybyło wyborców czarnoskórych i Latynosów. Łączą ich robotnicze korzenie, raczej konserwatywne poglądy, religijność i obojętność, lub zgoła niechęć do uprawianej przez lewicę polityki „woke” – wyjaśnia magazyn. Zastrzega, że nie wszyscy wyborcy w tej koalicji są Republikanami, ale pokazali podczas wyborów, że są skłonni zmienić swoje barwy partyjne.
Dane demograficzne i sondaże wciąż wskazują, że Republikanie są przede wszystkim partią białych ludzi z prowincji i regionów rolniczych, ale stali się też ugrupowaniem preferowanym przez osoby bez wyższego wykształcenia, co wydaje się być trendem długofalowym, zważywszy, że spada liczba osób idących na studia.
We wtorek Trumpa poparto w dawnych bastionach Demokratów: w zdominowanym przez Latynosów hrabstwie Miami-Dade zagłosowano na Republikanina po raz pierwszy od 1988 roku, w hrabstwie Baldwin w Georgii, gdzie 42 proc. mieszkańców to Afroamerykanie – również. W 2016 roku Hillary Clinton wygrała w zamieszkanym w 72 proc. przez Latynosów hrabstwie Starr w Teksasie, w tym roku wygrał tam Trump – relacjonuje „Atlantic”.
Partia Demokratyczna, „koalicja FDR (prezydenta Franklina Delano Roosevelta) jest martwa. Ostatni raz wygrała wybory z dużą przewagą w 1964 roku” – przypomina „Guardian”. (PAP)
fit/ mal/