New York
64°
Cloudy
7:02 am6:23 pm EDT
6mph
90%
30.15
SunMonTue
64°F
61°F
68°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Wiadomości
Ameryka

W alaskańskim Anchorage trwają przygotowania na najazd dygnitarzy w związku ze szczytem Trump-Putin

13.08.2025

Od kilku dni w Anchorage na Alasce brakuje miejsc w hotelach, a wynajęcie samochodu jest nie lada problemem. Powodem spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem – największe wydarzenie polityczne w historii miasta. Lokalny dziennikarz powiedział PAP, że choć mieszkańcy są podekscytowani, to przywódcy USA i Rosji niekoniecznie muszą liczyć na ciepłe przyjęcie.

Choć Alaska i jej największe miasto Anchorage gościło już w przeszłości światowych przywódców – byli tu amerykańscy prezydenci Ronald Reagan i Barack Obama, przewodniczący Chin Xi Jinping i papież Jan Paweł II – to wydarzenia takiego, jak szczyt Trump-Putin jeszcze tu nie było. Stwierdzić to mógł każdy, kto próbował zarezerwować pokój lub wynająć samochód. Tuż po ogłoszeniu Alaski jako miejsca spotkania, ceny w hotelach poszybowały w górę, osiągając nawet ponad 1000 dolarów za noc, a potem wolne pokoje całkowicie zniknęły. Wbrew zwyczajowi, Biały Dom nie był w stanie zarezerwować noclegów dla podróżujących z prezydentem Trumpem dziennikarzy.

– O, udało ci się zarezerwować pokój? Szczęściarz z ciebie – powiedział w rozmowie z PAP Jeff Landfield, dziennikarz i właściciel portalu Alaska Landmine z Anchorage. – Pierwsza moja myśl, kiedy to usłyszałem, to: jak oni znajdą miejsce dla wszystkich tych dygnitarzy z Rosji, dziennikarzy, Secret Service. Przecież to szczyt sezonu turystycznego – dodał.

Landfield powiedział, że przygotowania do szczytu można już zauważyć: pojawiły się pogłoski o sprawdzaniu przez służby właścicieli mieszkań wynajmujących lokale turystom, nad miastem i okolicami zaczęły latać śmigłowce prowadzące najpewniej rekonesans miejsc spotkania na szczycie.

Jak zaznacza dziennikarz, w liczącym niecałe 300 tys. mieszkańców Anchorage, w którym żyje niemal połowa ludności największego stanu Ameryki, wszyscy są podekscytowani, choć niekoniecznie oznacza to, że Trump i Putin mogą liczyć na ciepłe przyjęcie.

– To prawdopodobnie największy szczyt w historii tego miejsca. Wielu ludzi uważa, że o Alasce na co dzień nikt nie pamięta. To jest miejsce, które odwiedza się podczas rejsu raz w życiu, taka ciekawostka. Ale teraz otrzymuję telefony i wiadomości od ludzi, z którymi nie rozmawiałem od lat. Wszyscy się tym interesują – relacjonuje.

Dodaje jednak, że w ciągu ostatnich lat Anchorage stało się znacznie bardziej lewicowym miastem, ma radę miasta i burmistrza z Partii Demokratycznej i wielu ludzi nie lubi ani Trumpa, ani Putina i daje o tym znać w mediach społecznościowych i listach do redakcji.

“Zwykle byłbym podekscytowany faktem, że Alaska gości spotkanie między naszym prezydentem i głową obcego państwa. Ale nie jeśli jest to spotkanie między prezydentem Trumpem i rosyjskim «prezydentem» Putinem” – napisał w jednym z listów do największego dziennika Alaski, „Anchorage Daily News”, czytelnik Gunnar Knapp, który nazwał Putina kryminalistą i zbrodniarzem wojennym.

Mimo to Alaska nie pierwszy raz jest miejscem spotkań na szczycie, choć w przeszłości były one znacznie bardziej dyskretne i krótsze. Jednym z najbardziej znaczących było trwające około dwóch godzin spotkanie Jana Pawła II i prezydenta Ronalda Reagana na lotnisku w Fairbanks w maju 1984 r. Jak wyjawił w rozmowie z Landfieldem Frank Murkowski, były gubernator stanu i ojciec obecnej senator Lisy Murkowski, podczas spotkania Reagan, papież i przedstawiciele CIA omawiali wsparcie dla Solidarności za pośrednictwem Kościoła. Wcześniej, w 1971 roku baza Elmendorf-Richardson, gdzie – według CNN – odbędzie się szczyt Trump-Putin, była miejscem spotkania prezydenta Richarda Nixona z cesarzem Japonii Hirohito.

Położone nad Zatoką Cooka na południowym wybrzeżu półwyspu miasto jest popularnym celem wypadów dla narciarzy, czy miłośników natury. Odwiedzają oni miasto głównie latem, kiedy temperatury dochodzą czasami do 20 stopni, a w czerwcu słońce zachodzi tuż przed północą.

Jak mówi Landfield, z uwagi na bazy wojskowe, w mieście można zauważyć dużą obecność żołnierzy, ale też ludzi pracujących w przemyśle wydobywczym, który jest największym źródłem zatrudnienia w Alasce. Dziennikarz zaznacza, że Anchorage ma też swoje problemy, a w ciągu ostatnich lat jednym z najbardziej zauważalnych stała się bezdomność.

– Są po prostu ludzie, którzy biwakują na ulicach, wszędzie pełno namiotów. To poważny problem. Miasto nie potrafi sobie z tym poradzić. Niektórzy chodzą jak zombie, ludzie, którzy są alkoholikami, są narkomanami: to jest jak akceptowana rzeczywistość, że kiedy jeździsz po Anchorage, musisz uważać, bo możesz kogoś potrącić, bo po prostu wyjdzie na ulicę – opowiada dziennikarz. – Kiedy mówię o tym ludziom, często są zaskoczeni. Mam nadzieję, że kiedy Rosjanie i inni tu przyjadą i to zobaczą, nie pomyślą sobie: „Co się stało z tym Zachodem?”.

Oskar Górzyński (PAP)

osk/ ap/ ktl/

Wymiana terytoriów między Rosją i Ukrainą tematem rozmów Trumpa z Putinem na Alasce

Na dwa dni przed spotkaniem na Alasce przywódców USA i Rosji, Donalda Trumpa i Władimira Putina, wiele szczegółów pozostaje nieznanych. Z zapowiedzi amerykańskiego prezydenta wynika, że przy stole omawiana będzie wymiana terytoriów między Rosją i Ukrainą, choć ostatecznie Trump chce doprowadzić do spotkania szefów obu tych państw.

W piątek Putin postawi stopę na amerykańskiej ziemi po 10 latach, kiedy był w Nowym Jorku na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Według CNN jego spotkanie z Trumpem odbędzie się w bazie lotniczej Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce, która w przeszłości należała do Rosji.

Mimo tak znaczącego przełomu, na dwa dni przed tym wydarzeniem, wiele spraw dotyczących spotkania na szczycie pozostaje niejasnych i nieznanych, w tym odpowiedź na pytanie, dlaczego amerykański prezydent odszedł od groźby nałożenia sankcji i zdecydował się przyjąć Putina.

Ze względu na naprędce organizowany szczyt w nieoczekiwanej, lecz symbolicznej lokalizacji, nieznanych jest wciąż wiele szczegółów dotyczących logistyki spotkania, jak np. czy nastąpi po nim konferencja prasowa, a jeśli tak, to czy wystąpią na niej obaj przywódcy, czy tylko Trump.

Wiadomo, że prezydent USA wyruszy na Alaskę w piątek rano czasu wschodnioamerykańskiego (wczesnym popołudniem w Polsce) i po ponad siedmiu godzinach lotu wyląduje w Anchorage, największym mieście największego pod względem obszaru stanu Ameryki.

– Mechanika i harmonogram na piątek są wciąż dopracowywane. Współpracujemy z naszymi rosyjskimi odpowiednikami, aby wdrożyć te plany – wyjaśniła na wtorkowym briefingu prasowym rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt. Ujawniła, że Putin i Trump spotkają się w formacie jeden na jeden, choć według oficjalnych harmonogramów w Anchorage obecny będzie również sekretarz stanu i doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Marco Rubio. Na Alasce mogą zjawić się jego rosyjscy odpowiednicy – szef MSZ Siergiej Ławrow i doradca Putina Jurij Uszakow.

Leavitt zapowiedziała, że Trump podczas rozmów chce skupić się na sprawie wojny Rosji z Ukrainą, choć jest zainteresowany również sprawami stosunków bilateralnych, w tym m.in. wznowieniem lotów między USA i Rosją. Sugerowała też, że do głównych tematów nie będzie należeć los ukraińskich dzieci porwanych przez Rosjan, bo Trump chce, by kwestię tę rozwiązali w bezpośrednich rozmowach Putin i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Choć Trump sugerował pierwotnie, że w rozmowach możliwy jest przełom, a Putin chce pokoju, to w ostatnich wypowiedziach zdawał się studzić oczekiwania i podkreślał, że jego celem jest wybadanie intencji rosyjskiego przywódcy.

– Spotkam się z prezydentem Putinem i zobaczymy, co chodzi mu po głowie. Jeśli to będzie uczciwa umowa, powiem o niej przywódcom Unii Europejskiej i NATO, a także prezydentowi Zełenskiemu. Myślę, że z szacunku zadzwonię najpierw do niego, a potem do nich. Mogę powiedzieć: powodzenia, walczcie dalej. Albo: możemy dojść do porozumienia – opowiadał Trump podczas konferencji prasowej w Białym Domu.

Trump poinformował, że Zełenski „nie jest częścią” szczytu na Alasce, lecz oznajmił, że chce, by następne spotkanie było między prezydentami Rosji i Ukrainy z jego własnym udziałem lub bez.

Mówił również o potencjalnej wymianie terytoriów między dwoma krajami, choć szczegóły ewentualnego porozumienia w tej sprawie nie są jasne.

– Linie teraz są bardzo nierówne i nastąpią pewne zmiany, zmiany w terytorium (…) Zmienimy linie, linie frontu. Rosja okupuje dużą część Ukrainy. Zajęła bardzo korzystne terytorium. Spróbujemy odzyskać część tego terytorium dla Ukrainy. Ale oni (Rosjanie) zajęli bardzo atrakcyjne tereny – zaznaczył.

Wiceprezydent USA J.D. Vance twierdził z kolei w wyemitowanym w niedzielę wywiadzie dla telewizji Fox Business, że Amerykanie spróbują znaleźć rozwiązanie, z którym „obie strony mogą żyć”, sugerując, że punktem wyjścia będzie obecna linia frontu. Sekretarz stanu Rubio mówił natomiast, że głównym celem Trumpa jest zbadanie intencji Putina.

– Prezydent rozmawiał z Putinem przez telefon trzy, może cztery razy. I nic z tego nie wyszło, a przynajmniej nie dotarliśmy tam, dokąd chcemy. Prezydent myśli więc coś w stylu: „Słuchajcie, muszę spojrzeć na tego faceta po drugiej stronie stołu. Muszę go zobaczyć twarzą w twarz. Muszę go wysłuchać. Muszę ocenić sytuację, patrząc na niego. I ludzie muszą zrozumieć, że dla prezydenta Trumpa spotkanie to nie ustępstwo” – przekonywał Rubio we wtorkowym wywiadzie w radiu 77 WABC.

Znacznie mniej o potencjalnych rezultatach rozmów mówią Rosjanie, choć doradca Putina Uszakow chwalił wybór lokalizacji, podkreślając, że USA i Rosja są bliskimi sąsiadami.

Z doniesień „Wall Street Journal” wynika, że Putin podczas rozmowy z wysłannikiem Trumpa Steve’em Witkoffem zmienił nieco maksymalistyczne żądania przejęcia całych czterech nielegalnie anektowanych obwodów zaporoskiego, chersońskiego, donieckiego i ługańskiego i zaproponował, by Ukraińcy wycofali się bez walki z tych dwóch ostatnich w zamian za zawieszenie broni. Według gazety, Witkoff początkowo źle zrozumiał stanowisko Kremla. Pierwotnie sugerował bowiem, że Rosjanie mieliby się wycofać z obwodów zaporoskiego i chersońskiego, podczas gdy w rzeczywistości mieliby kontynuować okupację tych części obu regionów, które już kontrolują.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ ap/ ktl/

Tagi Alaska

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner