Oględziny miejsca upadku drona w Osinach (Lubelskie) będą kontynuowane w czwartek – zapowiedział w środę prokurator okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz. Dodał, że na polu kukurydzy spadł „spory dron wojskowy”, na którego silniku ujawniono napisy „prawdopodobnie w języku koreańskim”.
W nocy z wtorku na środę obiekt latający spadł i eksplodował na polu kukurydzy w okolicy miejscowości Osiny w powiecie łukowskim na Lubelszczyźnie.
Prokurator Trusiewicz podczas briefingu w Osinach powiedział, że na miejsce zdarzenia przybył biegły z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce, który miał pomóc w określeniu rodzaju odnalezionego urządzenia.
– Ze wstępnej opinii wynika, że skala zniszczeń urządzenia wybuchowego jest tak duża, że nie jesteśmy w stanie precyzyjnie i w sposób niebudzący wątpliwości określić, skąd pochodzi ten dron, jakiej jest produkcji – stwierdził prokurator.
Jak podał, na silniku, który jest największym zachowanym elementem urządzenia, ujawniono napisy „prawdopodobnie w języku koreańskim”. – Nie jesteśmy (w stanie – przyp. PAP) wskazać producenta ani konkretnego typu urządzenia, z którym mamy do czynienia – przyznał.
Według Trusiewicza ze szczątków zebranych na miejscu zdarzenia wynika, że w Osinach spadł „spory dron wojskowy”. Zastrzegł, że dopiero zebranie wszystkich elementów urządzenia i przebadanie ich przez biegłych pozwoli określić dokładne rozmiary, wagę i masę materiału wybuchowego.
Prokurator podał, że oględziny miejsca zdarzenia będą prowadzone w środę, dopóki dopisuje pogoda i jest jasno. Zapowiedział kontynuację poszukiwań w czwartek.
Śledczy – jak przekazał – zebrali spory materiał dowodowy i przesłuchali ok. 10 osób. Zaapelował do mieszkańców, którzy mają informacje o zdarzeniu lub nagrania z zajścia, o kontakt z policją lub żandarmerią wojskową.
Jak podał, służby poszukują szczątków drona na powierzchni ok. 2-3 ha. W newralgicznym momencie – dodał prokurator – w działaniach uczestniczyło do 150 osób, w tym policja, żandarmeria wojskowa, straż pożarna i żołnierze WOT.
Trusiewicz poinformował, że w związku z rozbiciem drona uszkodzeniu uległy futryny, połacie dachowe i zostały wybite szyby okienne w pobliskich budynkach. Chodzi o dwa domy, z których jeden jest oddalony o kilkadziesiąt, a drugi – ok. 150 m od miejsca zdarzenia.
Lubelski Urząd Wojewódzki zapewnił w środę o wsparciu finansowym dla właścicieli uszkodzonych budynków, które ucierpiały w wyniku eksplozji drona. W czwartek na miejsce mają się udać pracownicy Wydziału Polityki Społecznej LUW, aby zweryfikować potrzeby poszkodowanych mieszkańców.
– Po zebraniu raportów w tej sprawie wojewoda lubelski podejmie decyzję o wsparciu finansowym. Chodzi o zasiłki celowe, które wynoszą ok. 8 tys. zł. Jaki będzie zakres tej pomocy, będziemy mogli ocenić dopiero po jutrzejszej wizji na miejscu – informowała PAP rzecznik wojewody lubelskiego Dorota Grabowska. Część mieszkańców skorzystała już w środę ze wsparcia psychologicznego.
Na konferencji prasowej w środę po południu w Warszawie wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, przekazał, że „mamy do czynienia z prowokacją Federacji Rosyjskiej, z rosyjskim dronem”.
Wicepremier, szef MSZ Radosław Sikorski napisał w środę na X, że kolejne naruszenie naszej przestrzeni powietrznej ze Wschodu potwierdza, że najważniejszą misją Polski wobec NATO jest obrona naszego własnego terytorium.
MSZ zapowiedziało notę protestacyjną skierowaną do strony rosyjskiej w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej. (PAP)
pin/ gab/ sdd/ mhr/
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w środę, że obiekt, który spadł pod Osinami w powiecie łukowskim, to rosyjski dron. Jak podkreślił, jest to prowokacja Federacji Rosyjskiej, do której doszło w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju w Ukrainie.
W nocy z wtorku na środę obiekt latający spadł i eksplodował na polu kukurydzy w okolicy miejscowości Osiny w powiecie łukowskim na Lubelszczyźnie.
– Mamy do czynienia z prowokacją Federacji Rosyjskiej, z rosyjskim dronem. Mamy do czynienia w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju, kiedy jest nadzieja na to, że ta wojna (…) ma szansę się zakończyć. Rosja po raz kolejny prowokuje – powiedział szef MON podczas konferencji prasowej w środę po południu.
Towarzyszący ministrowi zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. dyw. pil. Dariusz Malinowski dodał, że silnik obiektu jest produkcji chińskiej, używany do tego typu statków powietrznych.
Szef MON zwrócił uwagę, że pierwszy raz dochodzi do takiej sytuacji z użyciem drona, choć naruszenia przestrzeni powietrznej wcześniej już miały miejsce na polskim terytorium. – Pokazuje to, że strategia Rosji w momencie kluczowym, w momencie, kiedy jest dyskusja o pokoju, w momencie, kiedy prezydent USA Donald Trump czyni wszystko, żeby do tego pokoju doprowadzić, a jest otwartość Ukrainy, żeby ten pokój zawrzeć, strategia prowokacyjna i wojna hybrydowa trwa – mówił Kosiniak-Kamysz.
– Rosja po raz kolejny prowokuje państwa NATO. Po incydentach dronowych, które miały miejsce w Rumunii, na Litwie, Łotwie, naruszeniach przestrzeni powietrznej w Skandynawii, Rumunii, Bułgarii, po raz kolejny mamy do czynienia z prowokacją – mówił minister.
Kosiniak-Kamysz poinformował, że odbył w tej sprawie odprawę z najważniejszymi dowódcami. – Rozmawialiśmy ze wszystkimi służbami. Takie odprawy trwają w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, w MON. Jest współdziałanie wszystkich służb państwa: ABW, SKW, Żandarmerii Wojskowej, policji, która pierwsza podjęła interwencję. Wszystkich naszych sojuszników, którzy też są na bieżąco informowani – wymienił.
Zapewnił, że MON jest też w kontakcie z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomirem Cenckiewiczem, a także z premierem i MSZ. Dodał, że wicepremier, szef MSZ Radosław Sikorski, podejmie odpowiednie kroki dyplomatyczne.
Minister przekazał, że badane były trzy wersje zdarzenia: drona, który wlatuje; drona, który jest dronem sabotażowym, oraz drona, który może być dronem przemytniczym. „Wszystko wskazuje na to, że jest to dron prowokacyjny ze strony Federacji Rosyjskiej” – powiedział wicepremier. Choć, jak dodał, „te pozostałe hipotezy będą wyjaśniane przez prokuraturę i pełne wyjaśnienie tej sprawy również jest polecone Dowódcy Operacyjnemu (gen. Maciejowi Kliszowi – PAP)”.
Kosiniak-Kamysz poinformował też, że „postawił zadanie przed Dowódcą Operacyjnym przygotowania całościowego raportu dotyczącego dzisiejszej rosyjskiej prowokacji i zaleceń, które wynikają z tej sytuacji”.
Wcześniej źródło PAP zbliżone do resortu obrony przekazało, że obiekt, który spadł i eksplodował pod Osinami, to dron wojskowy, najprawdopodobniej tzw. wabik, pozbawiony głowicy bojowej, zawierający jedynie niewielką ilość materiałów wybuchowych.
Zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych dopytywany, czy można coś więcej powiedzieć o odnalezionym obiekcie, odparł: – Na pewno wiemy, że jest to silnik dostępny na wszystkich rynkach, made in China. Na pewno wiemy, że znajdowały się na pokładzie pewne systemy, które też są dostępne. I na pewno też wiemy, że ten ładunek, który był na pokładzie, nie był dużym ładunkiem. To nie była na pewno głowica bojowa – zaznaczył Malinowski.
W jego ocenie „wiele rzeczy wskazuje na to, że jednak był wabik”. – Ale stuprocentowej pewności jeszcze do tej pory nie ma – zastrzegł Malinowski.
Generał poinformował, że wciąż prowadzona jest akcja poszukiwawcza, mająca na celu odnalezienie kolejnych szczątków bezzałogowca. – Dopiero wtedy będziemy mieli stuprocentową pewność, co to jest, jaki to był dron. Natomiast silnik jest – o tym wiemy – produkcji chińskiej, używany do tego typu statków powietrznych – przekazał zastępca dowódcy operacyjnego RSZ.
– Dron ten leciał prawdopodobnie bardzo nisko po to, aby ominąć nasze pole radiolokacyjne – ocenił gen. Malinowski.
Jak powiedział, polska strona otrzymała informację od Ukraińców o ataku dronami na ich zachodnie okręgi, co było powodem podniesienia gotowości bojowej we wtorek około godz. 22. – Najczęściej drony zestrzeliwuje się nad obiektami chronionymi, więc myślę, że na tego drona mogło nie być oddziaływania – mówił pytany, czy strona ukraińska wcześniej próbowała zestrzelić ten obiekt.
Generał dodał, że znamy miejsca, z których te typy dronów są odpalane i są to miejsca na terytorium Rosji.
– Jedno jest pewne, Rosja się do tego nigdy nie przyzna – uzupełnił natomiast Kosiniak-Kamysz.
Szef MON powtórzył, że w państwach NATO i sojusznikach Polski dochodzi do sytuacji „o charakterze dronowym”. – Ośmiokrotnie naruszona przestrzeń powietrzna i ataki prowokacyjne dronowe na terytorium Mołdawii, trzykrotnie na terytorium Rumunii, trzykrotnie na terytorium Litwy, dwukrotnie na terytorium Łotwy, jednokrotnie w Bułgarii. Tym razem ta prowokacja dotyczy Polski – wyliczał.
Jak mówił, w przeszukiwaniu terenu wokół „lokalizacji szczątków zniszczonego statku bezzałogowego” za pomocą śmigłowca czy dronów zaangażowani są m.in. dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej. Dodał, że w akcję zaangażowany jest też przedstawiciel Sztabu Generalnego WP i „Dowódca Generalny, który desygnuje wszystkie siły i środki”.
Kosiniak-Kamysz zaapelował też o korzystanie ze zweryfikowanych, prawdziwych źródeł informacji, na przykład – jak dodał – pochodzących z MON. – Posługiwanie się prawdziwymi informacjami, nie fake newsami, jest ważne z uwagi na odporność społeczną. Ta prowokacja ma na celu również zasianie niepewności i dezinformację, dlatego tym bardziej warto wsłuchać się w komunikaty, które są potwierdzone i są związane z rzeczywistością, a nie z inspiracją, prowokacją czy dezinformacją – podkreślił.
Zapytany, jak to się stało, że taki dron może przedostać się na nasze terytorium praktycznie niezauważony, odparł, że „była informacja bardzo precyzyjna, że systemy radiolokacyjne, te, które posiadamy, nie wykryły naruszenia przestrzeni powietrznej”.
W związku z tym Kosiniak-Kamysz ocenił, że „ta prowokacja najlepiej pokazuje słuszność strategii budowy wojsk dronowych i systemów antydronowych w Polsce”. – Budujemy przeciwlotniczą, przeciwrakietową obronę powietrzną państwa polskiego na różnych poziomach. To jest proces, który nie dzieje się z dnia na dzień. (…) To jest proces, który wymaga wielu działań, również nadrabiania zaległości i dostosowywania się do nowego rodzaju agresji z uwagi na implementację tych działań, które są prowadzone w Ukrainie – podkreślił.
Wymieniając działania, które przyczyniają się do wzmocnienia zdolności w tym zakresie, Kosiniak-Kamysz wskazał na zeszłoroczną decyzję o zakupie aerostatów Barbara, które pozwalają wykryć obiekty nawet o niewielkiej wielkości 0,1 metra kwadratowego poruszające się od powierzchni ziemi do wysokości kilku tysięcy metrów.
– To jest znakomite uzupełnienie zdolności przeciwlotniczych, radarowych, rozpoznania radiolokacyjnego – powiedział, dodając, że pierwsze aerostaty w ciągu najbliższych miesięcy powinny trafić do Polski.
Szef MON poinformował też, że przyspieszeniu uległa budowa systemów antydronowych. – Jako pierwsze państwo w NATO budujemy całościowy system antydronowy. Te decyzje są związane z powstaniem Tarczy Wschód, ale również z przyjęciem koncepcji rozwoju wojsk radiotechnicznych – powiedział szef MON.
Sprawę wybuchu pod Osinami bada także lubelska prokuratura. Prowadzone jest postępowanie w kierunku art. 163 Kodeksu karnego, czyli sprowadzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach w postaci eksplozji materiałów wybuchowych.
Marcin Jabłoński (PAP)
mja/ sno/ mk/ sdd/ mhr/
Prezydent Karol Nawrocki jest na bieżąco informowany o sytuacji związanej z incydentem w Osinach – podało w środę Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Jak podkreślono, szef BBN Sławomir Cenckiewicz jest w stałym kontakcie z szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
„Prezydent RP Karol Nawrocki jest na bieżąco informowany o sytuacji związanej z incydentem w miejscowości Osiny w powiecie łukowskim” – poinformowało BBN na platformie X.
Jak przekazano, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz rozmawiał o sprawie z wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i pozostaje z nim w stałym kontakcie.
Informacje dotyczące zdarzenia – zaznaczono – przekazywane są do BBN także przez instytucje rządowe, a kierownictwo Biura pozostaje w kontakcie z Dowództwem Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
„Biuro utrzymuje równocześnie efektywne kanały komunikacji na poziomie resortu obrony narodowej, wojska i służb” – podano w wieczornym wpisie BBN na X.
BBN podkreśliło, że w rejonie zdarzenia zadania realizują żołnierze Dowództwa Generalnego, Wojsk Obrony Terytorialnej, Żandarmerii Wojskowej oraz operuje bezzałogowy statek powietrzny.
Jak zaznaczyło Biuro, działania Sił Zbrojnych RP koordynuje Dowódca Operacyjny RSZ poprzez powołany do tego specjalny Zespół Zadaniowy.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w środę, że obiekt, który spadł pod Osinami w powiecie łukowskim, to rosyjski dron. Jak podkreślił, jest to prowokacja Federacji Rosyjskiej, do której doszło – jak zaznaczył – w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju.
Wcześniej źródło PAP zbliżone do resortu obrony przekazało, że obiekt, który w nocy z wtorku na środę spadł i eksplodował pod Osinami w woj. lubelskim, to dron wojskowy, najprawdopodobniej tzw. wabik, pozbawiony głowicy bojowej, zwierający jedynie niewielką ilość materiałów wybuchowych.
W związku z incydentem wszczęte zostało postępowanie, które prowadzone jest wstępnie w kierunku art. 163 Kodeksu karnego, czyli przestępstwa sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia człowieka.
Prokurator okręgowy w Lublinie Grzegorz Trusiewicz informował, że na miejscu pracuje łącznie z nim pięciu prokuratorów, w tym z wydziału ds. wojskowych. W trwających oględzinach miejsca zdarzenia wezmą udział również biegli z zakresu wypadków lotniczych i materiałów wybuchowych. (PAP)
wni/ ero/ sdd/ lm/