Po masowych strzelaninach w całym kraju, w tym w nowojorskim metrze, burmistrz przedstawił projekt rozwiązania: przy wejściach na stacje metra, miałyby pojawić się skanery, które wykryją osobę wnoszącą broń.
Taka technologia jest już wykorzystywana m.in. na stadionach sportowych, czy w parkach rozrywki. Kontroluje ona dużą liczbę osób, w bardzo krótkim czasie.
Eksperci ds. bezpieczeństwa twierdzą jednak, że w zainstalowanie takiego systemu w tunelach metra, by był on skuteczny, byłoby bardzo trudne, a może nawet niemożliwe. Problemem nie jest jednak sama technologia, a fakt, że w pobliżu skanerów muszą znajdować się ludzie, których może czekać konfrontacja z potencjalnym napastnikiem.
W cały system zaangażowanych musiałoby być wielu funkcjonariuszy policji. Nowy Jork ma bowiem setki stacji. Na każdej z nich musiałoby przebywać bez przerwy przynajmniej kilku policjantów.
Burmistrz Eric Adams przyznał, że jest to nowatorskie podejście, a jednocześnie trudne do zrealizowania. Może się jednak opłacić, dlatego możliwe jest wprowadzenie tego systemu w wybranych miejscach.
Temat bezpieczeństwa w metrze wrócił na języki nowojorczyków po tym, jak w kwietniu, napastnik wrzucił do wagonu bombę dymną i otworzył ogień do pasażerów. Ranił wówczas 10 osób.
Debatę na temat kontroli broni zaostrzyły dodatkowo strzelaniny w Buffalo i Uvalde.
Warto jednak zaznaczyć, że ataki w nowojorskim metrze są stosunkowo rzadkie. Dochodzi do nich znacznie rzadziej niż na powierzchni. Nowy Jork jest jednym z najbezpieczniejszych dużych miast w całych Stanach Zjednoczonych.