Desperackie zabiegi Donalda Trumpa o nagrodę Nobla za pokój na Ukrainie sprawiają, że pozwala, by manipulował nim Putin i grożą powtórką z porozumienia z Monachium w 1938 roku – ocenia w sobotę Max Boot, komentator „Washington Post”, historyk i ekspert amerykańskiej Rady Stosunków Zagranicznych.
Trumpem kieruje „niezdrowa obsesja dotycząca zdobycia Pokojowej Nagrody Nobla”, która skłania go do podejmowania pochopnych decyzji w sprawie wojny Rosji przeciw Ukrainie. Ostatnim przykładem „poglądowej lekcji na temat tego, jak nie należy prowadzić dyplomacji, jest przedwczesny szczyt z rosyjskim dyktatorem na Alasce” – uważa Boot.
Trump podejmował chaotyczne decyzje, zmieniał je, groził sankcjami, przesuwał terminy; w piątek miały zostać nałożone na Rosje kolejne restrykcje, ale zamiast sankcji Putin otrzymał nagrodę w postaci zaproszenia na Alaskę – przypomina komentator na łamach waszyngtońskiego dziennika.
Rosyjski dyktator zażądał Donbasu w zamian za rozejm, Trump wspomina o możliwości „wymiany terytoriów”, choć nie wiadomo jakie ziemie, jeśli w ogóle, miałby Putin przekazać Ukrainie. Nie ma żadnych sygnałów o tym, by Kreml chciał się zgodzić na gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa – wylicza autor.
Najnowsza rozgrywka Putina wydaje się być oczywistą próbą uniknięcia sankcji; co więcej, próbuje on uzyskać przy stole negocjacyjnym to, czego nie udało się rosyjskim wojskom wywalczyć od początku inwazji – ocenia Boot.
„Jeśli Trump zgodzi się na warunki Putina, to będzie to powtórką z porozumienia z Monachium w 1938 roku, w którym brytyjski premier Neville Chamberlain oddał Hitlerowi czeskie Sudety (…) nie konsultując się z Czechami” – ostrzega komentator.
Chamberlain nie otrzymał nic w zamian, prócz mglistych obietnic pokoju. Winston Churchill skomentował to wówczas w ten sposób: „Mieliśmy wybór pomiędzy hańbą i wojną, wybraliśmy hańbę i będziemy mieli wojnę”.
Jeśli Trump naprawdę chce zdobyć Nobla, powinien zalać Rosję sankcjami, przekazać Ukrainie jej zamrożone aktywa i dramatycznie zwiększyć dostawy broni dla Kijowa. Dopiero wtedy uzyskałby niepodzielną uwagę Putina i szanse na owocne negocjacje – podsumował autor. (PAP)
fit/ mal/