Iga Świątek przyznała, że zmieniając trenera nie chciała przeprowadzać wielkich zmian w swojej grze. „Potrzebowałam ewolucji, a nie rewolucji” – podkreśliła polska tenisistka na konferencji prasowej przed kończącym sezon turniejem WTA Finals w Rijadzie.
23-letnia Świątek ostatni mecz rozegrała 5 września, kiedy w ćwierćfinale US Open przegrała z Amerykanką Jessicą Pegulą. Potem rezygnowała z kolejnych turniejów, w międzyczasie zmieniając trenera.
„Praktycznie wycofałam się z tych turniejów z powodów osobistych, ale one takie mają pozostać i nie będę o nich rozmawiać. Głównie ten czas poświęciłam na usystematyzowanie tego, jak ma wyglądać mój zespół, oraz na poszukiwanie nowego trenera. Na tym się skoncentrowałam. Poza tym czasami fajnie dać sobie czas, aby podejmować dobre decyzje” – powiedziała wiceliderka światowego rankingu.
Od dwóch tygodni Polka pracuje z Belgiem Wimem Fissette’em, który zastąpił Tomasza Wiktorowskiego.
„Nie chcę porównywać obu trenerów. Każdy pracuje w inny sposób. O różnicach będę mogła powiedzieć po okresie przygotowawczym. Teraz skupialiśmy się na tym, abym dobrze zagrała w Rijadzie. Dopiero po WTA Finals będziemy wprowadzać zmiany jeśli chodzi o technikę. Będziemy więcej rozmawiać o jego pomysłach na moją grę” – tłumaczyła.
Jak dodała, przez dotychczasowe dwa tygodnie współpracy nowy szkoleniowiec obserwował głównie, jak gra i jakie decyzje podejmuje na korcie.
„Raczej się poznawaliśmy. Jednak wszystko, co do tej pory mi mówił, jest kontynuacją tego, co robiłam wcześniej. Decyzja o zmianie trenera nie miała być rewolucją, a ewolucją. Wydaje mi się, że to najmądrzejsze podejście, jeśli chodzi o poprowadzenie mojej kariery. Jak na razie dobrze się dogadujemy i Wim czuje podobne rzeczy na korcie jak ja. Cieszę się, że oboje jesteśmy otwarci na rozmowę na tematy sportowe. Bardzo ważne, że wszyscy w sztabie dobrze dogadują się też poza kortem” – podkreśliła Polka.
W ciągu 13 lat kariery Świątek Belg jest dopiero jej trzecim trenerem. Przed Wiktorowskim prowadził ją Piotr Sierzputowski.
„Nie jestem osobą, która lubi zmiany. W pewnym sensie lubię stabilizację i dużo inwestuję w relacje z trenerami. Mam nadzieję, że nasza relacja z Wimem będzie długoterminowa, ale zobaczymy, jak życie się potoczy” – oceniła.
„O wyborze tego szkoleniowca zadecydowała jego wizja mojego tenisa, bo to jest najważniejsze. Poza tym ważne były: komunikacja, uczucie na naszą relację oraz dostępność” – zakończyła Polka.
Rozstawiona z numerem drugim Świątek trafiła do „Grupy Pomarańczowej”, razem z Amerykanką Coco Gauff (3.), Pegulą (6.) i Barborą Krejcikovą (8.). Czeszka będzie jej pierwszą rywalką w niedzielę ok. godziny 13.30.
Z Rijadu – Marcin Cholewiński (PAP)
mach/ pp/