New York
45°
Mostly Cloudy
7:00 am5:19 pm EST
4mph
71%
29.81
WedThuFri
37°F
41°F
45°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Wywiady

Związek Polaków Ukrainy na emigracji w Polsce

01.07.2022

“Planowaliśmy wyjazd z Polski na koniec maja. W związku z trwającą wojenną agresją Rosji w Ukrainie termin naszego pobytu został przedłużony. Nie wiadomo przecież, co się jeszcze może wydarzyć w najbliższym czasie w Ukrainie” – mówi Antoni Stefanowicz, prezes Związku Polaków Ukrainy.

Wojna sprawiła, że wielu członków Związku Polaków Ukrainy opuściło Ukrainę. Większość z nich trafiła do Polski. Czy utrzymujecie ze sobą kontakt i organizacja faktycznie działa?

Większość członków ZPU jest aktualnie w Polsce, a kilku w innych krajach Europy: we Włoszech, Hiszpanii, Francji, Norwegii i Czechach. Jeśli chodzi o Polskę, to członkowie naszego Związku, w tym i zarządu głównego, zatrzymali się w różnych miejscowościach: w Warszawie, Wrocławiu, Katowicach, Suwałkach, Gdańsku, Poznaniu, Zielonej Górze, Łodzi i Poznaniu. Na co dzień kontaktujemy się poprzez internet i telefonicznie, praktycznie non stop.

Rosja napadła na Ukrainę 24 lutego. Co się wtedy z Tobą działo? Jak ta wojna dotknęła Ciebie i Twoich bliskich?

Wybuch wojny zastał mnie w moim kijowskim mieszkaniu. Obudziłem się tuż po godzinie 5 rano. Chwilę później zaczęło się bombardowanie Ukrainy – strefy czernobylskiej, a także okolic Kijowa. Tego samego jeszcze dnia skontaktowałem się z rodziną, która przez Zakarpacie wyjechała do Rumunii. Pojechałem następnie do syna pod Kijów, gdzie wynajmował z żoną mieszkanie, bo niedawno urodziło im się dziecko. Musiałem więc jeszcze zostać i znaleźć nowego opiekuna dla sympatycznego pieska, którego zostawiła mi wnuczka. Te trzy tygodnie, które spędziłem w miejscowości położonej około 40 kilometrów od centrum Kijowa, były bardzo niespokojne. Wielokrotnie spędzaliśmy noc w piwnicy, chroniąc się w ten sposób przed nalotami. A ponad naszymi głowami przelatywały pociski przeznaczone dla Buczy, Hostomela czy Borodzianki. Byłem tam do 10 marca. Zdecydowałem się na wyjazd, bo i tam zaczęło robić się bardzo niebezpiecznie.

Wróciłem na trzy dni do swojego mieszkania w Kijowie. Sąsiedzi schodzili na całe noce, w czasie grożących wszystkim nalotom i bombardowaniom, do pobliskiej piwnicy. Ja spałem w domu i nie wychodziłem z nimi. I wtedy zdecydowałem się na wyjazd do Polski…

Inż. Antoni Stefanowicz, prezes Związku Polaków Ukrainy

A jak było z Twoim przyjazdem do Polski?

Zupełnie przypadkowo dowiedziałem się, że Paweł Bobołowicz, reporter Radia Wnet, zajmujący się współpracą polsko-ukraińską od ponad 20 lat (od roku 2013 jestem korespondentem tego radia na Ukrainie), będzie dwoma autami zabierał starszych ludzi z Kijowa do Polski (drugim kierował do samej granicy Dmytro Antoniuk). Okazało się również, że mają jeszcze jedno wolne miejsce, które mi zaproponowano. Zgodziłem się natychmiast i 14 marca o godzinie szóstej rano wyjechaliśmy z Kijowa. Zabrałem, zgodnie z życzeniem Pawła, tylko jedną walizeczkę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Nie zdawałem sobie sprawy, że moja nieobecność w domu może potrwać kilka miesięcy. Myślałem, że najwyżej tydzień, dwa, no może trzy? Klucze do mojego mieszkania – a mieszkam blisko stacji kolejowej Kijów Pasażerski – zostawiłem sąsiadowi. Polską granicę przekroczyliśmy około północy z 14 na 15 marca.

Pojechaliśmy najpierw do Warszawy. Do Pułtuska zawiózł nas Ireneusz Derek (Polak mieszkający na Ukrainie od ponad 30 lat; współzałożyciel i dyrektor generalny spółki „Plastik Ukraina”, doradca PGNiG na Ukrainie, a od niedawna również radca w Narodowej Radzie Inwestycyjnej Ukrainy oraz wieloletni prezes, a obecnie członek Zarządu Międzynarodowego Stowarzyszenia Przedsiębiorców Polskich na Ukrainie). W Pułtusku zostaliśmy zakwaterowani i dobrze przyjęci w Domu Polonii.

Ty jako prezes ZPU w Pułtusku, a inni członkowie waszego zarządu w różnych miastach Polski działacie i pracujecie teraz niejako na uchodźstwie…

Staramy się tu, w Pułtusku, zorganizować nasze biuro związkowe. Tu również przyjmujemy naszych wszystkich gości. Odwiedzili nas niedawno: pani prezydentowa Agata Kornhauser-Duda, żona ambasadora RP w Ukrainie Monika Kapa-Cichocka, Tadeusz Adam Piłat – prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Dariusz Piotr Bonisławski z grupą prezesów Kongresu Polonii Amerykańskiej – ogólnokrajowej federacji, będącej przedstawicielem politycznym Amerykanów polskiego pochodzenia. Dostałem też list od pani prezes Rady Polonii Świata Teresy Berezowskiej z Kanady, która bardzo żałowała, że jej tu razem z nami nie było. Odwiedził nas również minister Jan Dziedziczak (powołany na stanowisko pełnomocnika rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą).

Agata Kornhauser-Duda z imigrantami z Ukrainy w Domu Polonii w Pułtusku, 19 kwietnia 2022

Co konkretnego dzieję się teraz w Waszym Związku?

Prowadzimy konsultacje w sprawie Karty Polaka. Wiele dokumentów, które znajdowały się wcześniej w polskich konsulatach w Ukrainie, zostały zniszczonych i trzeba je odtwarzać i ponownie wydawać. Zgłasza się dużo osób chcących otrzymać Kartę Polaka.

Pamiętać warto, że Karta Polaka to dokument potwierdzający przynależność do narodu polskiego, który może być przyznany osobie nieposiadającej obywatelstwa polskiego albo zezwolenia na osiedlenie się na terytorium RP oraz deklarującej przynależność do narodu polskiego. Kartę Polaka przyznaje się osobie, która wykaże swój związek z polskością przez przynajmniej podstawową znajomość języka polskiego oraz kultywowanie polskich tradycji i zwyczajów, a w obecności konsula RP złoży pisemną deklarację przynależności do narodu polskiego.

W razie braku odpowiednich dokumentów potwierdzających polskie pochodzenie co najmniej jednego z rodziców lub dziadków, albo dwojga pradziadków, pomocne jest świadectwo organizacji polskiej lub polonijnej potwierdzające aktywne zaangażowanie w działalność na rzecz języka polskiego i kultury polskiej. Do 1 stycznia 2022 roku Związek Polaków Ukrainy wydał około 3,5 tysiąca zaświadczeń o aktywnej działalności w polskich organizacjach Ukrainy. Organizacjami upoważnionymi do wydania tego typu zaświadczeń są dwie ogólnoukraińskie organizacje zrzeszające Polaków na Ukrainie: ZPU i Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie.

A czym zajmowaliście się przed wybuchem wojny?

Związek Polaków Ukrainy jest najstarszą i najliczniejszą dziś społeczną organizacją ukraińskich Polaków. Jest prawnym następcą pierwszej organizacji polskiej na Ukrainie, która powstała jeszcze w roku 1988. W następnym więc roku będziemy obchodzić 35-lecie Związku. Jestem pewny, że już w zupełnie wolnej Ukrainie. Aktualnie mamy ponad 120 terenowych organizacji i blisko 30 tysięcy członków.

Kierunki naszej pracy kulturalno-oświatowej wytyczyliśmy sobie jeszcze na I Kongresie Polaków. Za najważniejsze uznaliśmy wówczas nauczanie języka polskiego, historii i kultury. Dziś w Ukrainie mamy pięć szkół z językiem polskim nauczania, z których jedna znajduje się w Dowbyszu, dwie są we Lwowie, po jednej w Mościskach i Gródku Podolskim – ta zbudowana została dzięki współpracy naszego Związku ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”. Za cel główny uznajemy otwarcie polskich szkół w Kijowie i Żytomierzu. Warto przy tym pamiętać, że otwarcie nowych szkół zależy głównie od woli rodziców przyszłych uczniów. Istniejące szkoły, z polskim językiem wykładowym, należy uznać na dziś za stan daleko niewystarczający.

W praktyce występują też inne formy nauczania języka polskiego. Są np. klasy z polskim językiem wykładowym, jest też nauczany język polski jako język obcy albo fakultatywny tryb nauczania. Największy jednak zasięg uzyskały polskie szkoły sobotnio-niedzielne, które istnieją i działają przy organizacjach polonijnych i parafiach. Cała odpowiedzialność i organizacyjna troska procesu nauczania spoczywa przeważnie na barkach naszych stowarzyszeń związkowych. Niestety, takim szkołom czy punktom brakuje zazwyczaj pomieszczeń i fachowych wykładowców, choć chętnych do nauki języka polskiego jest tu coraz więcej.

Ważnym momentem w rozwoju ruchu polonijnego było rozpoczęcie, w roku 1992, wydawania przez ZPU gazety “Dziennik Kijowski”. Dziennik stał się rzeczywistym i autentycznym organem organizacji, mocno zakorzenionym w życiu Polaków w Kijowie, jak i w terenie. Dużym powodzeniem cieszy

się też jego strona internetowa. Dzisiaj jest to dwutygodnik.

W polu widzenia „Dziennika Kijowskiego” znajduje się promocja polskiej kultury na Wschodzie oraz interesu polskiej racji stanu. Jest też prezentacja i wspieranie wszelkich działań służących ochronie interesów społecznych mniejszości polskiej na Ukrainie i wreszcie godziwa promocja Polski w społeczeństwie ukraińskim. Zespół redakcyjny uczestniczy zawsze w imprezach polonijnych i regularnie relacjonuje ich przebieg.

Wracając do teraźniejszości i czasów wojny… Czy otrzymujecie dużo zapytań dotyczących Karty Polaka?

Oczywiście. Stan wojny te tendencje spotęgował. I tak na przykład osobom, które odbyły już rozmowy w konsulatach przed wybuchem wojny, a których dokumenty zostały czasowo zamknięte lub zniszczone, podałem na Facebooku namiary kontaktowe (telefony i adresy poczty internetowej) Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby mogły dowiedzieć się czegoś więcej na temat swojej Karty Polaka. Moi rozmówcy informowali mnie, że polski MSZ zaczął powoli wydawać karty, zweryfikowane przez konsulaty RP jeszcze przed wybuchem wojny.

Jakie inne jeszcze problemy nękają obecnie Wasz Związek?

Ważne jest dla nas utrzymanie naszego biura w Kijowie. Na utrzymanie biura w poprzednich latach otrzymywaliśmy od Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” dofinansowanie, które pokrywało 50-70 procent kosztów wynajęcia pomieszczenia. W tym roku, na pierwszym spotkaniu w Warszawie, dowiedzieliśmy się, że wszystkie projekty zostały czasowo zamrożone. Obecnie przyznawaniem środków dla Polonii i Polaków za granicą zajmuje się Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. O dofinansowaniu wynajętych pomieszczeń przez polskie organizacje Ukrainy rozmawialiśmy podczas spotkań z przedstawicielami rządu polskiego, których gościliśmy w Domu Polonii w Pułtusku. Mamy potwierdzenie przedstawicieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, iż koszty wynajęcia pomieszczeń organizacji polskich Ukrainy zostaną uregulowane.

Razem z wami – członkami ZPU – w Pułtusku przebywają także przedstawiciele innych polskich organizacji na Ukrainie. Jakie są to organizacje?

Wśród nich są przedstawiciele Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie ze Lwowa, Żytomierza, Łucka, Dniepra, Charkowa, Korostenia, Korostyszewa, Hostomelu, Browarów i liczna reprezentacja z Kijowa – w tym dzieci i matki z Zespołu Pieśni i Tańca „Polanie znad Dniepru”. Opiekuje się nimi i dziećmi przybywającymi w Domu Polonii Lesia Jermak, która prowadzi także zajęcia integracyjno-choreograficzne oraz naukę języka polskiego.

Na kiedy planujecie powrót do Waszych domów?

Tego naprawdę nikt nie wie. Początkowo planowaliśmy wyjazd z Polski na koniec maja. W związku z trwającą nadal wojenną agresją Rosji w Ukrainie termin naszego pobytu został przedłużony. Nie wiadomo przecież, co się jeszcze może wydarzyć w najbliższym czasie w Ukrainie… Niepokojące są również ostatnie działania Łukaszenki, który razem z Putinem i rosyjskimi okupantami ustawia koło Brześcia rakiety, z których będą mogli ostrzeliwać zachodnią Ukrainę. W Ukrainie nie ma praktycznie miasta ani miasteczka, które uznać by można za spokojne i bezpieczne. Mówi się teraz, że w Ukrainie najgorętsza będzie połowa lipca.

Nam, Polakom Ukrainy, bardzo się poszczęściło. Bo mamy dwóch bardzo dzielnych prezydentów: Andrzeja Dudę i Wołodymyra Zełenskiego. Dzięki nim i pomocy Zachodu nasza Ukraina się trzyma dzielnie. Chcę jeszcze gorąco pozdrowić wszystkich Polaków z całej naszej kochanej Ukrainy. Nie ustajemy serdecznie dziękować władzom Polski, Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska”, dyrektorowi Domu Polonii w Pułtusku Michałowi Kisielowi za gościnne i ciepłe przyjęcie uchodźców z Ukrainy, w tym członków ZPU.

Najmłodsi członkowie „Polan znad Dniepru” ze swoją kierowniczką i choreografką Lesią Jermak
Zespół Pieśni i Tańca „Polanie znad Dniepru” w Warszawie
Michał Kisiel, dyrektor Domu Polonii w Pułtusku, na spotkaniu z młodzieżą ukraińską, maj 2022

ROZMAWIAŁ: LESZEK WĄTRÓBSKI

FOTO: LESZEK WĄTRÓBSKI

ZDJĘCIA: ARCHIWUM ZPU

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner