Administracja prezydenta Donalda Trumpa złożyła w czwartek pozew federalny przeciwko Nowemu Jorkowi w związku z polityką tzw. „miasta sanktuarium”, oskarżając Wielkie Jabłko o utrudnianie egzekwowania prawa imigracyjnego.
„Nowy Jork wypuścił na ulice tysiące przestępców, którzy popełniają brutalne zbrodnie przeciwko praworządnym obywatelom, przez swoją politykę sanktuarium” – powiedziała prokurator generalna Pamela Bondi po złożeniu pozwu. „Jeśli miasto nie zadba o bezpieczeństwo swoich mieszkańców, my to zrobimy” – dodała.
Jako pozwanych wymieniono w dokumencie nie tylko miasto Nowy Jork, ale także burmistrza Erica Adamsa, komisarz NYPD Jessicę Tish oraz innych urzędników miejskich i całe departamenty. Pozew dotyczy m.in. przepisów zakazujących nowojorskim służbom współpracy z federalnymi agencjami imigracyjnymi.
Rzecznik prasowa Adamsa, Kayla Mamelak Altus, przekazała w odpowiedzi, że burmistrz „popiera ideę” miejskiej polityki dotyczącej imigrantów, ale zwrócił się jednocześnie do Rady Miasta o ponowne przeanalizowanie prawa, aby umożliwić współpracę z organami federalnymi w zakresie deportowania „niebezpiecznych przestępców”. „Jak dotąd Rada odmawiała” – podkreśliła Altus.
Kilka dni przed złożeniem pozwu doszło do incydentu, który administracja Trumpa powiązała z polityką tzw. miasta sanktuarium. 42-letni funkcjonariusz CBP został wówczas postrzelony w twarz i ramię przez imigranta z Dominikany w jednym z parków na Manhattanie. Zdaniem śledczych była to nieudana próba rozboju, a nie celowy atak na celnika. W sprawie zatrzymano strzelca oraz drugiego mężczyznę, z którym sprawca uciekł z miejsca zdarzenia na skuterze.
Po aresztowaniu podejrzanych okazało się, że obaj przebywali w Stanach Zjednoczonych nielegalnie. Jeden z Dominikańczyków w 2024 został zwolniony z miejskiego aresztu pomimo aktywnego nakazu zatrzymania wystawionego przez służby imigracyjne.
Red. JŁ