Tomasz Deptuła
W ostatnich dniach w Chicago oskarżono o oszustwa wizowe sześć osób. O ile sama informacja nie była specjalną sensacją, bo tego rodzaju przestępczość była, jest i będzie, to schemat „przekrętu” wyłudzania wiz okazał się niezwykle oryginalny. Według prokuratury inicjatorzy dokonywali fikcyjnych napadów na osoby, które potem jako domniemane ofiary przestępstw występowały o specjalne wizy „U”.
Niżej podpisany przez trzy dekady opisywał na łamach „Nowego Dziennika” wiele przykładów oszustw imigracyjnych. Schematy były przeróżne, a negatywne konsekwencje działalności hochsztaplerów dotykały także przedstawicieli naszej społeczności. „Przekręt” na wizę „U” przekroczył jednak granice wyobraźni wielu ekspertów zajmujących się problemem imigracji.
$10 tysięcy za bycie napadniętym
Federalni prokuratorzy oskarżyli grupę kierowaną przez 26-letniego Partha Nayi oraz 31-letniego Kewona Younga o dokonanie serii inscenizowanych napadów na restauracje, sklepy monopolowe czy stacje benzynowe w Chicago i okolicach, tak aby rzekome ofiary mogły wystąpić do władz o przyznanie wiz „U”. Za taką usługę miało zapłacić łącznie ponad 100 osób. Cennik miał wynosić po $10 tysięcy dla każdej rzekomo napadniętej ofiary. Z kolei właściciele sklepów mieli otrzymywać ok. $1,500-2,000 za udostępnienie swoich lokali do napadów. Nie wszystkie napady miały zresztą przebiec zgodnie z planem. Podczas soku na Bucktown Food &Liquor przy chicagowskiej Milwakuee Ave. przypadkowy wystrzał zranił ciężko jednego z pracowników sklepu. Sprawcom za samą zmowę przestępczą w celu wyłudzenia wiz grozi do 5 lat więzienia.
Chicago nie było zresztą pierwsze. W ubiegłym roku zatrzymano 36-letniego Ramhaia Patela i 39-letniego Balwindera Singha, obu mieszkających na stałe w Nowym Jorku za zorganizowanie serii napadów w celu wyłudzenia wiz niemigracyjnych „U”. Według Departamentu Sprawiedliwości fikcyjne skoki dotyczyły co najmniej ośmiu sklepów spożywczych, sklepów z alkoholem czy restauracji z fast foodem: czterech w Massachusetts, dwóch w Pensylwanii i co najmniej po jednym w Kentucky i Tennessee. Organy ścigania zaczęły coś podejrzewać, gdy okazało się, iż ofiary napadów kontaktowały się wcześniej z Patelem, a cel rabunków określono jako „nie w pełni komercyjny”. Potem, już w czasie śledztwa ujawniono, że za „przyjemność” bycia napadniętym i starania się o status ofiary także płacili przestępcom po $10 tysięcy. Co ciekawe prokuratorzy postanowili nie przedstawiać zarzutów domniemanym ofiarom napadów, najwyraźniej uznając, iż wystarczającą karą jest dla nich strata kilku tysięcy dolarów i odmowa przyznania wizy.
Proceder okazał się na tyle interesujący, że schemat oszustwa opisały ze szczegółami nie tylko lokalne media w Chicago, ale także „New York Times”, a także organizacje antyimigracyjne takie, jak FAIR (Federation for American Immigration Reform), które z satysfakcją zwróciły uwagę na luki w programie przyznawania wiz, których utworzenie krytykowały od początku.
Z aktów oskarżenia wynika, że schemat oszustwa za każdym razem był podobny i składał się z trzech etapów:
• Podczas inscenizowanych napadów osoby podające się za rabusiów wymachiwały czymś, co wyglądało na broń palną (w jednym wypadku była to prawdziwa broń, która wypaliła), podchodziły do rzekomych ofiar i żądały pieniędzy oraz mienia.
• Niektóre z rzekomych ofiar zwracały się do lokalnych organów ścigania, aby uzyskać zaświadczenie, iż są ofiarami przestępstwa kwalifikującego się do wydania wizy „U” i że były lub będą pomocne w dochodzeniu.
• Po otrzymaniu zaświadczenia od policji składano jako rzekome ofiary napadu fałszywe wnioski o wizę „U” do urzędu imigracyjnego (USCIS) wykorzystując słabości i luki systemu.
Wizy „U” w pigułce
Wizy „U” wprowadzono w 2000 roku jako narzędzie prawne mające ułatwić organom ścigania różnych szczebli wykrywanie, prowadzenie dochodzeń i doprowadzenie przed sądy sprawców przemocy domowej, napaści na tle seksualnych i innych ciężkich przestępstw. Ofiary łamania prawa, które odniosły szkody fizyczne lub psychiczne powinny współpracować z organami ścigania do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Wiza „U” nie jest wizą imigracyjną, ma charakter czasowy, ale nie ma przedawnienia w odniesieniu do ram czasowych, w których przestępstwo musiało nastąpić. Ustawodawstwo federalne wyraźnie stanowi, że ofiara może kwalifikować się do otrzymania wizy „U”, jeśli w przeszłości pomogła w dochodzeniu lub ściganiu przestępstwa. Wizę otrzymuje mniej więcej trzy czwarte osób, które się o nią ubiegają, ale jeśli wierzyć mediom odsetek odmów w Chicago i w innych wielkich metropoliach jest dużo wyższy.
Czy opłaca się być ofiarą?
Wizę przyznaje się na cztery lata, wniosek o przedłużenie można złożyć tylko w oparciu o wyjątkowe okoliczności, ale ponieważ wydaje się tylko 10 tysięcy wiz rocznie (tyle wynosi limit), a w kolejce czeka ponad 200 tysięcy osób, USCIS wydaje oczekującym tymczasowe zezwolenia na pracę. Z kolei w czasie obowiązywania wizy „U” można rozpocząć starania o zieloną kartę. Nic więc dziwnego, że po zamknięciu większości legalnych furtek prawnych pozostania w USA na stałe, wizy „U” zaczęły być traktowane jak wytrych prowadzący do legalizacji. Stąd już tylko krok do pomysłu, aby samemu stać się ofiarą przestępstwa, którego przebieg dokładnie się zaplanuje w celu wyłudzenia wizy. Trzeba jednak pamiętać, że ogromna większość zweryfikowanych przez USCIS i organy ścigania posiadaczy wiz „U” to rzeczywiste ofiary przemocy, często bardzo brutalnej.
Ujawniony przez władze imigracyjne i media schemat „przekrętu na napad” przejdzie zapewne do historii, ale nie znaczy to, że skończą się oszustwa imigracyjne. Zawsze tam, gdzie mamy do czynienia z rażącą dysproporcją między popytem a podażą, pojawia się pokusa, aby obejść lub złamać obowiązujące prawo.
Tomasz Deptuła