New York
43°
Fair
7:01 am5:17 pm EST
3mph
74%
29.93
TueWedThu
45°F
37°F
43°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Wiadomości
Ameryka

Druga kadencja Trumpa. Będzie miał więcej władzy, niż kiedykolwiek

18.01.2025

Rozpoczynając drugą kadencję w Białym Domu, Donald Trump będzie miał więcej władzy niż kiedykolwiek i spotka się ze znacznie mniejszym oporem ze strony własnej partii, biurokracji i społeczeństwa. Jego druga prezydentura może wyglądać dużo inaczej, niż pierwsza.

Kiedy Donald Trump po raz pierwszy obejmował władzę w Białym Domu, Demokraci zapowiadali silny opór, a jego inauguracji towarzyszyły gwałtowne protesty. Choć partia Trumpa kontrolowała obie izby Kongresu, na czele republikańskiego kierownictwa stali politycy sceptycznie nastawieni wobec nowego lidera, a w Białym Domu obok swoich bliskich ideologicznie sojuszników, prezydent otoczony był „dorosłymi”: doświadczonymi doradcami i politykami establishmentu, którzy podjęli się funkcji, by temperować impulsywność i niedoświadczenie politycznego nowicjusza.

Osiem lat później, gdy Trump obejmie władzę po raz drugi, niemal wszystko to się zmieniło: nowy-stary prezydent przystępuje do tej roli jako niekwestionowany lider partii z podkreślającymi na każdym kroku swoją lojalność Republikanami w Kongresie i otoczony lojalistami w gabinecie i Białym Domu.

„Jeśli Donald Trump powie: +skoczcie metr w górę i podrapcie się w głowę+, wszyscy skoczymy metr w górę i podrapiemy się w głowę” – deklarował w listopadzie republikański kongresmen Troy Nehls.

Trump ma w dodatku za sobą wsparcie najbogatszego człowieka świata, przychylność technologiczno-biznesowych elit oraz przyznany mu przez Sąd Najwyższy immunitet chroniący przed ściganiem za niemal wszelkie przestępstwa, popełnione podczas sprawowania urzędu, który według jednej z sędzi SN, czyni z niego „króla stojącego ponad prawem”. Pokonani w wyborach Demokraci w większości przyjęli zbliżone do Trumpa poglądy w sprawach takich jak imigracja.

Choć program wyborczy Trumpa z 2024 r. był bardzo zbliżony do tego, z którym startował w wyborach po raz pierwszy, tym razem jego plany są ambitniejsze i bardziej radykalne: zapowiada „największą operację deportacji” nielegalnych imigrantów, wprowadzenia ceł na wszystkie produkty z zagranicy, czy dokonania wraz z Elonem Muskiem radykalnej restrukturyzacji biurokracji. Zmianie władzy towarzyszą też w tym roku głębsze niż zwykle czystki, również w newralgicznych instytucjach, takich jak Rada Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie pracownicy niebędący nominatami politycznymi zwykle pozostają na swoich stanowiskach. Tym razem, według Associated Press, są przepytywani z poglądów politycznych pod względem lojalności.

„Trump chce mieć zunifikowaną egzekutywę, chce mieć silną prezydenturę, na pewno będzie rządził w dużej mierze za pomocą rozporządzeń, pomijając Kongres. I choć będzie miał wokół siebie kompetentnych ludzi, to będą go otaczać prawdziwi lojaliści” – przewidywał jeszcze przed wyborami w rozmowie z PAP były rywal Trumpa w republikańskich prawyborach, b. gubernator Arkansas Asa Hutchinson. „Nie sądzę, żeby stanowili wewnętrzne bezpieczniki i kontrolę, które widzieliśmy nawet w pierwszej administracji” – dodał.

Zmiany te widać w obsadzie kluczowych stanowisk w wymiarze sprawiedliwości i organach ścigania. Podczas pierwszej prezydentury Trumpa ludzie na tych stanowiskach – Jeff Sessions i Bill Barr jako prokuratorzy generalni i James Comey i Christopher Wray jako szefowie FBI – działali w większości niezależnie od prezydenta i stawiali mu opór w sprawach takich jak jego próby unieważnienia wyborów. Tym razem w ich miejsce Trump powołał bliską mu byłą prokurator Pam Bondi oraz Kasha Patela, który otwarcie zapowiadał „wzięcie się” za przeciwników Trumpa – w tym dziennikarzy – i publikował książki dla dzieci, przedstawiając się w nich jako pogromca spiskujących przeciwko „Królowi Donaldowi”.

„Ten wybór pokazał, że można spodziewać się ostrej gry. Bardziej na prawo od Patela jest chyba tylko ściana” – powiedział PAP jeden z europejskich dyplomatów w Waszyngtonie.

Nieco inaczej sprawy wyglądają w kwestiach polityki zagranicznej, gdzie w kluczowych rolach obsadzono szanowanych przez mainstream polityków, w tym byłego rywala Trumpa, senatora Marca Rubio i kongresmena Mike’a Waltza. Jednak jak zaznaczał podczas wysłuchań w Senacie Rubio – który w ostatnich latach znacznie zbliżył się ideologicznie do filozofii MAGA i America First – widzi on swoją rolę szefa dyplomacji jako wykonawcy polityki prezydenta, a nie jej współtwórcy.

W Pentagonie, zamiast ścierających się z Trumpem doświadczonych urzędników, rządzić będzie polityczny nowicjusz i gwiazda Fox News Pete Hegseth, który przepytywany w Senacie odmawiał odpowiedzi na to, czy wykonałby nielegalny rozkaz prezydenta, lub czy skierował wojsko przeciwko demonstrantom.

Mimo wszystkich tych zmian i silniejszej pozycji prezydenta, władza Trumpa nie będzie nieograniczona. Jak argumentuje w rozmowie z PAP Jeff Le, były wiceminister władz stanowych Kalifornii ds. kontaktów z rządem federalnym, w trakcie realizacji swoich najbardziej kontrowersyjnych postulatów, Trump natrafi na szereg przeszkód i ograniczeń dla swojej władzy, od władz stanowych, przez sądy, które blokowały wiele z jego dekretów z pierwszej kadencji, po Kongres, gdzie większość Republikanów opiera się na pięciu głosach przewagi i gdzie języczek u wagi stanowić będą bardziej umiarkowani kongresmeni z okręgów.

„Pomimo republikańskiej kontroli obu izb Kongresu i Białego Domu, w partii wciąż istnieją zwalczające się frakcje” – zauważa rozmówca PAP. Jak dodaje, ze względu na praktyczny próg 60 głosów potrzebnych do przegłosowania większości ustaw w Senacie, przyjęcie wielu z największych reform będzie niemożliwe bez zgody części Demokratów.

To, że wola Trumpa nie będzie automatycznie przekładała się na decyzje Kongresu, widać było już w grudniu podczas negocjacji nad prowizorium budżetowym. Mimo żądań prezydenta elekta, by wyeliminować limit zadłużenia, jego postulat nie został przyjęty – w dużej mierze z powodu oporu części z najbardziej konserwatywnych kongresmenów.

„Już w marcu czeka nas powtórka tego testu, kiedy ponownie trzeba będzie uchwalić budżet” – przewiduje Le.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ zm/

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner