„Gdy Iga Świątek gra w tenisa, trzy rzeczy przychodzą na myśl: piękno, siła i prawda” – to opinia magazynu “Time”, który umieścił Polkę wśród 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Najlepsza od ponad roku tenisistka jest dziś jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób kojarzonych z Polską. Obok, oczywiście, powoli zbliżającego się do końca kariery Roberta Lewandowskiego.
Tomasz Deptuła
W świecie zawodowego tenisa, który miałem okazję oglądać jako dziennikarz przez ponad 20 lat, raczej stroni się od polityki. To indywidualny sport, w którym zawodnicy skupieni są przede wszystkim na własnych karierach. Często ego zawodników i zawodniczek okazuje się większe od ich talentów i meteorycznych karier. To świat pozostający w nieustannym ruchu, pełen indywidualnych dramatów młodych ludzi marzących o karierze i wielkich pieniądzach. Te ostatnie mają szansę zarobić tylko najlepsi z najlepszych.
Z NIEBIESKO-ŻÓŁTĄ WSTĄŻKĄ
Dopiero w tym kontekście można docenić skromność Igi Świątek jako liderki światowego rankingu oraz jej zaangażowanie w kwestii pomocy dla Ukrainy i jej wsparcia dla tenisistów i tenisistek z tego kraju, którzy po rosyjskiej inwazji znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Jako 20-latka wchodząca na szczyt tenisowej drabiny pokazała, że nie są jej obojętne sprawy tego świata. Wykazała dużo odwagi cywilnej krytykując organizacje tenisowe WTA i ATP za nienałożenie zakazu występów dla graczy z Rosji i Białorusi po niesprowokowanej inwazji na Ukrainę. Media przypominają, że w niemal w każdym meczu pojawia się z wpiętą w czapkę flagą ukraińską. Bierze także udział w imprezach charytatywnych, zbierając pieniądze dla dzieci i nastolatków, które ucierpiały z powodu konfliktu. “(…) Sport zawsze był wykorzystywany w propagandowych celach. Słyszałam, że po II wojnie światowej Niemcy, Japończycy i Włosi nie mogli uczestniczyć w turniejach. Może wykluczenie Rosjan byłoby sygnałem dla ich rządu” – mówiła Polka w wywiadzie dla BBC po inwazji na Ukrainę. Odważyła się więc powiedzieć o tym, o czym wielu bało się wypowiadać. Jednocześnie Iga nadal gra z Rosjankami i Białorusinkami, występującymi (przynajmniej teoretycznie) bez przynależności państwowej, traktując rywalizację jako część swojej pracy.
Iga nie stroni także od innych tematów. Poruszyła na przykład problem kobiecej fizjologii w wyczynowym tenisie, co było przez długie lata tematem tabu. Nie była tu pierwsza, ale jej głos jako liderki światowego tenisa nie przeszedł bez echa. Publicznie wspierała też koleżanki z kortu, które walczą z depresją, nie wytrzymując tempa i napięcia związanego z rywalizacją z tenisowym tourze. Była przy tym autentyczna, bez PR-owej “ściemy” i prób kreowania się na kogoś, kim się nie jest.
MANICHEJSKA RYWALIZACJA
Iga Świątek wygrała w tym roku kilka turniejów i wciąż utrzymuje się na czele rankingu najlepszych tenisistek świata. W ostatnich dwóch finałach walczyła jednak jednak ze zmiennym szczęściem. W Stuttgarcie pokonała w dwóch setach najpoważniejszą pretendentkę do miana najlepszej rakiety świata Arynę Sabalenkę i oprócz nagrody pieniężnej odjechała nowym modelem Porsche (na marginesie: podarowała go swojemu tacie). Dwa tygodnie później w stolicy Hiszpanii triumfowała z kolei Białorusinka po pięknej trzysetowej walce.
Paradoksalnie to właśnie porażka z Sabalenką w Madrycie i zarysowująca się rywalizacja dwóch najlepszych kobiet w tenisie może jeszcze wzmocnić zainteresowanie Igą Świątek i jej przekazem ws. Ukrainy. Po wielu latach dominacji w rankingach Sereny Williams, bezkrólewia po jej odejściu, a potem rezygnacji w pełni kariery Ashley Barthy z uprawiania wyczynowego tenisa, mamy nadzieję na rywalizację dwóch najlepszych rakiet świata, podobną do tej, jakie w przeszłości prowadziły Chris Everet z Martiną Navratilovą czy Monica Seles ze Steffi Graf. Rywalizacja Świątek – Sabalenka może ożywić damski tenis, uważany przez media za nudniejszy. A poszukiwania przez media plotek będą okazją do pokazania postaw obu tenisistek wobec otaczającego świata.
Niezależnie od tego, że tenis pozostanie sportem indywidualnym, w którym podziwiać się będzie siłę oraz finezję zawodników i zawodniczek, konfrontacje Świątek i Sabalenki będą miały podtekst polityczny, przynajmniej tak długo, jak będzie trwał konflikt w Ukrainie. Rywalizacja obu zawodniczek będzie rozgrzewać wszystkich z powodu nieco manichejskiego zderzenia dobra ze złem.
NARZĘDZIE ŁUKASZENKI
Sabalenka nie opowiedziała się przeciwko wojnie, zasłaniając się faktem, że jest tylko sportsmenką. W jednej z rozmów stwierdziła, że ona nic nie zrobiła Ukrainie, co sprawia, że sama nie ma czym się martwić. Atmosferę podgrzewa machina propagandowa Białorusi, która wykorzystuje jej sukcesy, a dyktator Aleksander Łukaszenka gratuluje Sabalence każdego odniesionego sukcesu i publicznie wznosi toasty na jej cześć. Sama tenisistka z Mińska, która bez żadnych zastrzeżeń daje się wykorzystywać przez oficjalną propagandę, opowiada mediom o “nienawiści”, z jaką spotyka się w szatni. Potwierdza tym samym opowieści jakoby zawodnicy z Rosji i Białorusi byli w zawodowym sporcie dyskryminowani tylko za kraj swojego pochodzenia. Tę narrację obaliła jednak inna gwiazda tenisa, Czeszka Barbora Krejcikova, która popiera apele Igi Świątek. Według niej napięcie w turniejowych szatniach tworzą właśnie Rosjanki. Jest zdaniem zachowanie części Rosjanek „nie jest fair, ale tego nie widać, ponieważ różnego typu zachowania mają miejsce w szatni, gdzie kamery nie mają wstępu”. Czeszka, podobnie jak Iga Świątek, jest także zwolenniczką odsunięcia Białorusinów i Rosjan od igrzysk olimpijskich. “W takich sportowych wydarzeniach powinni brać udział tylko ci, którzy oficjalnie sprzeciwiają się bandyckim napaściom na sąsiednie kraje. Igrzyska są świętem przyjaźni i pokoju” – mówiła Krejcikova.
IGA PRZYJEDZIE LATEM
Polacy w Nowym Jorku mają okazję zobaczenia najlepszej rakiety świata podczas turnieju US Open, który corocznie rozgrywany jest na kortach na Flushing Meadows na Queensie na przełomie sierpnia i września. Warto rozważyć udział w tej imprezie, nie tylko aby kibicować Świątek – będzie w Nowym Jorku bronić tytułu wywalczonego przed rokiem – i innym rodakom, czy aby zobaczyć największy kort tenisowy na świecie. To także dotknięcie wielkiego touru – tenisowego cyrku zawodowych graczy objeżdżającego cały świat.
Możemy być dumni, że to Polka jest numerem jeden światowego tenisa, twarzą tego sportu i jego reklamą. Nawet jeśli przestanie prowadzić w rankingach, to zdała już egzamin ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości.