New York
75°
Partly Cloudy
6:58 am6:29 pm EDT
8mph
41%
29.78
TueWedThu
70°F
70°F
64°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Polonia

Mona Lisa zza szyby

09.07.2023
Wspólne zdjęcie uczestników spotkania z dr Barbarą Lewicką (szósta od lewej) FOTO: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK

Gościem kolejnego, czerwcowego, spotkania w ramach Przytuliska Literacko-Artystycznego w MM Art Studio w Wallington, NJ, była doktor Barbara Lewicka, która wraz z Markiem S. Szczepańskim napisała książkę pt. „Obraz i społeczeństwo, społeczne ramy kultury artystycznej”.

Elżbieta Kieszczyńska, Janusz Szlechta, Ella Wojczak 

Książkę tę można czytać na wiele sposobów. Ta składająca się z ponad dwudziestu rozdziałów opowieść o sztuce jest skarbnicą, z której można czerpać bez końca. Można czytać od początku do końca, co oczywiście polecamy każdemu. Można przeglądać i czytać jedynie wybrane rozdziały i uzupełniać swoją wiedzę o artystach czy reżyserach dodatkowo przeglądając internet. Można też czytając, pogłębiać wiedzę socjologiczną, znajdując definicje, dokonania, teorie, których socjologia używa do zobrazowania zmian społecznych.

 W czasie spotkania autorce książki zadawano wiele pytań, m.in.: czy w muzeach są rzeczywiście oryginały dzieł sztuki, czy ich, de facto, kopie? Kto malował to, co dziś oglądamy? Ile warstw farby położono dodatkowo na płótnie na przestrzeni wieków? Kolejny temat dotyczył jaskini Chauveta i znalezionych tam malunków. Gdyby wpuszczono tam turystów, wskutek dopływu powietrza i światła, zbladłyby one w krótkim czasie. W związku z tym Francuzi wybudowali pawilon, w którym przedstawiono na ścianach tylko kopie. I nikt nie narzeka. Pawilon budowany był przez trzy lata, kosztował 45 milionów euro i odwiedzany jest przez 400 tysięcy ludzi rocznie. Czyli społeczeństwo zaakceptowało fakt, że oryginał nigdy nie będzie pokazywany. Ale ta pełna akceptacja wynika z troski o ocalenie dla następnych pokoleń cudów pozostawionych przez naszych praojców. 

 Kolejne pytanie pojawiło się, kiedy rozmawiano o Monie Lisie – wybitnym obrazie autorstwa Leonarda da Vinci. Zastanawiano się wraz z publicznością, kto tak naprawdę może dokładniej przyjrzeć się uśmiechowi Mony Lisy, jeśli obraz od lat jest schowany za szybą, a turyści z całego świata muszą zrobić sobie „selfie” i nie ma żadnej możliwości, aby choć przez moment stanąć przed obrazem w skupieniu. Czy ten pęd do zwiedzania trochę nie przypomina samozagłady? Jak mamy się uchronić przed zadeptaniem świata tylko dlatego, aby wszechobecni turyści mieli okazję sfotografować siebie z cudem tego świata na drugim planie? Co nas gna, dlaczego chcemy być w ustawicznym ruchu?

 Następny esej dotyczył Rembrandta. Autorka opowiada w nim o obrazie „Budowniczy okrętów z żoną”. Na podstawie tej pracy omawiano tezę mistrza, że oszczędność i pracowitość są podstawą do budowania kapitalistycznego społeczeństwa. Patrząc na obraz, który należy do królewskiej kolekcji dzieł sztuki króla Karola III, nie ma wątpliwości. Para, namalowana przez mistrza w 1633 roku, jest zajęta pracą, skwapliwym wykorzystaniem każdej chwili, by stale pomnażać stan posiadania. Jest ubrana skromnie, wnętrze ich pokoju wygląda surowo. W pracy tej zawarte jest ostrzeżenie, że wszechogarniający konsumpcjonizm jest niebezpieczny. Należy więc zastanowić się, analizując to dzieło sprzed czterystu lat, dokąd zmierzamy w XXI wieku.

Omawiano również dzieła sztuki Vermera, a właściwie nie samego artysty, ale jego falsyfikatora…  Han van Meegeren, malarz z XX-wiecznej Holandii, nie znalazł uznania w oczach publiczności, kiedy przedstawiał swoje prace malarskie. Mając talent, zaczął malować falsyfikaty Vermeera na skalę niespotykaną. Musiał mieć sporą uciechę widząc skupione twarze specjalistów, którzy bez zmrużenia okiem odkrywali piękno w kolorze, fakturze i jakości obrazów. Nieszczęście van Meegerena polegało na tym, że w czasie wojny odbiorcami jego „dzieł” byli hitlerowcy. Po zakończeniu II wojny światowej miał być sądzony za kolaborację z nazistami i wówczas przyznał się do fałszerstw. Poproszono go o namalowanie obrazu, który byłby dowodem przestępstwa. Po przedstawieniu w sądzie kolejnego falsyfikatu uwierzono mu. Został skazany na rok więzienia. Zmarł przed zakończeniem wyroku.

 Przedstawiony na okładce książki obraz uwielbianego Jana Vermeera pt. „Alegoria malarstwa” ma w sobie tyle znaczeń, że rozwiązywanie zagadek na tym niewielkim płótnie zajęłoby wiele godzin. Dlaczego na ścianie wisi mapa, która nie była aktualna w momencie malowania dzieła? Dlaczego modelka pozująca malarzowi nosi strój muzy historii? Czy mapa może sugerować, że już niedługo historia rozgłosi chwałę malarza po całym świecie – jak twierdzi Michał Walicki, specjalista i autor biografii tego niderlandzkiego malarza.

 Następnie dyskusja zeszła na temat obrazu „Automat” namalowanego przez Edwarda Hoppera w 1927 roku. W lokalu siedzi dziewczyna i pije kawę. Wokół niej nie ma nikogo. Za szybą też nikt nie jest widoczny. Rondo miodowego kapelusza zasłania nieco jej twarz. Ale wiadomo, że wypijana w samotności kawa nie poprawi humoru bohaterce sceny. Zastanawiano się wspólnie, czy rację mają Amerykanie, którzy uważają, że można być szczęśliwym samotnym w otoczeniu natury, ale samotność w mieście nie wróży niczego dobrego.

 O wiele krócej dyskutowano o filmie, choć w książce można znaleźć sporo rozdziałów poświęconych X Muzie. Czasu wystarczyło jedynie na dwa społeczno-filmowe stwierdzenia. Po pierwsze – nie można by było nakręcić teraz filmu „Powiększenie”, tak jak to zrobił Antonioni w 1966 roku, bo już nikt nie wywołuje zdjęć tak jak dawniej. Tak samo nie mógłby być nakręcony „Dzień Szakala”, bo bohater filmu musi przekraczać wiele granic, a teraz ich po prostu w Europie nie ma.

 Na koniec zapytano Barbarę Lewicką, jak ona interpretuje zupełnie filmową, która jednak wydarzyła się naprawdę, historię obrazu „Zbawiciel świata” Leonarda da Vinci, który został sprzedany na aukcji w Nowym Jorku za 450 milionów dolarów. Miał on być główną atrakcją Luwru w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale do dziś tam nie wisi. I nie wiadomo, gdzie się obecnie znajduje. 

 Spotkanie Przytuliska Literacko-Artystycznego, prowadzone przez Elżbietę Kieszczyńską i Ellę Wojczak, przebiegało w atmosferze nadanej przez książkę. Autorka nie szczędziła widzom szczegółów dotyczących dzieł, malarzy, epok z historii sztuki. Jej wiedza, zdolność dostrzegania szczegółów i, co najważniejsze, umiejętność patrzenia na społeczeństwa, ich zachowania oraz zasady przez pryzmat sztuki, czy to malarskiej, czy to filmowej, była zachwycająca. Wszyscy dostrzegli, że dr Barbara Lewicka obdarowuje publiczność nie tylko talentem, ale wiedzą i pasją. Uczestnicy spotkania zgodnie twierdzili, że nie mogą się doczekać kolejnej publikacji gościa. To był niezwykły i ciekawy wieczór. 

Książkę „Obraz i społeczeństwo. Społeczne ramy kultury artystycznej” można kupić w EK Polish Bookstore.

Dr Barbara Lewicka z książką „Obraz i społeczeństwo, społeczne ramy kultury artystycznej”, którą napisała
z Markiem S. Szczepańskim  FOTO: STANISŁAW PROMOWICZ

Dr Barbara Lewickapracuje w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Doktorat uzyskała na Uniwersytecie Jagiellońskim w roku 2012. Jej zainteresowania wiążą się z socjologią sztuki oraz problematyką Stanów Zjednoczonych. Jest autorką licznych publikacji naukowych i popularnonaukowych, ostatnio opisujących głównie malarstwo amerykańskie – Grupy The Eight (2021), Edwarda Hoppera (2022), Thomasa Bentona (2023). Swoje badania realizowała między innymi w Terra Foundation for American Art in Paris (2021), a także na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku jako stypendystka Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta (2019/2020) oraz Fundacji Kościuszkowskiej (2023). W ramach programu Erasmus+ prowadzi cykliczne seminaria na University of Peloponese (Grecja). Pełniła funkcję ekspertki w programie UNESCO Creative Cities Network (2018). 

W środowisku lokalnym działa na rzecz społeczności seniorów. Jej pasją są podróże, malarstwo XVII i XX wieku oraz kolarstwo downhillowe.

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner