Organizatorzy Międzynarodowego Festiwalu Filmowego NNW-Polskiego Festiwalu Wolności uhonorowali świadków polskiej historii żyjących obecnie wśród nowojorskiej Polonii. ”Sygnety niepodległości” wręczono sybirakom Helenie Knapczyk i Fryderykowi Dammontowi. Z kolei „Drzwi do wolności” otrzymali: John Iwanowski, Maria i Marek Stasiewiczowie oraz Anna i Henryk Cioczkowie.
Wojtek Maślanka
Nowojorska edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci odbyła się 14 czerwca i miała miejsce w Konsulacie Generalnym RP na Manhattanie. Cieszyła się dużym zainteresowaniem publiczności i obfitowała w wiele różnych elementów stanowiących upamiętnienie i uhonorowanie zasłużonych osób, a także idei wolności i niepodległości Polski. Były nagrody i przemowy, część artystyczna, a także pokaz dokumentu opowiadającego o poszukiwaniu grobów żołnierzy wyklętych zamordowanych przez komunistyczne służby i pochowanych w nieznanych miejscach. Wyświetlono również film pt. „Inka – zachowałam się jak trzeba”, wyreżyserowany przez Arkadiusza Gołębiewskiego, pomysłodawcę i twórcę istniejącego od prawie 16 lat Międzynarodowego Festiwalu Filmowego NNW w Gdyni.
POLSKI FESTIWAL WOLNOŚCI W NOWYM JORKU
„Międzynarodowy Festiwal Filmowy NNW wyrósł z idei honorowana świadków historii poprzez film” – podkreślił w rozmowie z „Nowym Dziennikiem” Arkadiusz Gołębiewski. Dodał, że na jego pomysł wpadł na przełomie 2006 i 2007 roku, po nakręceniu filmu „Życie za życie. Rozbity kamień”.
„Festiwal ten jest także świętem dla świadków historii i filmów opowiadających o drogach do wolności. Najważniejsze w nim jest to, że na tzw. czerwonym dywanie nie ma miejsca dla nas, dla filmowców, tylko jest ono zarezerwowane właśnie dla świadków historii” – zaznaczył reżyser i dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Filmowego NNW.
W jego trakcie „Sygnetami niepodległości” honorowani są zasłużeni bohaterowie związani z drugą wojną światową. Wręczana jest także nagroda „Drzwi do wolności”, która jest przyznawana bohaterom „drugiego planu” za odwagę i poświęcenie, a także członkom podziemia niepodległościowego i solidarnościowego.
Międzynarodowy Festiwal Filmowy NNW organizowany jest w Gdyni od 2008 roku. „Po zakończeniu każdej edycji ruszamy w inne części Polski i świata ze swoimi retrospektywami. Dzisiejsze spotkanie w Nowym Jorku jest tylko namiastką tego festiwalu” – podkreślił Arkadiusz Gołębiewski. Zostało zrealizowane dzięki uprzejmości gospodarza miejsca, czyli konsula generalnego Adriana Kubickiego.
„Było to wydarzenie dotyczące wolności, zorganizowane w gronie pewnej rodziny połączonej wspólną historią. Byli bohaterowie drugiej wojny światowej i ruchu solidarności, czyli tragicznego pasażu polskich dziejów, począwszy od hitlerowskiej napaści na Polskę aż po odzyskanie niepodległości w 1989 roku” – stwierdził konsul generalny.
Adrian Kubicki zwrócił też uwagę, że wśród Polonii jest bardzo dużo tego typu osób, ponieważ z uwagi na sytuację polityczną w ówczesnej Polsce musiały one emigrować poza jej granice, i często ich „drugą ojczyzną” stawały się Stany Zjednoczone.
„Mamy ten przywilej, że wśród nas żyją bohaterowie pochodzący z emigracji wojennej, powojennej czy też solidarnościowej, których najprawdopodobniej procentowo jest tutaj nawet więcej niż w Polsce” – dodał dyplomata. Dlatego też – jego zdaniem – bardzo dobrze się stało, że udało się przenieść do Nowego Jorku i zainicjować polonijną edycję Międzynarodowego Festiwalu Filmowego NNW, honorującego osoby zasłużone dla polskiej niepodległości oraz promocji historii z nią związanej. O pomyśle tym – jak zdradził – rozmawiał z jego organizatorem już rok temu.
„Zainteresować historią młode pokolenie jest coraz trudniej, a poprzez sztukę audiowizualną, a zwłaszcza film można stworzyć pewien pas transmisyjny i przekazywać wiedzę o przeszłości Polski. W dodatku ten festiwal pełni bardzo ważną misję, zwłaszcza dla Polonii i młodych pokoleń” – wyjaśnił konsul generalny. Był też okazją do spotkania się i nagrodzenia bohaterów, którym należą się podziękowania nie tylko za to, co zrobili i przeszli, ale również za inspirację, jaką dla nas stanowią.
„Arek jest reżyserem i przygotował go w taki sposób, aby chwytał za serce. Myślę jednak, że nawet tak zdolnemu reżyserowi jak on nie udałoby się tego tak zrealizować, gdyby Polonia nie była zwartą rodziną, co dzisiaj było widać i czuć, i to stanowi o wyjątkowości tego wydarzenia” – stwierdził Adrian Kubicki. Dodał też, że było to możliwe dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, w tym m.in. Stana Borysa i Ani Maleady. „Był to festiwal zrealizowany w duchu zaangażowania wielu osób, co było bardzo zauważalne” – zaznaczył dyplomata.
SYGNETY NIEPODLEGŁOŚCI
Statuetki te wręczane są świadkom historii bohatersko walczącym o wolność oraz niepodległości kraju.
„’Sygnety niepodległości’ są naszymi głównymi nagrodami. Przyznajemy je często pośmiertnie. Wciąż żyją jednak jeszcze osoby walczące z bronią w ręku, ginące w więzieniach, będące ofiarami zsyłek i ponoszące mocne represje” – wyjaśnił Arkadiusz Gołębiewski. Wyróżnienie to otrzymała 97-letnia sybiraczka i zarazem prezeska naczelna Korpusu Pomocniczego Pań Helena Knapczyk, która odebrała je też w imieniu jej nieżyjącego męża Wincentego Knapczyka, sybiraka i weterana spod Monte Cassino oraz byłego komendanta głównego Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce.
„Jestem bardzo wzruszona i myślę, że również Wincenty patrzy na nas z góry i na pewno jest bardzo zadowolony, że pamiętamy o nim” – podkreśliła Helena Knapczyk po odbiorze statuetki. W krótkim wystąpieniu przypomniała swoje wojenne losy oraz historię zmarłego męża.
„Jeśli chodzi o nas, to jak mówią słowa 'Hymnu sybiraków’: 'A myśmy szli i szli – niepokonani!’, i tacy jesteśmy” – cytowała pani Helena. Dodała, że ani wojna, ani Sybir, ani też udział w walkach, jak w przypadku jej męża, nie wymazał z nich pamięci o ojczyźnie.
„Nigdy nie zapomnieliśmy o Polsce i wszędzie zostawiliśmy ślady, że jesteśmy Polakami, że jesteśmy niepokonani” – dodała nagrodzona sybiraczka, dziękując za wyróżnienie.
Drugi „Sygnet niepodległości” również trafił do sybiraka. Otrzymał go 101-letni Fryderyk Dammont.
„Dziękujemy panu za postawę życiową, za pasje, które już w wolnym świecie mógł pan realizować i zaszczepiać innym pokoleniom, a były to nie tylko pasje związane z miłością do ojczyzny, ale też do zacnego życia” – podkreślił Arkadiusz Gołębiewski przed wręczeniem „Sygnetu niepodległości” Fryderykowi Dammontowi.
„Byłem więźniem i był wyrok przeciwko mnie. Swoje życie zawdzięczam gen. Sikorskiemu i gen. Andersowi, którzy wyprowadzili nas z Syberii” – powiedział Fryderyk Dammont dziękując za nagrodę. Po wojnie początkowo trafił do Francji, gdzie w 1951 roku zrobił doktorat, po czym rok później poprzez Anglię przyjechał do Stanów Zjednoczonych. Jest członkiem Stowarzyszenia Fizyków i Chemików Nowojorskiej Akademii Nauk i człowiekiem wielu pasji oraz „chodzącą encyklopedią” z zakresu historii, architektury i geografii. Cechuje go ogromne poczucie humoru.
DRZWI DO WOLNOŚCI
Nagroda ta jest przyznawana tym, którzy w walce oddali swoje życie lub przebywali w więzieniach, a więc przede wszystkim ludziom Solidarności, osobom ich wspierającym, a także tym, którzy przybywając zza żelaznej kurtyny stawali się inspiracją dla Polaków w kraju. Wyróżnieniem tym honorowani są też przedstawiciele obecnej generacji, którzy podtrzymują i propagują pamięć o świadkach historii i polskich bohaterach.
Wśród osób nagrodzonych w Konsulacie Generalnym RP „Drzwiami do wolności” był John Iwanowski, były działacz Solidarności – Niezależnych Związków Zawodowych Wybrzeża, organizator strajku w stoczni gdańskiej w 1980 roku oraz współorganizator Komitetu Obrony Więźniów Politycznych, a także działacz Konfederacji Polski Niepodległej, RPM Młodej Polski i aktywista Parszywej Dwunastki. W 1982 roku, po przemówieniu pod pomnikiem Stoczniowców, został zatrzymany przez SB i skazany przez sąd Marynarki Wojennej na trzy lata więzienia oraz rok pozbawienia praw publicznych. Obecnie jest biznesmen i ważnym działaczem społeczno-politycznym oraz przewodniczącym radnych Partii Republikańskiej w New Jersey.
„Wyjeżdżając z Polski widziałem jak nasz kraj jest bardzo podzielony. Byli komuniści, karierowicze i ci, którzy nie uznawali tamtego systemu. Odwiedziłem Polskę dwa lata temu i zauważyłem, że naród nadal jest strasznie podzielony, ale byłem zaszokowany przemianami ekonomicznymi” – wspominał po odebraniu nagrody. Przyznał, że zauważył też, że Polska przeszła wielki rozwój gospodarczy.
„Nie możemy dopuścić, żeby nasz kraj był ponownie doprowadzony do tego, że poprzez różne ugrupowania polityczne inni będą czerpali korzyści z naszego państwa” – stwierdził John Iwanowski, który w Stanach Zjednoczonych zajmuje się polityką. Przy okazji zachęcił wszystkich do czynnego udziału w wyborach.
„Dzięki temu możemy stać się wielką siłą polityczną na terenie Stanów Zjednoczonych, a przez to bardzo dużo zrobić dla naszego kraju” – zapewnił laureat „Drzwi do wolności”.
Druga tego typu statuetka trafiła do Marii i Marka Stasiewiczów, którzy byli bardzo zaskoczeni i wzruszeni wyróżnieniem.
„Nie spodziewaliśmy się tej nagrody i nigdy nie zabiegaliśmy o to, żeby nas wyróżniano, ale rzeczywiście mąż bardzo dużo się udzielał, a ja go wspomagałam. Pisałam i przygotowywałam do druku biuletyny solidarnościowe i książkę o Katyniu, która była pisana nocami, a rano była kolportowana po całym Kaliszu i okolicy” – wspominała Maria Stasiewicz swoją podziemną działalność.
Jej mąż był wiceprzewodniczącym, a także aktywnym członkiem Solidarności w Kaliszu. Co miesiąc był wzywany na przesłuchania przez SB. Wyjechał z Polski w 1985 roku, natomiast żona z dziećmi mogła do niego dołączyć dopiero dwa lata później. W ten sposób SB ukarało ich za posiadanie dwóch różnych meldunków. Dostali paszporty tylko w jedną stronę, bez prawa powrotu do Polski. Marek Stasiewicz jest obecnie członkiem Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, a pani Maria pierwszą wiceprezeską Korpusu Pomocniczego Pań.
Trzecia statuetka „Drzwi do wolności” trafiła do Anny i Henryka Cioczków – społeczników i promotorów polskiej kultury niezwykle zasłużonych dla Polonii. Henryk Cioczek podczas studiów w Lublinie zakładał Niezależny Związek Studentów.
W Nowym Jorku jest znanym i utytułowanym lekarzem oraz pracownikiem naukowym, a także autorem wielu artykułów i sześciu książek o tematyce historycznej i popularnonaukowej. Jest też autorem filmu „Beacon Hill. Amerykańska Częstochowa”, który opowiada o historii powstania polskiego Sanktuarium Maryjnego w Doylestown.
„Staramy się pomagać, jak tylko możemy. Zresztą uważam, że wszyscy mogą pomagać, jedni finansowo, a inni swoim talentem” – podkreśliła podczas odbierania wyróżnienia wzruszona Anna Cioczek. Nagrodę, którą otrzymała wraz z mężem, zadedykowała swoim dziadkom.
„Mój dziadzio był żołnierzem AK, babcia była łączniczką, a mamusia jest dzieckiem Zamojszczyzny” – wyjaśniła pani Anna. „To dla nas zaszczyt być w tak zacnym gronie, wśród tak wspaniałych i znakomitych świadków historii, jak pani Helena Knapczyk, pan Fryderyk Dammont czy działacze Solidarności – dodał jej mąż. – Wraz z żoną staramy się zachować pamięć o takich osobach, o tej wielkiej i często bolesnej historii narodu polskiego i Polski” – podkreślił Henryk Cioczek.
Przy okazji opowiedział o konspiracyjnej działalności swoich rodziców oraz o pomocy, jaką okazywali podczas wojny Żydom. Zaprezentował też oryginalny, odlany z brązu medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, który od Instytutu Jad Waszem otrzymali jego rodzice Marianna i Jan Cioczkowie.
CZĘŚĆ ARTYSTYCZNA
Ważnym elementem Międzynarodowego Festiwalu Filmowego NNW są także występy artystyczne, prezentujące sztukę przesiąkniętą patriotyzmem oraz nawiązującą swoim przesłaniem do wolności i niepodległości Polski.
Główną gwiazdą wieczoru była świetna jazzowa wokalistka Małgorzata Staniszewska, która akompaniując sobie na fortepianie zaśpiewała największy przebój Stana Borysa „Jaskółka uwięziona” oraz jego kompozycję do wiersza Cypriana Kamila Norwida pt. „Tęskno mi Panie (Do kraju tego)”. Poza tym co jakiś czas improwizowała na fortepianie.
Dużą niespodzianką był występ konsula generalnego Adriana Kubickiego, który nie tylko zagrał na fortepianie – co robił już niejednokrotnie podczas różnych polonijnych koncertów i wydarzeń – ale tym razem także zaśpiewał przebój Bułata Okudżawy pt. „Modlitwa”, za co otrzymał ogromne brawa.
Podobne było w przypadku Stana Borysa, który pięknie wyrecytował wiersz Cypriana Kamila Norwida „Czy podam się o amnestię”. Z kolei wraz z siedmioletnim Andrzejem Michoniem – którego nazwał swoim „przyszłym następcą” – zaprezentował wiersz „Do potomności”. Uczeń Polskiej Szkoły Dokształcającej im. o. Augustyna Kordeckiego na Manhattanie deklamacją wcale nie odstawał od swojego mistrza. Obaj zostali nagrodzeni gromkimi brawami. Otrzymał je także Maxwell Officer, który wyrecytował wiersz Ryszarda Przymusa pt. „Polska”.