W Nowym Jorku odnotowano skokowy wzrost aktywności dronów. Lotów takich urządzeń nad miastem odbywa się obecnie ok. 2 tys. tygodniowo. Liczne obawy wzbudza nie tylko sam fakt zjawiska, ale także związane z nim problemy, w tym widoczność stosunkowo małych maszyn, oraz związane z nimi konsekwencje. Gubernator Kathy Hochul zapowiedziała wdrożenie przez stan systemu wykrywania dronów.
Nowy Jork zamierza zainwestować w system radarowy, który będzie śledził aktywność dronów latających nad regionem – zapowiedziała Hochul. Według NYPD tylko nad samym miastem Nowy Jork odbywa się tygodniowo ok. 2 tys. lotów.
NYPD od kilku lat posiada system, który pozwala śledzić loty dronów – w tym identyfikować urządzenia, ich pochodzenie, cel lotu, model oraz numer rejestracyjny urządzenia. Przypomina on infrastrukturę służącą do śledzenia lotów samolotów.
W ostatnich tygodniach zaobserwowano wzrost aktywności bezzałogówców m.in. nad New Jersey, gdzie urządzenia przelatywały nierzadko bardzo blisko infrastruktury wojskowej i krytycznej. W Nowym Jorku drony spowodowały paraliż lotniska Stewart, które zostało zamknięte z tego powodu na ok. godzinę.
Eksperci uważają, że część dronów to urządzenia hobbystów, którzy na wieść o „tajemniczych dronach” wykorzystują własne, aby tropić te pierwsze. Tym sposobem dzieje się coś w rodzaju samospełniającej się przepowiedni.
Wzrost liczby nocnych przelotów dronów może być ponadto efektem wejścia w życie we wrześniu 2023 roku nowych przepisów FAA, które pozwalają na wykorzystywanie tych urządzeń po zachodzie słońca. Zgodnie z tymi przepisami drony muszą być wyposażone w światła ostrzegawcze, widoczne z odległości 3 mil.
Burmistrz Eric Adams podkreśla, że kluczowym zadaniem władz jest zapewnienie bezpieczeństwa wrażliwych obszarów Nowego Jorku. Przechwytywanie i neutralizowanie dronów pozostaje jednak wyłączną kompetencją służb federalnych, takich jak Departament Sprawiedliwości, Secret Service i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS).
Red. JŁ