New York
45°
Clear
7:13 am6:58 pm EDT
8mph
45%
29.86
TueWedThu
64°F
52°F
50°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Wywiady

Robert Korzeniowski: Polonię wspominam fantastycznie

05.08.2024
Robert Korzeniowski to najbardziej utytułowany polski sportowiec pod względem liczby zdobytych tytułów mistrza olimpijskiego – fot. materiały prasowe

– Mam wspaniałe wspomnienia z występów w USA. Społeczność polonijna zawsze była blisko nas, sportowców i jestem za to ogromnie wdzięczny – mówi w rozmowie z „Nowym Dziennikiem” Robert Korzeniowski, wybitny polski lekkoatleta, chodziarz, czterokrotny mistrz olimpijski.

W ciągu swojej bogatej w sukcesy kariery wielokrotnie startował Pan w sportowych imprezach w Stanach Zjednoczonych. Jakie ma Pan pierwsze wspomnienia z USA?

Starty w USA miałem na bardzo dużej przestrzeni czasu, bo zadebiutowałem w Stanach Zjednoczonych jeszcze w 1991 roku. A mój ostatni występ w USA zaliczyłem w 2017 roku, kiedy startowałem w maratonie nowojorskim – oczywiście już jako biegacz amator. Moje starty w Stanach zawsze miały związek z imprezami robionymi z dużym rozmachem, z ogromnym zaangażowaniem wolontariatu oraz oczywiście z bardzo intensywną obecnością polskiej społeczności. Jedno z moich pierwszych wspomnień z USA to wycieczka po Dolinie Krzemowej w 1991 roku, w której uczestniczyliśmy całą grupą zawodników z Polski. Bardzo dobrze wspominam również uniwersjadę w Buffalo w 1993 roku. To był absolutnie fantastyczny wyjazd studencki. Podczas tych wyjazdów Polonia była zawsze blisko nas, blisko polskich zawodników.

Pana największym sukcesem na amerykańskiej ziemi był bez wątpienia złoty medal zdobyty podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie.

To prawda, apogeum moich występów w USA była właśnie Atlanta i mój pierwszy złoty medal olimpijski. Potem odbył się triumfalny przejazd przez Chicago, który na zawsze zapadł w mojej pamięci. Nie ukrywam, że byłem potwornie zmęczony, bo przejazd miał miejsce zaraz po moim starcie. Ale jednak te dobre emocje i energia Polaków, którzy nas tam gościli, niesamowicie budowały i dodawały energii. Bardzo ważne było też polityczne dogadanie się ponad podziałami. Wiedzieliśmy i czuliśmy, że ludzie nam kibicują i doceniają nasze sukcesy sportowe. To było coś absolutnie fantastycznego i wzruszającego.

Złoty medal Roberta Korzeniowskiego zdobyty przez niego podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie w 1996 roku – fot. materiały prasowe

Dało się wyczuć, że Polonia jest z was dumna?

Oczywiście! Czuć było ogromną dumę Polonii, co nas dodatkowo wzmacniało. Ludzie mieszkający w USA mówili nam, że dzięki naszym sukcesom oni czują większą siłę w życiu codziennym. Opowiadali np., że następnego dnia po tym, gdy któryś z polskich zawodników zdobył medal, wracali do pracy dużo silniejsi.

Igrzyska w Atlancie były ogólnie dla polskich sportowców bardzo udane.

Siedemnaście medali, w tym siedem złotych – to mówi samo za siebie. Ja przypomnę tylko, że przecież pierwszym w ogóle złotym medalem tamtych igrzysk był medal w strzelectwie Renaty Mauer. O tym wspominały również największe media amerykańskie i wszyscy byliśmy z tego szalenie dumni – my, zawodnicy oraz Polacy mieszkający w USA. To był wspaniały czas.

: W Atlancie Polscy sportowcy zdobyli łącznie siedem złotych medali – fot. CC

Jakie jeszcze wspomnienie z Polonią przychodzi Panu do głowy?

Nigdy nie zapomnę, jak bardzo Polacy mieszkający w USA pomogli nam w „researchu” przedolimpijskim – choćby w znalezieniu miejsca pod Atlantą do trenowania. Ja osobiście czułem się bardzo wspierany przez Polonię i zawsze będę o tym pamiętał.

Na tegorocznych igrzyskach w Paryżu polscy sportowcy są w stanie nawiązać do sukcesów z Atlanty? Kibice biało-czerwonych mogą liczyć na sporą liczbę medali?

Oczywiście, że polscy kibice mają prawo liczyć na sukces. Są kibicami, którzy są z polskimi sportowcami na dobre i na złe, a w Paryżu tego dobrego trochę się zapowiada. Nasza reprezentacja na igrzyskach składa się z zawodników, którzy mają coś do powiedzenia w świecie sportu. Trzymam za nich kciuki i liczę, że przełoży się to na doskonałe występy.

Na poprzednich igrzyskach – w Tokio – zdobyliśmy 14 medali. Z Paryża jesteśmy w stanie przywieźć podobną liczbę krążków?

Polacy nie pojechali do Paryża po to, żeby zastanawiać się, czy może uda im się cokolwiek zrobić. Pojechali po to, by walczyć o coś naprawdę dużego. A co ostatecznie z tego wyniknie? Należy życzyć naszym reprezentantom, by osiągnęli wyniki na miarę swojego potencjału i osobistych oczekiwań, bo to jest dla sportowca bardzo ważne. Jako kibice miejmy świadomość, że nie zdobędziemy dwustu medali. To jest niemożliwe. Ale nawet ci, którzy medali nie zdobywają, cieszą się, jeśli mają kwalifikacje do kolejnych rund zawodów, może pojawią się jakieś rekordy życiowe. To będzie naprawdę duży sukces, tak jak wielkim sukcesem jest już samo bycie olimpijczykiem. Nie ma chyba innej nominacji sportowej, która budziłaby tak wielkie emocje i która byłaby tak wielką formą społecznej nobilitacji i przedmiotem marzeń każdego zawodowego sportowca.

Ale w ostatecznym rozrachunku kibice liczą najbardziej na medale.

Jasne, że tak, chociaż powtarzam – same medale nie zawsze są miarą sukcesu. Natomiast jeśli chodzi o cyfry, to może być bardzo trudno zdobyć 14 medali w Paryżu. Na pewno 9 medali nie zdobędą lekkoatleci, a tyle było w Tokio. To było jakieś totalne zaburzenie proporcji. Są jednak inne dyscypliny, w których jesteśmy faworytami do zdobycia medali. Myślę, że medali możemy zdobyć między 10 a 14 – pewnie bliżej 10. Na pewno – jak to zwykle bywa – będzie jeden medal niespodzianka. Mam nadzieję, że ta niespodzianka będzie in plus, a nie in minus. Tego trzeba życzyć naszym sportowcom.

Stany Zjednoczone w ciągu najbliższych lat zorganizują dwie ogromne sportowe imprezy. Najpierw – wspólnie z Kanadą i Meksykiem – będą gospodarzami mundialu w 2026 roku. Dwa lata później w Los Angeles odbędą się igrzyska olimpijskie. Czego spodziewa się Pan po obu tych wydarzeniach?

Przede wszystkim jestem przekonany, że Amerykanie zorganizują te imprezy na najwyższym poziomie. W USA wszystko jest wielkie i wszystko wydaje się bardzo spektakularne. Z mojego punktu widzenia bardzo ważne jest, by Amerykanie – i jestem przekonany, że tak będzie – podchodząc do organizacji wielkich wydarzeń pamiętali o zasługach ich poprzedników, którzy organizowali poprzednie imprezy, ale także o ich doświadczeniach i wyciągali z nich wnioski. To bardzo pomaga. Jeśli organizatorzy korzystają z dorobku poprzedników, to impreza staje się jeszcze lepsza i jeszcze większa. Doświadczenie paryskie na pewno świetnie przyda się Los Angeles.

Pan bardziej czeka na IO w Los Angeles?

Oba te wydarzenia będą ogromne. Oczywiście, ja więcej obiecuję sobie po Los Angeles, bo jednak będzie to koncentracja różnych sportów w jednym punkcie. Mundial organizowany przez trzy kraje na pewno też będzie wybitny, aczkolwiek on będzie miał jednak swoje trzy twarze. To też trzeba brać pod uwagę. Jestem przekonany, że twarz amerykańska będzie twarzą gościnną i profesjonalną. Nie da się ukryć, że jeśli Amerykanie za coś się biorą, to na ogół bardzo dobrze im to wychodzi.

Co Pan sądzi o pomyśle organizacji igrzysk olimpijskich w Polsce w latach 30-tych XXI wieku? Mówi się, że Polska będzie starała się o bycie gospodarzem w 2036 roku.

Byłoby to znakomite wyzwanie cywilizacyjne i rozwojowe dla Polski. Naturalnie, dzisiaj nie mamy ani dostatecznej liczby obiektów, ani gotowych rozwiązań potrzebnych do organizacji tak gigantycznej imprezy. Ale mamy spory potencjał ludzki, potencjał ekonomiczny. Mamy bardzo dobre położenie w Europie. Uważam, że możemy znakomicie takie igrzyska wykorzystać, dając impuls do rozwoju całego kraju. To, że nie ma dzisiaj stadionów czy hal, to nie jest żadne problem. Paryż pokazuje, że dzisiaj igrzyska świetnie integrują się z tkanką miejską i tego powinniśmy uczyć się od Francuzów. Możemy skorzystać z tego, jak są położone nasze miasta – dla wielu dyscyplin wcale nie trzeba budować specjalnych aren, tylko nauczyć się stawiania trybun choćby na placach, gdzie można organizować zawody np. w łucznictwie itd. To wszystko robią już Francuzi, a Polska może moim zdaniem wynieść to na jeszcze wyższy poziom.

Krótko mówiąc – popiera Pan ten pomysł?

Polska ma wszystko, by być świetnym gospodarzem igrzysk. Ale do tego trzeba podejść bardzo rzetelnie, z dużą pokorą, powołać zespół ekspertów, zbadać wszystkie za i przeciw. Wtedy możemy wygrać i społecznie i ekonomicznie.

Autor: Kacper Rogacin

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner