Polska wygrała w Chorzowie z Finlandią 3:1 (2:0) w meczu grupy G eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. Bramki zdobyli Matty Cash, Robert Lewandowski i Jakub Kamiński, a jedyną dla gości w końcówce spotkania Benjamin Kallman.
Polska – Finlandia 3:1 (2:0).
Bramki: dla Polski – Matty Cash (27), Robert Lewandowski (45+2), Jakub Kamiński (54); dla Finlandii – Benjamin Kallman (88).
Żółte kartki: Polska – Przemysław Wiśniewski.
Sędzia: Rade Obrenovic (Słowenia). Widzów: 50 897.
Polska: Łukasz Skorupski – Matty Cash (46. Paweł Wszołek), Przemysław Wiśniewski, Jan Bednarek, Jakub Kiwior – Jakub Kamiński (80. Adam Buksa), Bartosz Slisz (67. Bartosz Kapustka), Sebastian Szymański, Piotr Zieliński, Nicola Zalewski (67. Kamil Grosicki) – Robert Lewandowski (67. Karol Świderski).
Finlandia: Jesse Joronen – Nikolai Alho, Ville Koski, Miro Tenho (35. Robert Ivanov), Matti Peltola (64. Adam Stahl), Jere Uronen (80. Santeri Vaananen) – Robin Lod, Adam Marhiev (64. Glen Kamara), Kaan Kairinen, Oliver Antman (64. Benjamin Kallman) – Joel Pohjanpalo.
Piłkarska reprezentacja Polski, podbudowana wyjazdowym remisem w czwartek z Holandią 1:1, poszła za ciosem i zrobiła kolejny duży krok na drodze do zajęcia co najmniej drugiego miejsca w grupie, premiowanego grą w barażach o mundial.
W niedzielny wieczór – grający w identycznym podstawowym składzie jak z „Pomarańczowymi” – nie dała szans w Chorzowie Finlandii, z którą w czerwcu przegrała niespodziewanie w Helsinkach 1:2.
Trzy miesiące temu atmosfera wokół reprezentacji, prowadzonej jeszcze przez Michała Probierza, była bardzo kiepska, na co wpływ miało odebranie opaski kapitańskiej nieobecnemu na czerwcowym zgrupowaniu Robertowi Lewandowskiemu. W odpowiedzi napastnik Barcelony oświadczył, iż więcej w kadrze pod jego wodzą nie zagra.
Dwa dni po porażce z Finami ówczesny selekcjoner podał się do dymisji. W połowie lipca następcą został Jan Urban, który przywrócił Lewandowskiemu rolę kapitana.
63-letni selekcjoner szybko złapał wspólny język również z innymi piłkarzami, czego potwierdzeniem był mecz w Rotterdamie, a teraz łatwa wygrana z popularnymi „Puchaczami”, osłabionymi brakiem m.in. znanego bramkarza i kapitana drużyny Lukasa Hradecky’ego oraz obrońcy Arttu Hoskonena.
W niedzielny wieczór na trybunach, wśród prawie 51 tysięcy widzów, obecny był prezydent RP Karol Nawrocki.
Biało-czerwoni od początku ruszyli do ataków. W siódmej minucie po dośrodkowaniu na pole karne groźnym uderzeniem głową popisał się rozgrywający dopiero drugi mecz w reprezentacji Przemysław Wiśniewski, ale Jesse Joronen nie dał się zaskoczyć.
Przewaga podopiecznych Urbana wciąż nie malała i w 27. minucie dopięli swego. Po akcji wyróżniającego się Jakuba Kamińskiego piłka trafiła do Matty’ego Casha, a zdobywca bramki w meczu z Holandią ponownie potwierdził, że potrafi kopnąć piłkę mocno i celnie. Po chwili Joronen wyciągał ją z siatki.
Jeszcze przed przerwą drużyna Urbana podwyższyła na 2:0. Po dokładnym podaniu rozgrywającego 101. mecz w reprezentacji Piotra Zielińskiego, który przed meczem otrzymał pamiątkową koszulkę z numerem „100”, Lewandowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Joronenem i pewnym, płaskim strzałem nie dał mu szans.
Kapitan w swoim 160. meczu w drużynie narodowej zaliczył 86. trafienie. W obu przypadkach jest absolutnym rekordzistą polskiego futbolu.
Druga połowa przyniosła kolejne akcje gospodarzy i następną bramkę, tym razem po kontrataku. Akcję rozpoczął Kamiński, po chwili w dogodnej sytuacji znalazł się Lewandowski. Strzał kapitana gospodarzy Joronen obronił, ale przy dobitce właśnie Kamińskiego – wypożyczonego przed tym sezonem z Wolfsburga do FC Koeln – nie miał już szans.
Wynik był bardzo korzystny, więc Urban mógł sobie pozwolić w trakcie drugiej połowy na zdjęcie z boiska wszystkich strzelców goli.
W końcówce meczu gospodarze trochę jednak przysnęli albo dało o sobie znać zmęczenie meczem z Holandią. W 88. minucie honorową bramkę zdobył były napastnik Cracovii Benjamin Kallman. Na dodatek wkrótce potem trafił też Joel Pohjanpalo (strzelcy obu goli w czerwcowym meczu z Polską), ale tej bramki sędzia nie uznał z powodu faulu na Pawle Wszołku.
Dzięki zwycięstwu biało-czerwoni zgromadzili 10 punktów, podobnie jak prowadząca w tabeli, ale mając jeden mecz mniej Holandia. Kolejny mecz w kwalifikacjach zespół Urbana rozegra 12 października w Kownie z Litwą.(PAP)
bia/ pp/
Były kapitan reprezentacji Waldemar Prusik po meczach Polski w eliminacjach mistrzostw świata z Holandią (1:1) i Finlandią (3:1) nie krył zadowolenia ze zmian, jakie zaszły w ekipie biało-czerwonych. – Wróciła normalność i widać to było na boisku – podkreślił.
Mecze z Holandią i Finlandią były debiutem Jana Urbana na ławce trenerskiej reprezentacji Polski. W rozmowie z PAP Prusik ocenił, że start nowego selekcjonera wypadł bardzo pomyślnie.
– Nareszcie wróciła normalność. I nie mam na myśli tylko tych ostatnich dwóch lat, kiedy trenerem był Michał Probierz, ale także to, co działo się w zespole za kadencji Fernando Santosa. Widać mądrość Jana Urbana i racjonalne podejście. Z Holandią zagrał jeszcze piątką obrońców, z trzema stoperami, ale taki był rywal i taki był pomysł na to spotkanie. Z Finlandią zagraliśmy już bardziej ofensywnie, z czwórką obrońców, bo tego wymagał ten mecz. Każda decyzja ma swoje uzasadnienie i można ją zrozumieć. Za Probierza był jeden wielki chaos. Ale może już do tego nie wracajmy. Jest normalnie i od razu się to przełożyło na grę i wyniki – skomentował były kapitan reprezentacji Polski.
Prusik przyznał, że już sam początek pracy z reprezentacją Urbana mu się podobał, bo wiele spraw związanych z zespołem odbyło się po cichu i bez zbędnego rozgłosu.
– Wiemy, że zaraz po nominacji trener odbył bardzo wiele rozmów z zawodnikami. Wszystko w spokoju i bez zbędnego nagłaśniania. Powołania też były zrozumiałe i bez sensacji. Trener doskonale zdawał sobie sprawę z wagi tych dwóch meczów i nie był to czas na eksperymenty oraz szukanie na siłę nowych nazwisk. Proszę zwrócić uwagę, że w dwóch meczach wyszliśmy taką samą jedenastką. To pokazuje, że selekcjoner szuka stabilizacji, co w momencie, kiedy nie ma za dużo czasu na trening, jest bardzo ważne – analizował.
Dalej były 49-krotny reprezentant kraju zwrócił uwagę, że między pierwszym meczem Polski z Finlandią na wyjeździe a drugim nie upłynęło wiele czasu, a różnica była kolosalna w grze.
– Jeżeli zawodnik widzi, że powołania, założenia taktyczne czy podejście trenera mają sens, są racjonalne, mentalnie podchodzi inaczej do gry, a to przekłada się na jego postawę na boisku. Zespół wiedział, co ma zrobić na boisku, jak się zachowywać i to zrobił. Mieliśmy pod kontrolą to spotkanie i pewnie wygraliśmy. A co dla nas kibiców najważniejsze, to się w końcu dało oglądać – dodał.
Jak zaznaczył, chociaż poprawa gry biało-czerwonych jest widoczna, to Urban ma nad czym pracować, bo są elementy do poprawy.
– Bardzo dobrze z Finlandią zagrał Piotrek Zieliński. Takiego chcielibyśmy go w każdym meczu, kiedy nie boi się wziąć ciężaru gry na siebie i kieruje zespołem. Dobrze też z Robertem Lewandowskim współpracował Jakub Kamiński. Więcej natomiast oczekuję od Sebastiana Szymańskiego i Nikoli Zalewskiego. Może nie zagrali źle, ale mogą lepiej i mogą więcej dać tej drużynie. Dobre zmiany dali zawodnicy z naszej ligi, czyli Kamil Grosicki, Paweł Wszołek i Bartek Kapustka. To też znak, że nasi ligowcy nie muszą wcale być tylko dodatkiem, ale mogą też wnieść dużo dobrego. To też znak dla pozostałych zawodników, że selekcjoner dobrze zna ekstraklasę i jeżeli ktoś zasłuży na powołanie, to je dostanie – powiedział były piłkarz m.in. Śląska Wrocław.
W październiku biało-czerwoni zagrają towarzysko z Nową Zelandią, a następnie zmierzą się o punkty eliminacji mundialu z Litwą w Kownie. Na zakończenie kwalifikacji, w listopadzie, najpierw podejmą Holandię w Warszawie, a następnie zagrają na wyjeździe z Maltą.
– Mecz z Litwą wcale nie będzie łatwy, o czym przekonali się już w niedzielę Holendrzy. Trzeba podejść do niego na sto procent skoncentrowanym. Po tym jednak, co zobaczyłem, można być umiarkowanym optymistą. Ruszyło to w dobrą stronę i oby tak dalej – podsumował Prusik.(PAP)
marw/ pp/