Na Hawajach wybuchł w poniedziałek największy na świecie aktywny wulkan, Mauna Loa. Erupcja nastąpiła po raz pierwszy od niemal czterech dekad. Na razie nie zagraża mieszkańcom.
Według urzędu ds. turystyki na Hawajach wybuch w Parku Narodowym Wulkanów (VNP) nie zagraża obecnie okolicznym mieszkańcom ani też komunikacji lotniczej na wyspę Oahu (Hawaje). W niektórych jej rejonach mogą się jednak pojawić „śladowe ilości popiołu”. Krajowa Służba Meteorologiczna w Honolulu, wyjaśniła, że wiatry mogą przenosić drobny popiół i gaz wulkaniczny. Dojdzie do zmniejszenia widoczności.
„Hawajskie Obserwatorium Wulkanów otrzymało raporty o lawie przelewającej się do południowo-zachodniej części krateru. Nie ma obecnie oznak zagrożenia lokalnych społeczności i nie wydano żadnych nakazów ewakuacji. Z ostrożności zostały otwarte dwa schrony” – podała CNN.
Zgodnie z komunikatem władz ludzie z chorobami układu oddechowego powinni pozostać w domach, aby uniknąć wdychania cząstek popiołu. Pozostającym na zewnątrz, zaleca się zakryć usta i nos maską, ponieważ pył wulkaniczny może podrażnić oczy i płuca.
Erupcja może wyrządzić szkody uprawom i zwierzętom. Opady popiołu mogą też uszkodzić pojazdy i budynki, zanieczyścić zasoby wody, zakłócić działanie kanalizacji i systemów elektrycznych.
„Doświadczenia z przeszłości wskazują, że wczesne etapy erupcji Mauna Loa mogą być bardzo dynamiczne. (…) W przypadku przelania lawy poza krater może ona gwałtownie przemieszczać się w dół zbocza” – ostrzegło obserwatorium.
Amerykańskie służby geologiczne zwracają uwagę, że Mauna Loa wybuchła 33 razy od 1843 roku, kiedy odnotowano pierwszą „dobrze udokumentowaną historyczną erupcję” wulkanu. Ostatnia miała miejsce w 1984 roku. Okres ciszy od tego czasu był najdłuższym w historii wulkanu.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)