Właściciele wiewiórki Peanut, której uśmiercenie przez nowojorskie służby odbiło się dużym echem w światowych mediach, domagają się 10 mln dolarów odszkodowania za „rażące nadużycie władzy”, jakim – ich zdaniem – była konfiskata a potem prewencyjne uśpienie zarówno wiewiórki, jak i szopa pracza o imieniu Fred, który również został poddany eutanazji.
Sprawa Peanut miała swój początek w październiku 2024 roku, kiedy funkcjonariusze stanowego Departamentu Ochrony Środowiska (DEC) przeprowadzili nalot na posesji Marka Longo i Danieli Bittner w Southport w powiecie Chemung. Podczas interwencji służby skonfiskowały wiewiórkę oraz szopa Freda.
Według urzędników – w czasie nalotu w Southport Peanut miała ugryźć jednego z funkcjonariuszy w rękawicę ochronną, co wywołało obawy o możliwe zakażenie wścieklizną u zwierzęcia. Zarówno wiewiórka, jak i szop pracz, zostały uśpione. Po eutanazji okazało się, że zwierzęta były zdrowe.
W związku z tymi wydarzeniami Longo i Bittner złożyli w Nowojorskim Sądzie Roszczeń pozew o odszkodowanie w wysokości 10 mln dolarów za uśpienie Peanut. Powodowie twierdzą, że ponieśli nie tylko straty moralne, ale także finansowe, gdyż wiewiórka była gwiazdą Instagrama – w momencie śmierci profil Peanut obserwowało ponad pół miliona użytkowników platformy.
27 czerwca br. para złożyła osobny pozew w Sądzie Najwyższym powiatu Chemung przeciwko władzom powiatu oraz ponad 30 osobom z lokalnych i stanowych instytucji. Wskazują w nim m.in., że utrata podopiecznych wywołała u nich traumę.
Peanut trafiła do schroniska Longo i Bittner kilka lat temu, kiedy matka wiewiórki została potrącona przez samochód. Zwierzę zostało odkarmione i zaopiekowane przez parę. Chociaż prawo stanowe zakazuje posiadania dzikich zwierząt bez licencji, Longo utrzymuje, że w dniu interwencji DEC starał się o certyfikację dla Peanut jako zwierzęcia edukacyjnego, jednak nie spełnił wymogów formalnych w terminie.
Red. JŁ