Najbliższa rodzina oraz znajomi i przyjaciele pożegnali zmarłego Chestera Tobiasza. Wśród nich byli członkowie chóru Angelus, który swoim śpiewem okrasił mszę żałobną odprawioną w kościele św. Stanisława Kostki na Greenpoincie. Urna z prochami zmarłego spoczęła na cmentarzu w Amerykańskiej Częstochowie.
Chester (Czesław) Tobiasz przeżył prawie 97 lat. Urodził się 24 maja 1925 roku, a zmarł 18 lutego br. w Polsce. Jego życzeniem było, aby został pochowany obok swojej ukochanej żony Aleksandry w Amerykańskiej Częstochowie.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w sobotę, 19 marca, i rozpoczęły się mszą żałobną odprawioną w kościele św. Stanisława Kostki na Greenpoincie. Koncelebrował ją ks. proboszcz Grzegorz Markulak wraz z ks. Józefem Szpilskim, który również wygłosił kazanie żałobne poświęcone zmarłemu Chesterowi Tobaszowi.
Kapłan zwrócił uwagę, że zgodnie z istotą wiary chrześcijańskiej śmierć nie jest całkowitym rozstaniem z bliskimi i przyjaciółmi, tylko ma charakter czasowy oraz stanowi etap przejścia do życia wiecznego.
„My nie umieramy, tylko odchodzimy na chwilę i mówimy 'dobranoc’. Prawdziwość tych słów potwierdza nam Pismo Święte i sam nasz Zbawiciel, który mówi: 'Ja jestem życiem i zmartwychwstaniem, kto we mnie wierzy, choćby umarł żyć będzie na wieki’. A Chester wierzył w Jezusa Chrystusa” – podkreślił duchowny. Przy tej okazji zwrócił uwagę, że zmarły rozstając się z pozostającymi na ziemi jednocześnie spotkał się z tymi, którzy tę „bramę śmierci” przeszli nieco wcześniej, czyli z żoną i synem.
„Tak bardzo z żoną opłakiwali tragiczną śmierć ich syna Krzysia, którego bardzo kochali i byli z niego niesamowicie dumni” – wspominał ks. Józef Szpilski. Kapłan dodał również, że obecnie zapewne wszyscy są już razem i cieszą się swoją bliskością. Zwrócił też uwagę, że na pewno ci, co pozostali wśród żywych, są zasmuceni i zauważają brak pana Chestera. I to nie tylko najbliższa rodzina, ale również przyjaciele i znajomi, których miał bardzo dużo.
„Na pewno chór odczuje jego nieobecność, bo w jakiś sposób był jego duszą. Lubił śpiewać i w ten sposób chwalić dobrego Boga śpiewem, bo jak wiemy, kto śpiewa ten dwa razy się modli” – zaznaczył duchowny.
Wspomniany przez ks. Józefa Szpilskiego chór Angelus, z którym zmarły Chester Tobiasz był związany praktycznie do końca swojego życia towarzyszył mu podczas jego ostatniej drogi wraz z pięknym śpiewem. Podczas mszy żałobnej chórzyści wykonali kilka utworów pogrzebowych, takich jak: „Życie przemija”, „Panie, daj zmarłym wieczne spoczywanie”, „Jezu, pamiętaj mnie”, „Agnus Dei” i Amazing Grace”. Z kolei mezzosopranistki Julia Partyka oraz Izabela Grajner-Partyka zaśpiewały hymn Cesara Francka „Panis Angelicus”. Na zakończenie mszy żałobnej zabrzmiała także ulubiona pieśń zmarłego – „Góralu czy ci nie żal”, którą wykonała sopranistka Zofia Gradzka.
Druga część uroczystości pogrzebowych miała miejsce na cmentarzu w Amerykańskiej Częstochowie, gdzie prochy Chestera Tobiasza spoczęły obok jego żony Aleksandry.
Ceremonii pogrzebowej przewodził paulin o. Józef Olczak. Przed złożeniem urny z prochami do grobu głos zabrał dr inż. Janusz Romański, były prezes i zarazem członek zarządu Stowarzyszenia Polonia Technica, w którym również zasiadał zmarły polonijny działacz. Określił on Chestera Tobiasza jako bardzo ciekawą postać o niezwykle barwnym charakterze, a także jako gorącego polskiego patriotę, oddanego inżyniera oraz wychowawcę młodzieży polonijnej. W swoim przemówieniu przypomniał zasługi zmarłego oraz jego aktywność na wielu różnych płaszczyznach, a zwłaszcza w organizacji Polonia Technica.
„W tym stowarzyszeniu zrzeszającym polskich inżynierów i techników Chester spędził około 40 lat działając dla dobra Polski i Polonii amerykańskiej. Był niezwykle ofiarną osobą oddaną zasadom, jakie głosi nasza organizacja – być dobrym inżynierem, uczciwym wykonawcom oraz oddanym młodzieży” – wyliczał dr inż. Janusz Romański. Przypomniał on także pracę zmarłego na Politechnice Śląskiej, gdzie wykładał mechanikę i technologię przemysłu, wspomniał jego inżynieryjną karierę w Stanach Zjednoczonych oraz działalność turystyczno-rekreacyjną jako organizatora różnych spływów, zjazdów i wypraw. Wspomniał nawet jego aktywność chóralną, o której z kolei szerzej opowiedział Bogdan Blusewicz, prezes chóru Angelus.
„Będzie nam brakować Chestera, jego charyzmy i głębokiego oddania oraz tego, co miał najważniejsze – uczciwości, tej której nam potrzeba na co dzień” – podkreślił dr inż. Janusz Romański.